Szybkie łącza, oferujące większości Polaków internet o prędkości co najmniej 30 Mb/s, ale za ceny niższe niż dzisiaj. Większy wybór operatorów, ale oferujących tak samo szybkie połączenie z siecią. I przede wszystkim – dostęp do działającej sieci wszędzie, a nie tylko w dużych miastach. Brzmi jak utopia, ale taki stan Polska może osiągnąć już w ciągu najbliższych kilku lat – o ile uda się zderegulować rynek internetu.
Regulacja już niepotrzebna
Przypomnijmy, że w 2007 roku UKE stworzył przepisy, które miały rozwijać konkurencję na rynku szerokopasmowego internetu w Polsce. Chodziło o to, by obywatele mieli szeroki wybór dostawców i oferty z niskimi cenami. Przepisy te nakładały na Orange obowiązek udostępniania swojej infrastruktury szerokopasmowego internetu innym operatorom.
W 76 gminach te cele już zostały spełnione i teraz UKE chce zdjąć tam z Orange wspomniany obowiązek. Dzisiaj bowiem francuskiemu telekomowi nie opłaca się inwestować w nowoczesne łącza, gdyż musiałby je udostępniać innym - a internet oferować klientom drożej, bo operatorzy pracujący na sieciach Orange nie ponoszą kosztów utrzymania tej infrastruktury. Jednocześnie Orange jest jedyną firmą w Polsce, która posiada środki na inwestycje niezbędne nam do spełnienia celów Europejskiej Agendy Cyfrowej.
Tylko jak to się przełoży na obywateli?
1. Internet wszędzie
Przede wszystkim obecnie Polska znajduje się na szarym końcu jeśli chodzi o pokrycie kraju dostępem do szybkiego internetu. Jesteśmy pod tym względem gorsi od Rumunii, Czech, Estonii czy Bułgarii, co widać na poniższej tabeli.
Narodowy Plan Szerokopasmowy, wykonany przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zakłada, że do 2020 roku wszystkie polskie gospodarstwa domowe mają mieć dostęp do szerokopasmowego łącza o szybkości co najmniej 30 Mbps. Połowa z nich zaś miałaby mieć dostęp do łącz o szybkości co najmniej 100 Mbps.
W NPS, oprócz modernizacji istniejących łącz i konieczności budowania nowych wskazano również, że musimy stworzyć sieci dystrybucyjne w 85 proc. miejscowości, gdzie obecnie nie istnieją zakończenia światłowodów. Dzięki temu internet nie będzie kończył się "w polu". By jednak wykonać ten plan, prywatne firmy muszą zainwestować ok. 20 miliardów złotych.
W NPS podkreślono, że za gros tych wydatków musi odpowiadać Orange jako jedyna firma dysponująca takimi środkami. Orange zaś, by opłacało się inwestować, nie może podlegać wspomnianemu obowiązkowi udostępniania infrastruktury, czyli musi ulec deregulacji, by szybki internet w Polsce stawał się naprawdę powszechny.
2. Naprawdę szybki internet
Według danych Komisji Europejskiej z 2010 roku ponad 60 proc. łącz szerokopasmowych w Polsce miało przepustowość mniejszą niż 2 Mb/s, a tylko 32,7 proc. tego typu łącz oferuje prędkość 2-10 Mb/s. W całej Unii zaś łącza o prędkości 2-10 stanowią 57,5 proc. szerokopasmowego internetu, zaś prędkości powyżej 10 Mb/s były wtedy dostępne dla 29,2 proc. obywateli UE. Nawet w miastach internet wciąż jest w wielu miejscach bardzo wolny.
Wszystko oczywiście z powodu przestarzałej infrastruktury. Operatorzy kablówek są jeszcze zbyt mali, by modernizować łącza na naprawdę dużą skalę, a jedynej firmie zdolnej tego dokonać, czyli Orange, nie opłaca się to z powodu regulacyjnego obowiązku. A tymczasem inwestować trzeba dużo, bo według NPS tylko 10 proc. obecnie używanych łączy xDSL (czyli ok. 300 tysięcy) nadaje się do realizowania celów EAC. Całą resztę trzeba wymienić na nową generację "kabli" – NGA.
