Wkurzasz się na Ostatnie Pokolenie? Ja też nie lubię stać w korkach, ale nie wezmę udziału w nagonce

Anna Dryjańska
17 grudnia 2024, 15:01 • 1 minuta czytania
Cel słuszny, metody nie takie – tak można streścić felieton mojego redakcyjnego kolegi Konrada Bagińskiego o Ostatnim Pokoleniu, które organizuje głośne blokady Wisłostrady. Trudno się nie zgodzić: zamiast siadać na ulicy, aktywistki i aktywiści mogliby przecież napisać list do premiera Tuska, wysunąć postulaty, poprosić o spotkanie. Oh wait... przecież już dawno to zrobili. I nic.
Ostatnie Pokolenie blokuje drogę (13.12.2004). fot. Filip Naumienko/REPORTER

Przeczytaj też: Konrad Bagiński: Czytam argumenty obrońców Ostatniego Pokolenia i aż mnie krew zalewa. Gdzie tu logika?!

Gdyby zatańczyli, staliby się pośmiewiskiem tak jak kobiety protestujące przeciw przemocy. Gdyby rozbili miasteczko przed Sejmem, wrośliby w krajobraz mijany przez znudzonych polityków i dziennikarzy. Gdyby udzielali się na forach, termin "kryzys klimatyczny" trafiałby wyłącznie do pasjonatów tematu. Wybrali więc inne środki.


To smutne, że musi dojść do zatamowania ruchu na stołecznej przelotówce, by media głównego nurtu choć wzmiankowały jeden z naszych najważniejszych problemów. Na ich obronę można tylko powiedzieć, że znają swoich odbiorców – takich materiałów (prawie) nikt by nie oglądał. Władza zaś dobrze zna swoich wyborców i urządza bal na Titanicu, zamiast zmienić kurs kolizyjny na górę lodową. Imprezę na – za chwilę tonącym – statku psuje Ostatnie Pokolenie.

Protestować trzeba w domu, po kryjomu. Najlepiej w myślach. I nie wolno nic pisać na murze – te straszliwe akty bestialstwa w oczach wielu arbitrów elegancji pogrążyły Strajk Kobiet. Zaraz: a czemu w ogóle kobiety protestowały? Nieważne: ktoś ośmielił się napisać na murze! Z takim podejściem w domu powinny zostać sufrażystki, antyrasiści i Solidarność, by wymienić tylko kilka przykładów. Byłoby spokojnie. I po staremu.

Dlaczego Donald Tusk jeszcze nie spotkał się z Ostatnim Pokoleniem?

A przecież tej całej awantury można by uniknąć. Wystarczyłoby, by premier Donald Tusk, któremu podczas kampanii wyborczej tak leżały na sercu sprawy środowiska, spotkał się z Ostatnim Pokoleniem. Niekoniecznie sam – choćby przez delegowanego członka rządu. Można by było wtedy na spokojnie porozmawiać o tym, czy – jak chce Ostatnie Pokolenie – sensowny jest i da się wprowadzić bilet miesięczny za 50 zł na transport regionalny w całym kraju i jednolity systemu honorowania biletów.

Jeśli tak, przy kawie i ciasteczkach można by było rozrysować mapę – nomen omen – drogową dotarcia do tego celu. Jeśli nie, znaleźć alternatywne rozwiązanie. Policzyć ile to zajmie miesięcy lub lat. Zrobić coś konstruktywnego.

Zamiast tego mamy policjantów, którzy miesiącami zakładają ręce, gdy wkurzeni kierowcy popełniają przestępstwo szarpiąc aktywistki i aktywistów. Mamy internetowy tłum, który przyklaskuje rękoczynom. I wreszcie mamy premiera polskiego rządu, który wpisem w mediach społecznościowych żąda stanowczej reakcji służb na blokowanie dróg, ale już nie na naruszanie nietykalności. Aż w końcu ośmielona przyzwoleniem na przemoc wchodzi Marianna Schreiber i atakuje ludzi gaśnicą.

Przeczytaj też: Schreiber sięgnęła po "metody Brauna". Celebrytka zaatakowała aktywistów gaśnicą

Tak, też nie lubię stać w korkach i nie znam nikogo, kto by w tym gustował. Nie wezmę jednak udziału w nagonce na aktywistki i aktywistów Ostatniego Pokolenia. Sądząc po tym, co dzieje się za oknem, szykują się wichrowe, a nie białe święta. I jeśli się nie ogarniemy – jako ludzkość – będzie tylko gorzej.

Nie patrz w górę

Żeby było jasne: chwali się Konradowi, że stara się wybierać komunikację miejską i segreguje śmieci. Nie umniejszając jego wysiłków na rzecz zapobieżenia katastrofie naszej planety to jednak za mało. Zmiany w stylu życia pojedynczych osób są po prostu niewystarczające, by powstrzymać to, co nadciąga.

Tymczasem politycy różnych nacji są jak Meryl Streep w "Don't look up" – dla poklasku sporej części wyborców gotowi są bohatersko ignorować rzeczywistość. Jest to dla nich tym łatwiejsze, że to nie w nich – z powodów demograficznych – uderzy kometa. Część z ma jednak dzieci, wnuki – może choćby dla nich warto się pochylić nad problemem?

Czytaj także: https://natemat.pl/508303,donald-tusk-znow-pokazal-zdjecia-z-wnuczkami-polityczny-komentarz