Miałam ochotę zapytać go, co rozumie przez "buntować". Nie mogłam, bo ukrył się pod pseudonimem. Zakładam więc, na użytek tego tekstu, że przez "bunt" rozumie masowe protesty przeciwko polityce rządu, takie jak w Niemczech czy Czechach.
Zadane przez niego pytania wydają mi się na tyle ciekawe, że postanowiłam napisać o nich tekst.
Wiele z naszej uległości - ponieważ jesteśmy niebywale ulegli wobec wyzysku, krzywdy, niesprawiedliwości i przemocy - tłumaczą książki historyka Kamila Janickiego, które bardzo Państwu polecam. Po przeczytaniu jego "Pańszczyzny. Prawdziwej historii polskiego niewolnictwa", zrozumiałam wiele naszych narodowych zachowań.
Jak mielibyśmy się buntować skoro od wieków tresuje się nas, i kobiety i mężczyzn, każdą płeć na swój sposób, do "znoszenia" i "wytrzymywania", które w Polsce urosło do rangi bohaterstwa? Zaciskanie zębów i mówienie sobie: wytrzymam, dam radę, nie jest u nas, jak w wielu innych krajach, oznaką słabości i braku szacunku do siebie, tylko cierpliwości, bohaterstwa.
Nie mamy, my Polacy, i historycznie nigdy nie mieliśmy cierpliwości, która oznacza uparte, ciche, kompetentne i mądre dążenie do celu, mamy natomiast cierpliwość, polegającą na znoszeniu w nieskończoność patologii i nieprawidłowości, cierpliwość współuzależnionego, który nie pozwala uzależnionemu doświadczyć konsekwencji jego nałogu, ale dziwi się, że ten w nim trwa.
Zobacz także
No więc nie, nie dziwmy się, że PiS sobie wobec nas pozwala. Gdyby przełożyć to, co politycznie robi nam PiS na relacje międzyludzkie, jesteśmy jak człowiek, który został już okradziony, zgwałcony, pobity, opluty, wyśmiany i puszczony w skarpetkach. A mimo to, siedzi cicho, ograniczając wyrażanie niezadowolenia do narzekania.
Wszyscy, których zadaniem było kontrolowanie władzy, zawiedli.
Dziennikarze, ba, całe redakcje, przejęły od PiS-u język układów i intryg, ustalania kto jest ważniejszy i czyje na górze. Potworzyły się w nich układy i koterie nastawione na własne przetrwanie, bardzo często wchodzące w ciche układy z politykami PiS, których teoretycznie mają kontrolować.
Nie wszyscy tak robią, ale tych uczciwych jest zbyt mało, żeby mogli coś zmienić. Poza tym, zmiana, wbrew legendom, nie bierze się z istnieją pojedynczych odważnych jednostek, tylko z porządnego ustawienia systemu, tak, żeby nie premiował korupcji, braku charakteru, tchórzostwa i kunktatorstwa.
Układy w środowisku dziennikarskim skutkują zresztą nie tylko brakiem prawdziwej kontroli nad zdemoralizowaną władzą, ale też tworzeniem zabójczych dla wolnej i kreatywnej debaty społecznej, wspólnych, błędnych i płaskich, perspektyw analitycznych.
Środowisko sędziowskie i prokuratorskie walczyło najbardziej zażarcie, wobec jednak nikłego zainteresowania mediów, niezdolnych do pogłębionego i długotrwałego śledzenia tematów związanych z represjami politycznymi, nie mogło zwyciężyć.
Organizacje pozarządowe broniące swobód obywatelskich i praw mniejszości zostały przez PiS dobite finansowo - i działo się to w niemal kompletem ciszy i jeśli nie liczyć wpisów na Twitterze i Facebooku.
PiS wprowadza coraz bezczelniejsze podatki, daniny, łupi nas zbójecko do absurdalnych rozmiarów, nie zważając nawet na to, że już nie ma kogo łupić, bo prawie wszyscy, oprócz garstki najbogatszych, mają kłopoty materialne, niszczy morale, zdrowie, dobrobyt, finanse, edukację i szanse na przyszłość nas wszystkich, zapowiada niemal wprost sfałszowanie wyborów. I co? I nic.
Zobacz także