Oprócz tego normy EAC spełnia 300 tys. łączy miedzianych, należących do operatorów alternatywnych. To oznacza, że musimy zmodernizować aż 90 proc. miedzianej sieci posiadanej przez Orange (TPSA). Nowoczesnych łącz internetowych, według ostrożnych szacunków ministerstwa, mamy ok. 6 milionów.
W Polsce jednak gospodarstw domowych w 2020 roku będzie ponad 14 milionów – i do nich wszystkich, według NPS, ma docierać szerokopasmowy internet o prędkości co najmniej 30 Mbps. Przypomnijmy – dzisiaj nadal większość łącz w naszym kraju oferuje przepustowość na poziomie maks. 2 Mbps. Deregulacja wywoła więc niezbędne inwestycje, a te mają sprawić, że w 2020 roku wszyscy będziemy mieć dostęp do internetu o prędkości 30 Mbps.
Według ostrożnych szacunków, osiągnięcie tego poziomu jest trudne, ale nie niemożliwe – przede wszystkim jednak by zacząć modernizację łącz i przyspieszać internet, trzeba zdjąć z Orange regulacyjne kajdany.
3. Internet będzie tani. Bardzo tani
Obecnie na rynku szerokopasmowego internetu znajduje się kilku najważniejszych graczy: Orange z 35 proc. udziału w rynku, Netia – 13 proc., UPC – 13 proc., potem z kilkoma procent Vectra i Multimedia i pozostali operatorzy – 26 proc.
Zarówno UPC, Netia jak i Vectra czy Multimedia były beneficjentami regulacji z 2007 roku. Dzięki niej np. Multimedia mogła wejść na poziom ogólnopolski sprzedaży swoich ofert. Przez obowiązek udostępniania infrastruktury samo Orange sprzedaje jednak szybki internet drożej niż konkurencja, bo po cenie rynkowej – uwzględniającej koszty utrzymania infrastruktury. Inni operatorzy tego kosztu nie ponoszą, korzystając z tej samej infrastruktury co Orange – i siłą rzeczy sprzedają taniej.
Wyeliminowanie tej niesprawiedliwości biznesowej sprawi, że operatorzy alternatywni będą musieli zacząć konkurować z Orange na zupełnie wolnym rynku – a to zawsze wymusza zniżki cen, gdyż trudno będzie inaczej walczyć o klienta. Jednocześnie operatorzy alternatywni będą musieli także zacząć inwestować w nowe łącza i nie podnosić przy tym cen, bo inaczej po prostu przegrają konkurencję z Orange.
Deregulacja kluczowa dla przyszłości Polski
Te trzy aspekty uwolnienia internetu: jego upowszechnienie, przyspieszenie i uczynienie tanim, niosą za sobą daleko idące konsekwencje gospodarcze. Wdrożenie mobilnego dostępu do szybkiego internetu (przepustowość powyżej 30 Mb/s) ma powiększyć nasze PKB o ponad 100 miliardów do 2020 roku. Przekłada się to oczywiście na poziom bezrobocia, rozwój sektora innowacji i tak dalej.
Deloitte w swoim raporcie dowiódł, że internet w wydatny sposób służy chociażby przedsiębiorcom. Według analityków istnieją aż 82 kategorie działalności gospodarczej, których funkcjonowanie w dużym stopniu związane jest z internetem. Wszystkie te 82 kategorie biznesów wytworzyły w 2010 roku 31 proc. wartości dodanej polskiej gospodarki. Jak widać, przyszłe korzyści z uwolnienia internetu da się nawet policzyć.
Reklama.
Michał Wąsowski
Polska dostanie od Komisji Europejskiej zielone światło na uwolnienie internetu? Komisarz ds. agendy cyfrowej Neelie Kroes: Decyzja KE do 4 sierpnia Czytaj więcej