Eliza Michalik
Eliza Michalik Fot. Tadeusz Wypych/REPORTER

Tusk przyjął jedyną możliwą strategię wobec absurdalnych żądań reparacyjnych PiS, którego pretensje pod adresem Niemców nie mają przecież żadnego wymiaru realnego – poparł je, ustawiając się w roli bezlitosnego recenzenta.

REKLAMA

PiS nie ma najmniejszego zamiaru faktycznie dochodzić żadnych pieniędzy, a gdyby nawet miało, jest bez szans. Chciało natomiast zrobić to, co zawsze: udać, że walczy o coś w imieniu Polaków, po to, by postawić się w niezwykle korzystnej roli obrońcy i jedynego sprawiedliwego.

Przyjęcie przez PO postawy: zgadzamy się z wami, też żądamy reparacji, ale będziemy recenzować wasze poczynania, skutecznie to uniemożliwiło. Zauważcie zresztą, że natychmiast po ogłoszeniu stanowiska przez PO, PiS od razu, niemal w ciągu godzin uciął temat reparacji, wcześniej nagłaśniany.

Okazało się, że gdy nie może kłamać, PiS nie ma w temacie reparacji do powiedzenia nic.

Tuskowi i PO udało się jednym celnym strzałem boleśnie ugodzić PiS we wrażliwy punkt, co w żadnym razie nie oznacza, że walka się skończyła. Ona dopiero się zaczyna, bo PiS wyciągnie w tej kampanii wszystkie środki, którymi dysponuje, od nagannych, acz legalnych jak pomówienia, oszczerstwa, insynuacje, groźby, poniżanie, szantaż emocjonalny po na wpół lub całkowicie nielegalne, jak podsłuchy, a nawet, jeśli uzna, że jest taka potrzeba - podrzucanie niewygodnym politykom i dziennikarzom na komórki czy komputery różnych sfabrykowanych kompromatów, tak, jak to miało miejsce w przypadku Krzysztofa Brejzy.

O tym jestem przekonana. Próby załatwienia sobie wyborczych forów już mamy - zapowiadane są plany przesunięcia wyborów samorządowych po to, żeby poniesiona w nich porażka PiS nie odbiła się w następnych, do Sejmu i Senatu.

PiS robi to, narażając zresztą na szwank nasze pieniądze, bo przeprowadzenie wyborów parlamentarnych i samorządowych razem byłoby tańsze i bardziej sensowne, ale jak zawsze, interes partii w oczach Kaczyńskiego stoi ponad dobrem państwa i obywateli.

Nie mam pojęcia i nikt nie ma, jak będzie wyglądać ta kampania, ale bazując na wiedzy o dotychczasowych metodach działania PiS, spodziewam się najgorszego, włącznie z próbami sfałszowania wyborów.

Rzecz jasna wszystkie świństwa, przestępstwa i gierki będą toczyć się na tyłach, od frontu, jak zawsze będą królowały pozory i teatralne dekoracje. Pytanie brzmi: jaką sztukę PiS wystawi w tym wyborczym sezonie?

Na afiszach już niemal pojawiło się zaproszenie na "Niemcy nas biją", ale w ostatniej chwili druk wstrzymano. Czy w celu naniesienia poprawek, czy zupełnej zmiany sztuki - to się jeszcze okaże.

Być może ktoś w kierownictwie PiS doszedł do wniosku, że sączenie antyniemieckiego jadu i antyukraińskich i antyniemieckich uprzedzeń będzie jednak skuteczniejsze, czynione po cichu. Głośna propagandowa nagonka prowokuje przecież równie głośną odpowiedź, która, zwłaszcza jeśli pochodzi od Tuska, może Kaczyńskiemu pójść w pięty.

Donald Tusk to w tej chwili bowiem jedyny polityk zdolny stawić czoła Kaczyńskiemu, jedyny przeciwnik, który może mu realnie zagrozić. I jedyny, który się Kaczyńskiego nie boi. Jeśli ktoś wykończy PiS to Tusk na czele PO i wiele wskazuje na to, że te wybory rozegrają się właśnie pod hasłem pojedynku szefa PO z szefem PiS.

Kaczyński oczywiście nie umie walczyć uczciwie, jest do tego organicznie niedolny, więc nie będzie to pojedynek uczciwy. Szef PiS jest z tych, co po oficjalnych sekundantach wysyłają pod ochroną nocy skrytobójców, gwarantujących, że przeciwnik nie dożyje porannego honorowego starcia. Tusk jednak to wie, jest więc szansa, że podejmie niezbędne środki ochrony, a nawet zaatakuje pierwszy.

Rozgrywanie spraw w Polsce scenariuszem pojedynku Kaczyński - Tusk nie jest opcją wymarzoną, ale na razie chyba jedyną realną. Reszta ważnych polityków opozycji to chłopcy w krótkich majtkach, niezdolni do opracowania strategii, walki na śmierć i życie i politycznego unicestwienia wroga (bo PiS jest wrogiem Polski, a nie normalnym politycznym przeciwnikiem opozycji).

PiS, jeśli wygra te wybory, zniszczy Polskę i Tusk wydaje mi się dziś jedynym przywódcą, który zdaje sobie z tego sprawę.