Wyobraźmy sobie, że mamy właśnie rok 2040. Angina, zapalenie gardła i infekcja zatok są tak niebezpieczne, że zapadając na nie musimy przygotować się na najgorsze. Dzieci i ludzie starsi masowo umierają z powodu zapalenia płuc. Co się stało? Właśnie przestał działać ostatni antybiotyk.
W związku z zaistniałą sytuacją odwołano wszelkie zabiegi chirurgiczne, a dentyści nie chcą wyrywać zębów. Wszystko przez ogromne ryzyko infekcji i przez to duże prawdopodobieństwo powikłań a nawet śmierci osób poddających się zabiegom.
Czy to tylko katastroficzna wizja, czy może scenariusz tego co czeka nas za kilkadziesiąt lat? Niestety, jeśli nie zaczniemy racjonalnie korzystać z antybiotyków, będzie to realny scenariusz.
Wszystko przez nadużywanie tych leków, stosowanie w sytuacjach kiedy wcale nie są nam potrzebne i nieprzestrzeganie zaleceń dotyczących stosowania. Naukowcy prognozują, że do 2050 r. infekcje będą przyczyną większej ilości zgonów niż nowotwory, a trzeba pamiętać, że już teraz oporność na antybiotyki powoduje na świecie 700 tys. zgonów rocznie.
Tworzymy superbakterie
Dlaczego antybiotyki przestają działać? Wszystko przez to, że bakterie to, mówiąc kolokwialnie, dość inteligentne bestie. Wykazują dużą plastyczność genomu, łatwo pobierają materiał genetyczny kodujący oporność i wymieniają się informacjami. Generalnie „uczą się” jak poradzić sobie z antybiotykiem.
I my im w tym pomagamy stosując antybiotyki w trakcie infekcji wirusowych, przerywając kurację lekiem lub nadużywając stosowania antybiotyków w stosunku do zwierząt hodowlanych.
Lekarz przepisując antybiotyk powinien nie tylko być pewien, że ma do czynienia z infekcją bakteryjną. Powinien również na podstawie wywiadu lub prostych badań stwierdzić jaka bakteria wywołała infekcję. Wszystko po to by dobrać odpowiedni lek. Nie wszystkie antybiotyki działają na wszystkie bakterie. Niewłaściwy antybiotyk raz, że nas nie wyleczy, dwa spowoduje, że bakterie „nauczą się” unikania kolejnych zagrożeń ze strony antybiotyków.
Przerywanie terapii antybiotykiem, branie tego niewłaściwego lub przyjmowanie go podczas infekcji wirusowej działa niekorzystnie nie tylko na leczonego pacjenta. Bakterie, które w jego organizmie nauczyły się unikać zagrożenia ze strony kolejnego antybiotyku mogą zakazić innych ludzi. Jeśli kolejne osoby postąpią niewłaściwie i znowu „mądrzejsza” bakteria trafi na kolejną ofiarę, ta może mieć już problemy z wyleczeniem, bo kilka preparatów antybiotykowych nie będzie w stanie zwalczyć infekcji.
– Stosując antybiotyki pacjent musi ściśle przestrzegać zaleceń lekarza i - co chcę podkreślić po raz kolejny - nigdy nie przerywać terapii na własną rękę. Jest to szkodliwe nie tylko dla tego danego pacjenta, ale dla całej populacji i skuteczności działania danego antybiotyku – mówił Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych podczas konferencji „Stosowanie antybiotyków u dzieci” organizowanej w ramach prowadzonej przez Urząd Ogólnopolskiej Kampanii „Lek Bezpieczny” pod auspicjami Pierwszego Światowego Tygodnia Wiedzy o Antybiotykach WHO.
