To może być koniec z all inclusive w dwóch rajach Polaków. Chcą dużych zmian
Dla wielu polskich turystów nie ma lepszych wakacji niż all inclusive. Latem 2024 roku na taki wariant zdecydowało się aż 89,99 proc. klientów biur podróży. Forma urlopu, podczas którego jedynym zmartwieniem turystów jest to, co będzie można zjeść na obiad czy kolację, pozwala uniknąć wielu nieprzewidzianych wydatków. Niestety taka formuła ma wiele minusów, dlatego Turcja i Egipt chcą znaleźć nowe rozwiązanie, która zadowoli turystów ale i hotelarzy, czy przedsiębiorców.
All inclusive w Egipcie do usunięcia. Tracą ponad dwa miliardy dolarów rocznie
To, co dla Polaków jest wakacjami bez zmartwień, dla hotelarzy i miejscowych przedsiębiorców bywa koszmarem i przyczyną problemów finansowych. O ile Egipt na brak turystów nie może narzekać, o tyle sklepikarze i restauratorzy w Hurghadzie, czy Sharm el Sheikh mówią wprost, że przez brak klientów będą musieli zamykać lokale.
Jak podaje serwis Hurghada24.pl, powołując się na lokalne egipskie media, jedynie 3 na 10 turystów, którzy przyjeżdżają po raz kolejny do Egiptu, decyduje się na udział w wycieczkach fakultatywnych.
Niewiele lepiej wyglądają statystyki dotyczące klientów restauracji czy sklepów. Z ich usług podczas wakacji w Egipcie korzysta mniej więcej 5 na 10 turystów, czyli ok. połowa.
Reszta woli nie wyściubiać nosa poza mury hotelu. I to właśnie z tego powodu straty Egiptu każdego roku mogą przekraczać nawet dwa miliardy dolarów. Nietrudno więc dziwić się, że kraj rozważa wprowadzenie zmian, których celem będzie zachęcenie turystów do opuszczania obiektów. W konsekwencji prawdopodobnie także usunięcie all inclusive w obecnej formie.
All inclusive w Turcji do kasacji. Mają lepszy pomysł
Podobnym tropem, choć z nieco innych powodów od dłuższego czasu podąża Turcja. W ich przypadku podstawowym problemem są ogromne ilości marnowanej żywności. Statystycznie każdy turysta marnuje tam ok. 220-400 gramów jedzenia. Z tego powodu tylko w Turcji rocznie do kosza idzie ok. 1,5 miliarda dolarów. A przecież we Włoszech, Hiszpanii, czy Maroku wcale nie jest lepiej.
Jednak jak zmienić tę sytuację? Już teraz wiele hoteli z usługą all inclusive np. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich oferuje niektóre posiłki w formie à la carte. Zamiast klasycznego szwedzkiego stołu, turyści siadają przy stolikach i zamawiają posiłki z karty. W Egipcie też się to pojawia, ale jako dodatek do klasycznego all inclusive, a nie jego zastępstwo.
Władze Turcji rozważają także nawiązanie współpracy z lokalnymi restauratorami, aby goście hotelowi mogli u nich jeść np. kolację. W ten sposób udałoby się uratować przed bankructwem wiele barów i restauracji. Problem polega jednak na tym, że największe kurorty z pewnością nie mają wystarczającej liczby lokali, żeby zaspokoić potrzeby wszystkich turystów przyjeżdżających na all inclusive.
Między innymi dlatego władze Turcji jasno informują, że stworzenie nowego systemu zajmie im co najmniej cztery lata. Do tego czasu możemy bez obaw latać na wymarzone urlopy. Jednak w ich trakcie warto myśleć o tym, żeby marnować jak najmniej żywności, a także korzystać z wycieczek, żeby dać zarobić lokalnym przedsiębiorcom.