Minister Zdrowia obiecywał poprawę sytuację w szpitalach, bo wiele z nich ledwo wiąże koniec z końcem, na czym tracą pacjenci. Jednak projekt modernizacji szpitali zbiera krytyczne opinie. "W tym projekcie nie ma nic dobrego dla pacjenta" - przekonują eksperci i radzą wyrzucić go do kosza.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Adam Niedzielski jako minister zdrowia szuka sposobów na modernizację polskich szpitali i zwiększenie ich efektywności
Jest zwolennikiem projektu ustawy, który nazywa "konstytują dla szpitali"
Zgodził się odejść od pomysłu powoływania specjalnej agencji, która miałaby zająć się restrukturyzacją szpitali
Szpitale i pacjenci proponują jednak, aby cały projekt wylądował w koszu
Reformy w systemie ochrony zdrowia powinny być bowiem kompleksowe i dotyczyć wielu obszarów, a nie jego wybranych fragmentów
W polskich szpitalach już nie raz próbowano ratować sytuację oddłużając je. Jednak mimo wielu rozmów i pomysłów na poprawę sytuacji w ochronie zdrowia, szpitale nadal się zadłużają, a tracą na tym ostatecznie pacjenci. Na fatalną kondycję finansową szpitali wpływa obecnie dodatkowo inflacja, która dotyka też sektora ochrony zdrowia.
Minister zdrowia Adam Niedzielski, obiecywał, że zajmie się i tym problemem, czyli modernizacją szpitali, jednak na razie konkretnych działań brak. Projekt ustawy, który przygotował w tym temacie już kilka miesięcy temu, daleki jest bowiem od oczekiwań samych placówek, ale też pacjentów. Projekt w pierwotnym kształcie nie znalazł też pełnego poparcia wśród posłów PiS.
Żeby uspokoić nastroje, Ministerstwo Zdrowia poszło na ustępstwa i w przedstawionej w maju wersji projektu zapisało, że specjalna Agencja Rerstrukturyzacji Szpitali zacznie tworzyć listy kategoryzacyjne dopiero za dwa lata, czyli już po wyborach parlamentarnych. Wstępny termin to koniec sierpnia 2024 roku. Szef resortu zdrowia gotowy jest też odejść od pomysłu powoływania specjalnej agencji.
Ostatecznie projekt może być przeciągany w czasie, bo pomysły dotyczące reformy szpitali przed wyborami mogą okazać się mało popularne.
Reforma całościowa, a nie gaszenie pożarów po kawałku
Reforma szpitalom jest potrzebna, ale jak postulują eksperci zmiany muszą dotyczyć nie tylko szpitali powiatowych, ale całego systemu ochrony zdrowia.
Chodzi też o finansowanie i lepsze wyceny tych świadczeń, które są realizowane głównie przez powiatowe szpitale na oddziałach internistycznych, chirurgicznych czy pediatrycznych. To właśnie zbyt niskie finansowanie przy stale rosnących kosztach, jak tłumaczą przedstawiciele tych placówek, prowadzi do ich zadłużania się.
Ponadto szpitale powiatowe, aby sprostać zadaniom z NFZ, muszą "przepłacać" za specjalistów, aby zachęcić ich do pracy w tych placówkach. System zachęca też do konkurowania, a nie współpracy między placówkami położonymi blisko siebie.
Wyrzucić projekt do kosza
O tym, jak poprawić reformę szpitali dyskutowali przedstawiciele samorządów, szpitali i pacjentów. A wnioski są jednoznaczne: "wyrzucić projekt do kosza".
Skupianie się tylko na efektywności kosztowej szpitali nie przyniesie poprawy dla pacjentów. To zaś powinno być głównym celem zmian w tym sektorze.
Tomasz Kopiec z Polskiej Federacji Szpitali, dyrektor szpitala w Ostrowcu
Świętokrzyskim przyznaje, że kierunek, aby restrukturyzować szpitale, jest właściwy, jednak "trzeba wziąć pod uwagę, że managerowie szpitali, to kadra świetnie wykształconych
osób".
- To nie do końca jest tak, jak usłyszeliśmy z AOTMiT, że winni są managerowie - przekonuje.
System ochrony zdrowia jako całość
Ponadto, jego zdaniem, trzeba myśleć o systemie ochrony zdrowia, jako o całości, a nie tylko wyłączać jeden z elementów i mówić, że winni są dyrektorzy.
Także Rudolf Borusiewicz ze Związku Powiatów Polskich uważa, że szpitale działają w całym systemie.
- Jest jeszcze POZ, AOS (...). Błędem jest zajęcie się fragmentem całości, gdy to wszystko jest powiązane - mówi. Według niego, fakt zajęcia się tylko szpitalami, to błąd.
Nie zgadza się też z robieniem z powiatowych szpitali "nieudaczników", bo sytuacja finansowa w instytutach podległych Ministrowi Zdrowia - jak wskazuje - wcale nie jest lepsza, a niekiedy znacznie gorsza.
"Co pacjent będzie z tego miał?"
Z kolei Dorota Korycińska, członek rady organizacji pacjentów przy Ministrze Zdrowia ironizuje, że problemem są sami pacjenci, bo to duża grupa społeczna, która utrudnia wszystkim życie, gdyż choruje.
Według Doroty Korycińskiej, na każdą projektowaną w systemie ochrony zdrowia zmianę trzeba patrzeć przez kryterium: co pacjent będzie z tego miał? Tymczasem ustawa o modernizacji szpitali - jak przekonuje Dorota Korycińska - pomija pacjenta.
- Im bardziej się jej przyglądałam, tym bardziej w tej ustawie pacjenta nie widziałam. Nie ma w niej nic, co określałoby choćby minimalne korzyści dla pacjentów - ocenia.
Według niej ustawa jest wręcz antypacjencka i nie ma w niej nic dobrego dla pacjentów.
- Ta ustaw mówi o tym, ze pacjent jest kosztem, niepotrzebnym balastem. Ustawa, która
za jedyne kryterium przyjmuje kryterium ekonomiczne, jest antypacjencka - uważa Dorota Korycińska. Obawia się wręcz, że czynniki ekonomiczne ograniczą jeszcze dostęp do opieki i leczenia.
2 tysiące uwag o czymś świadczy
Także Irena Rej z Izby Gospodarczej "Farmacja Polska" punktuje zapisy projektu. Wskazuje, że w okresie restrukturyzacji, w myśl projektu, traciliby dostawcy szpitali, na co nikt się nie zgodzi.
- Tzw. podwykonawcy, którzy świadczą usługi dla szpitali, z góry mają zagwarantowane, że nie będzie im płacone za leki w okresie restrukturyzacji. Tak potraktowano firmy farmaceutyczne, hurtownie, ale to też firmy sprzątające, konserwatorzy - wyliczała.
Według niej, 2 tys. uwag od 100 podmiotów zgłoszonych do tego projektu "o czymś świadczy".
- Ta ustawa powinna być ustawą zaniechaną. Jest szkodliwa dla wszystkich, a przede wszystkim dla pacjentów (...). Tę ustawę należy w całości odrzucić - przekonuje Irena Rej.
Wszyscy są też zgodni co do jednego: nowe przepisy trzeba tworzyć przede wszystkim w porozumieniu z praktykami, a dyskusji ze środowiskiem brakuje.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.