11 miesięcy do endokrynologa, pół roku na USG tarczycy, rok na rekonstrukcję piersi po mastektomii, rok na usunięcie żylaków - tyle średnio czekają kobiety w Polsce w kolejce na badania, wizyty lub zabiegi na NFZ. Najnowszy Barometr Fundacji WHC "Kobieta w kolejce" nie pozostawia złudzeń; mimo obietnic rządu, nic się nie zmieniło. System ochrony zdrowia
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Porównano w nim kolejki do lekarzy czy zabiegów, z których korzystają znacznie częściej kobiety
W porównaniu z ubiegłoroczną pierwszą edycją takiego raportu niewiele się zmieniło. Do niektórych specjalistów czas oczekiwania po roku jest nieco dłuższy, a do innych nieznacznie się skrócił
Fundacja po raz drugi przeanalizowała 75 świadczeń zdrowotnych z 13 dziedzin medycyny, dedykowane kobietom. Dla każdej z dziedzin losowo wybrano kilkadziesiąt placówek (od 28 w przypadku radioterapii po 67 dla położnictwa i ginekologii). Ankieterzy dzwonili do nich, aby dowiedzieć się o możliwość umówienia wizyty, badania, zabiegu lub operacji.
Tegoroczne wyniki nie napawają optymizmem, bo pokazują, że sytuacja się nie poprawia w porównaniu z ubiegłym rokiem. Tak jak kobiety czekały w kolejkach na wizyty na NFZ, tak czekają w nich nadal; czasem nieco krócej, w innych przypadkach nieco dłużej. Nawet w przypadkach pilnych wymagających natychmiastowej konsultacji lub zabiegu, niekiedy wyznacza się im termin za kilka miesięcy lub rok.
Jak wygląda to w tym roku? Oto najnowsze wyniki:
średni czas oczekiwania kobiet na świadczenia dotyczące chorób, które częściej u nich występują - 2,7 mies. (było 2,8 mies.)
średni czas oczekiwania na świadczenia wyłącznie kobiece - 2,5 mies. (było 2,2 mies.)
średni czas oczekiwania kobiet do lekarza specjalisty - 3,4 mies. (było 3,7 mies.)
średni czas oczekiwania kobiet na badanie diagnostyczne - 2,3 mies. (było 2,4 mies.)
Były wiceminister zdrowia i założyciel Fundacji WHC Krzysztof Łanda ocenia, że opieka zdrowotna to "ostatni bastion socjalizmu" w Polsce, a "system osiada jak kompost". Jak mówi, problemem systemu nie jest jego jakość, bo mamy coraz więcej nowoczesnego i drogiego sprzętu, a medycy są świetnie wyszkoleni, ale głównym problemem jest właśnie dostęp do lekarza czy badań.
Zwraca uwagę, że ten nowoczesny sprzęt często stoi nieczynny lub jest wykorzystywany zaledwie trzy godziny dziennie, a powinien pracować przynajmniej 10-12 godzin. Dodaje, że taka inwestycja w drogi sprzęt nie ma sensu.
Co usłyszeli ankieterzy?
W tegorocznej edycji Barometru WHC znalazły się fragmenty notatek ankieterów z rozmów z rejestracją przychodni czy szpitali.
Hospitalizacja na oddziale ogólnym psychiatrycznym
W przypadku anoreksji zagrażającej życiu lub psychozy 16-letnia dziewczynka przyjęta powinna być "na ostro". Ankieter podający się za ojca dziewczynki usłyszał w jednej z mazowieckich placówek, że takiej możliwości nie ma, bo oddział jest przeładowany: łóżek na oddziale jest 20, a przyjętych pacjentów 32. Dowiedział się też, że gdy wszystkie miejsca w innych placówkach w tym województwie będą zajęte, to dzieci trafiają do szpitali w innych województwach.
Także w województwie zachodniopomorskim ankieter usłyszał: "brak miejsc", a czas oczekiwania na przyjęcie to kilkanaście miesięcy. Na liście oczekujących było zapisanych już ok. 40 dzieci.
Badanie TK jamy brzusznej metodą PET/CT (pozytonowej tomografii emisyjnej)
Ankieter w jednej z placówek w Poznaniu usłyszał, że badanie wykonywane jest wyłącznie "w czwarty wtorek miesiąca".
Wizyta u endokrynologa
W jednym z wrocławskich szpitali ankieter został poinformowany, że czas oczekiwania w przypadku pilnym to rok. Przypadek stabilny oznaczał pięć lat w kolejce na wizytę.
Co ciekawe, najkrócej trzeba było czekać na taką wizytę w dwóch ośrodkach wiejskich; w jednym - tylko miesiąc, a w drugim - 2,5 miesiąca. Fundacja WHC podkreśla jednak, że nie należy na tej podstawie wyciągać ogólnego wniosku, iż łatwiej jest dostać się do specjalisty na wsi. Często dostęp tam wygląda znacznie gorzej niż w mieście.
Operacja guza jajnika metodą laparoskopową
W jednym z warszawskich ośrodków okazało się, że 33-letnia pacjentka skierowana przez ginekologa w trybie pilnym na operację guza jajnika metodą laparoskopową, miałaby czekać na zabieg ok. 6-8 mies. W trybie stabilnym czas oczekiwania to nawet do 2 lat.
