
“Zależy nam na budowaniu sprawiedliwych i opartych na zaufaniu relacji z osobami, które dostarczają nam żywność. Tworzymy społeczność realizującą wspólny cel – dostęp do zdrowej i sezonowej żywności produkowanej lokalnie z pominięciem wielkiego biznesu i łańcucha korporacyjnych pośredników” – piszą na swojej stronie internetowej.
Kooperatywny warzywniak
Aby otworzyć sklep zarejestrowali stowarzyszenie i postanowili wynająć od miasta lokal w Śródmieściu. – Zakładamy, że początkowo będzie to warzywniak, w którym dostępne będą też inne produkty ekologiczne i organiczne. Później planujemy rozszerzyć asortyment o nabiał i napoje. Dodatkowo będziemy prowadzić działania integrujące społeczność i popularyzatorsko-edukacyjne – zapowiada nasza rozmówczyni.
Jesteśmy organizacją non-profit i sklep nie będzie działał dla osiągnięcia zysku. Co nie znaczy wcale, że zamierzamy być nierentowni. Chcemy po prostu wychodzić na zero. Na razie pracować będziemy w nim w formie wolontariatu, ale docelowo zakładamy, że pracownicy będą otrzymywać pensję.
Sklep będzie się utrzymywać w dużej mierze ze składek członków kooperatywy, dla których produkty dostępne będą po cenach jak u producenta, ale oczywiście kupować będą w nim mogli także ludzie spoza spółdzielni. Jednak w ich przypadku cena sprzedawanych produktów będzie nieco wyższa.
– Kooperatywy spożywcze tworzą ludzie, którzy nie chcą kupować jedzenia w tradycyjnych sklepach. Najczęściej robią to ze światopoglądowych i finansowych przyczyn. Starają się kupować świadomie, lokalnie, pamiętają o ekologii: dlatego też współpracują bezpośrednio z polskimi rolnikami. Dzięki temu mają dostęp do zdrowych i niedrogich warzyw – mówi o tego typu inicjatywach Joanna Erbel, aktywistka miejska, kandydatka Partii Zielonych na prezydenta stolicy i od niedawna blogerka naTemat.
Erbel wspiera pomysł stworzenia sklepu, ponieważ uważa, że może to być przełomowy moment dla funkcjonowania polskich kooperatyw.
Dzięki otwarciu sklepu, z którego będą mogli korzystać warszawiacy i warszawianki, ten model działania może wyjść z niszy. Trzeba bowiem mieć świadomość, że kooperatywy jako grupy zaangażowanych aktywistów jak na razie stanowią dość hermetyczne środowiska: “przeciętny Kowalski” często nie wie o ich istnieniu, a nawet jeśli wie, to nie ma czasu i ochoty angażować się w ich działanie. Teraz może się to zmienić. CZYTAJ WIĘCEJ
Dlaczego jeszcze warto wspierać inicjatywę kooperatywy Dobrze? Jej członkowie przekonują, że w ich działaniu chodzi o coś więcej niż tylko dostęp do tanich i zdrowych warzyw.
Pieniądze, które spółdzielcy z kooperatywy Dobrze zbierają w serwisie Polakpotrafi, mają im posłużyć przede wszystkim do remontu lokalu wynajętego od miasta. W ciągu doby zebrali ok. tysiąca złotych. Potrzebują jeszcze 10 razy tyle.