W rozkręcającym się właśnie sezonie infekcyjnym czas przypomnieć, że wirus SARS-CoV-2 nadal stanowi zagrożenie dla zdrowia, a rozsądnym narzędziem do walki z nim są wciąż regularne szczepienia. Dedykowane szczególnie osobom starszym i z zaburzoną odpornością. Nie ma zatem na co czekać, tym bardziej że bezpłatne szczepionki przeciw COVID-19 są już dostępne dla pacjentów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
16 października resort zdrowia słowami minister Leszczyny poinformował, że szczepionki dotarły do Polski i rozpoczyna się ich dystrybucja, a Centrum e-Zdrowia będzie sukcesywnie wystawiało skierowania na szczepienia w Internetowym Koncie Pacjenta. Za szczepienia zapłaci Ministerstwo Zdrowia, dla pacjentów będą one darmowe. Izabela Leszczyna do szczepień zachęca szczególnie osoby z grup ryzyka.
Sprawdziłam - w IKP są już wystawione skierowania, wystarczy wybrać rodzaj szczepionki, termin począwszy od bieżącej daty oraz dogodną lokalizację. Dla osób bez IKP skierowanie zostanie wygenerowane po zgłoszeniu się do punktu szczepień, np. w podstawowej opiece zdrowotnej.
W rozmowie w radiu TOK FM szefowa resortu przypomniała, że według ekspertów COVID-19 stał się coroczną infekcją jak grypa i RSV, a objawy wariantu, z którym mamy do czynienia w tym roku (XEC - przyp. red.) to silne, ale krótkotrwałe, kilkudniowe przeziębienie.
Aktualne dane wskazują, że od początku roku do 30 września 2024 r. było ponad 205 tysięcy zachorowań na COVID-19. Nie wiadomo jednak, ile jest ich naprawdę, ponieważ podana liczna dotyczy tylko przypadków stwierdzonych przez lekarza, a tym samym zaraportowanych do systemu.
Ministerstwo Zdrowia na sezon infekcyjny 2024/2025 zakupiło łącznie 1 mln 54 tys. dawek szczepionki, od dwóch producentów: Moderny (Spikevax JN.1) i Novavaxu (Nuvaxovid XBB 1.5). Szczepienia na podstawie skierowania będą wykonywać placówki POZ i apteki.
Dostępna jest ponadto wydawana na podstawie pełnopłatnej recepty lekarskiej, zaktualizowana szczepionka mRNA Comirnaty JN.1. firmy Pfizer. Trzeba za nią zapłacić 400-450 zł. Dlaczego nie jest oferowana bezpłatnie, jak dwie inne i czy zaszczepienie się preparatem innym niż dotychczas ma jakiekolwiek konsekwencje dla organizmu?
– Polska, podobnie jak w 2023 r., nie bierze udziału w europejskim przetargu na dostawę szczepionki Comirnaty. W 2022 r. resort zdrowia odmówił zapłaty producentowi za zakontraktowane, ale nieodebrane i niewykorzystane z powodu braku zapotrzebowania szczepionki tej marki. Stąd jest ona dostępna wyłącznie komercyjnie, natomiast zazwyczaj apteki, którą ją dystrybuują, są przygotowane do wykonania szczepienia na miejscu – wyjaśnia wirusolog z WUM, dr hab. Tomasz Dzieciątkowski.
– Rodzaj przyjętej szczepionki przeciw SARS-CoV-2 nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Prowadzone były testy wśród osób, pierwotnie zaszczepionych szczepionką mRNA Pfizera czy Moderny, później doszczepianych szczepionkami podjednostkowymi takimi jak Astra Zeneca, lub na odwrót i okazało się, że odpowiedź immunologiczna była nawet silniejsza – dodaje.
Szczepionki zatem są. Pytanie, czy będziemy chcieli się szczepić, skoro pojawiają się informacje, że objawy tegorocznego wariantu przypominają kilkudniowe przeziębienie. Co jest dla nas największą barierą, powstrzymującą nas przed kontynuowaniem szczepień?
Ekspert wskazuje na barierę mentalną, ponieważ spora liczba Polaków uważa, że COVID-19 albo już nie istnieje, albo im nie zagraża i w związku z tym się nie zaszczepi. Wskazują na to również liczby zeszłoroczne, kiedy dawkę przypominającą przyjęło mniej niż 7 proc. naszych rodaków.
– Od pewnego czasu objawami COVID-19 są rzeczywiście głównie te ze strony górnych dróg oddechowych. Symptomy powodowane przez nowe warianty JN.1 i KP.3 będą podobne, przebiegające z gorączką i bólem gardła, natomiast KP.3 i KP.2 dają ponadto uczucie ogromnego zmęczenia – mówi wirusolog.
– U wielu osób być może Covid będzie przebiegał rzeczywiście stosunkowo łagodnie, ale zawsze będzie pewien trudny do określenia odsetek osób, u których tak wcale być nie musi i np. może się zdarzyć, że będą one hospitalizowane. To dotyczy zwłaszcza osób z wielochorobowością, seniorów czy kobiet w ciąży. Zatem jeśli możemy się przed czymś, przynajmniej w pewnym stopniu zabezpieczyć i to za darmo, to pytanie, czemu tego nie robimy? To pytanie retoryczne, nie znajdziemy na nie odpowiedzi – konkluduje dr Dzieciątkowski.
W Grupie naTemat pełnię funkcję dziennikarki medycznej. Jestem pharma content creatorem, ekspertką w obszarach dziennikarstwa wyjaśniającego oraz public relations dla sektora zdrowotnego.