Średni czas oczekiwania na świadczenia wyłącznie kobiece
Jeżeli chodzi o kolejki do świadczeń wyłącznie kobiecych, to czeka się na nie odpowiednio:
rekonstrukcja piersi; wymiana ekspandera na endoprotezę piersiową - 12,0 mies. (było 13,1 mies.)
rekonstrukcja piersi; wstawienie implantu typu ekspander - 11,9 mies. (było 7, 0 mies.)
operacja nietrzymania moczu metodą TOT - 5,7 mies. (było 4,7 mies.)
Ponadto:
operacja wypadania macicy metodą podwieszania z dostępem laparoskopowym - 4,8 mies. było 5,3 mies.)
laparoskopia diagnostyczna - 4,4 mies. (było 3,6 mies.)
kolposkopia - 3,2 mies. (było 1,2 mies.)
Jeżeli chodzi o specjalistów, to najdłużej kobiety muszą zaczekać na wizytę:
u endokrynologa - 11,0 mies. (było 7,3 mies.)
u angiologa - 6,5 mies. (było 8,5 mies.)
u chirurga naczyniowego - 6,4 mies. (było 8,0 mies.)
Najkrócej pacjentki zaczekają na wizytę:
u ginekologa - 0,3 mies. (było 0,7 mies.)
u ginekologa-onkologa - 0,5 mies. (było 0,3 mies.)
Badania diagnostyczne - średni czas oczekiwania kobiet
Tak jak w przypadku wizyt u specjalistów, tak też w przypadku badań diagnostycznych dostępność pozostawia wiele do życzenia.
Najdłuższy czas oczekiwania odnotowano w przypadku:
USG tarczycy - 6,1 mies. (było 5,7 mies.)
USG Doppler kończyn dolnych - 5,5 mies. (było 7,6 mies.)
badanie w kierunku pięciu najczęstszych mutacji w obrębie genu BRCA1 u pacjentki potencjalnie obciążonej ryzykiem rozwoju dziedzicznego raka piersi - 4,5 mies. (było 7,4 mies.)
laparoskopia diagnostyczna - 4,4 mies. (było 3,6 mies.)
Najkrócej zaś pacjentki czekają na:
mammografię - 0,3 mies. (było 0,1 mies.)
cytologię - 0,6 mies. (było 0,5 mies.)
Odyseja diagnostyczno-lecznicza
Biorąc pod uwagę to, że kobieta najpierw musi zaczekać kilka miesięcy na wizytę do specjalisty, a potem na badania, które jej zleci, aby potwierdzić lub wykluczyć diagnozę, aby ponownie wrócić na konsultację, okazuje się, że robi się z tego odyseja diagnostyczno-lecznicza.
Sumując czas oczekiwania do kolejnych etapów diagnostyki i leczenia niekiedy trzeba liczyć go w latach, a to wpływa na szanse na powrót do zdrowia czy wręcz na przeżycie.
Jak pokazał Barometr:
czas od podejrzenia raka piersi w badaniu mammograficznym do mastektomii całkowitej wynosi 85 dni (było 77 dni)
czas od diagnozy anoreksji i myśli samobójczych do wizyty u gastroenterologa dziecięcego (16-letnia pacjentka) wynosi 190 dni (było 306 dni)
czas od diagnozy niespecyficznych objawów raka jajnika do operacji metodą laparotomii pośrodkowej wynosi 199 dni (było 145 dni)
czas od drugiego poronienia przed 20. tygodniem ciąży do badania kariotypu wynosi 291 dni (było 366)
czas od diagnozy bolesnych, obfitych i nieregularnych miesiączek do zabiegu usunięcia torbieli endometrialnych metodą tradycyjną wynosi 308 dni (były 233 dni)
czas od diagnozy hiperprolaktynemii i bólów głowy do usunięcia guza prolaktynowego wynosi 621 dni (było 551 dni)
czas od podejrzenia raka tarczycy do tyreidektomii radykalnej wynosi 651 dni (było 536 dni)
czas od diagnozy przewlekłej niewydolności żylnej do usunięcia żylaków metodą klasyczną wynosi 774 dni (było 911 dni)
Dostęp pacjentek do innowacyjnego leczenia
Fundacja WHC oceniła też dostęp do innowacyjnego leczenia, wskazując, że w ostatnich latach znacząco poprawił się dostęp do innowacyjnych leków, w tym terapii skierowanych do kobiet. Niestety - jak podkreśla Krzysztof Łanda - ta większa liczba refundowanych innowacyjnych terapii w Polsce nie nadąża za tempem włączania takich terapii w innych krajach, więc nasz kraj zostaje w tyle.
Jak zwraca uwagę, nakłady na ochronę zdrowia, w tym deficyt w budżecie NFZ za rok 2022 oraz niski odsetek PKB wydawany na ochronę zdrowia nie pozwala myśleć o tym, że sytuacja się poprawi.
Według Krzysztofa Łandy skutkiem braku dostępu do opieki zdrowotnej na NFZ powoduje, że wiele osób "będzie czekało na śmierć, a część wysupła swój majątek, zapożyczy się i pójdzie do lekarza prywatnie" lub będzie szukało możliwości dostania się do lekarza po znajomości.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.