Reklama.
1. "Nieprzypadkowo opublikowano tekst teraz", usłyszeliśmy. Rzeczywiście, potwierdzam to w całości, nie był to przypadek. Autor tekstu, Michał Krzymowski, zbierał materiały trzy tygodnie. Gdy skończył, oddał artykuł do druku. Posypuję więc głowę popiołem i przyznaję, termin nie był przypadkowy.
2. "Artykuł w 'Newsweeku' to pomocna dłoń podana Donaldowi Tuskowi". Zapewne. Cztery tygodnie temu napisałem do "Newsweeka" artykuł wstępny, w którym stwierdzałem, że za rozpanoszenie się republiki kolesiów w ostatnich latach i za mało skuteczną walkę z kolesiostwem, odpowiada premier Tusk. Przyznaję, że był to manewr pozorny, chciałem przypisać Tuskowi winę za układy w państwie, by wiarygodnym uczynić przewidywany już wtedy atak na PIS.
3. "Artykuł opiera się na plotkach", powiedział poseł Błaszczak z PiS. To poważny zarzut pod adresem PiS. To, co w artykule jest najważniejsze opiera się na dokumentach, przedstawionych przez PiS w Państwowej Komisji Wyborczej. Sądziłem, że PiS przedstawia tam dokumenty opisujące fakty. Tak sądził dziennikarz "Newsweeka". Okazuje się, że te dokumenty i faktury – to plotki. Skoro to plotki, PKW powinna je ponownie zbadać, bo zdaje się założyła, że to nie plotki, ale dokumenty.
Zobacz też: O tekście w Newsweeku: Kaczyński stworzył równoległe państwo podziemne, w którym nadal jest premierem
4. "PiS uznaje potrzebę, by zająć się zarobkami niejakiego Lisa w TVP". Mało to oryginalne. PiS widzi taką potrzebę niezmiennie od lat, tak jak nie widzi takiej potrzeby w przypadku programu pana Pospieszalskiego i jak nie widział jej w przypadku programów na przykład pani Gargas i pana Wildsteina. Oczywiście złośliwe jest pytanie, czy PiS interesuje się publicznymi pieniędzmi czy wyłącznie pieniędzmi na programy niezgodne z linią propagandową PiS-u. O pieniądzach na mój program, najczęściej przemnożonych przez X (X równa się współczynnik dezynwoltury), PiS i jego agitatorzy mówią od dawna. Z uporem maniaka nie chcą podać, ile mój program zarobił dla TVP. Poniekąd słusznie czynią. Okazałoby się bowiem, że zarabiam na kilka "patriotycznych" produkcji.
5. PiS zapowiedział oddanie sprawy do sądu. Słusznie. Jestem za. Mam tylko pytanie, ponieważ PiS ten proces przegra. Czy jak już przegra, to przeprosi tygodnik "Newsweek", wydawnictwo, autora artykułu oraz mnie (choć szczerze mówiąc na nic mi te przeprosiny), czy też powie, że werdykt wydał wiadomo jaki sąd i że to efekt zmowy oraz działań układu.
O propagandowej, kuriozalnej w swej dziecięcej intensywności i niechęci do odniesienia się do meritum, ofensywie PiS-owskich agitatorów i agitatorów spontanicznych, w sieci, nie wspomnę. No dobrze, słowem wspomnę.
W kilkunastu postach padło pytanie dlaczego "Newsweek" nie zajmie się sprawą lotów Donalda Tuska rządowymi samolotami. Otóż nie odniosę się do tego, bo sprawa została opisana w tygodniku "Wprost", gdy byłem jego naczelnym. Z mojej inicjatywy i na moją prośbę. Zachodzę w głowę, dlaczego PiS-owcy nie mówili wtedy, że to nieobiektywny i nierzetelny tekst, który służy odwróceniu uwagi od czegoś tam. Zachodzę, ale nie wiem. A może Państwo wiedzą?