Najczęściej dokuczają nam wirusy
Antybiotyków nadużywamy szczególnie w stosunku do dzieci, które przechodzą dosyć często infekcje górnych dróg oddechowych. Jak tłumaczyła prof. Teresa Jackowska, konsultant krajowy w dziedzinie pediatrii większość zakażeń u dzieci ma etiologię wirusową. Także zapalenie gardła, najczęściej wywołane są przez wirusy (adenowirusy, koronawirusy, enterowirusy, rhinowirusy, RSV, wirus Epstein-Barr [EBV], wirus herpes simplex [HSV] metapneumowirusy) – nie wymaga antybiotyku.
Zdaniem profesor, lekarze powinni być świadomi i odpowiedzialni w stosowaniu antybiotyków. Rodzice nie powinni naciskać na lekarzy (a wprost przeciwnie) na podanie antybiotyku „na gorączkę”. - Antybiotyki nie leczą gorączki – podkreślała.
Nie liczmy na nowe leki
W kwestii antybiotykooporności, zawsze można oczywiście powiedzieć, że za kilka lat firmy farmaceutyczne wypuszcza na rynek kolejne antybiotyki i będziemy mieli problem z głowy. Jednak trzeba być ostrożnym w tych oczekiwaniach. Tworzenie leku to proces długi, wymagających dużych nakładów pracy i przede wszystkim kosztowny.
Firmy farmaceutyczne nie są organizacjami charytatywnymi i zwyczajnie muszą na takim leku zarobić. W tym cały problem. Bardziej bowiem opłaca się produkcja leków, które bierzemy przez wiele lat, stosowanych w chorobach przewlekłych, niż takich jak antybiotyki, które przyjmujemy doraźnie przez kilka - kilkanaście dni.
Superbakterie to nie bajka o złym wilku. O tym, że problem jest realny może świadczyć rozprzestrzenianie się w ubiegłym roku jednej z bakterii antybiotykoopornych na terenie Wielkopolski i Mazowsza.
Bakteria NDM-1 (Klebsiella pneumoniae New Delhi) bo o niej mowa jest odporna nawet na działanie najmocniejszych antybiotyków. W 2014 r. były w Polsce dwa główne regiony występowania zakażenia tą bakterią: Wielkopolska i Mazowsze. Służby sanitarne stwierdziły wówczas, że ponad 100 osób jest zakażonych lub jest nosicielami bakterii. Walka z nią jest bardzo trudna, ponieważ należy ona do patogenów, które wytwarzają enzym zdolny do niszczenia karbapenemów, czyli antybiotyków ostatniej szansy.
Zakażenie tą superbakterią rozprzestrzeniało się w szpitalach. Pacjenci „roznosili” bakterię przemieszczając się z oddziału na oddział.
Już Fleming wiedział, że będzie problem
Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych przypomina, że już w XIX wieku stwierdzono, że niektóre organizmy przeciwdziałają rozwojowi bakterii. Zjawisko to nazwano antybiozą, a substancje o takim działaniu zyskały znacznie później miano antybiotyków (z greckiego: anti - przeciw, bios - życie).
Odkrycie pierwszego antybiotyku stosowanego w medycynie - penicyliny nastąpiło jednak dopiero w 1929 r. przez Alexandra Fleminga, zaś wdrożenie przemysłowe w roku 1943, do czego walnie przyczyniła się … II wojna światowa i miliony ofiar ginących z powodu zakażeń wikłających urazy wojenne.
Aleksander Fleming ostrzegał przed nadużywaniem swojego wynalazku, zanim został wprowadzony do obrotu. Wiedział, że może to prowadzić do antybiotykooporności. Jego słowa nie wzbudziły (i chyba nadal nie wzbudzają) należnego zrozumienia wśród lekarzy.
W przypadku stwierdzenia bakteryjnego zapalenia gardła (grupa A β-hemolityczne paciorkowce) – wskazany jest antybiotyk, przy czym lekarze opierając się wyłącznie na ocenie klinicznej często przeceniają prawdopodobieństwo paciorkowcowej etiologii. Badania laboratoryjne (morfologia, CRP), szybkie testy (Strep A, grypa) są przydatne w diagnostyce zakażeń.