Kobieta związała męża i żyletką wycieła mu jedno jądro. Ten news pojawił się prawie na wszystkich serwisach i wywołał lawinę komentarzy. Najdziwniesze jest to, że większość bardzo humorystycznie podchodzi do tragedii, jakiej doświadczył poszkodowany. Czy gdyby ofiarą była kobieta, odbiór społeczny byłby podobny?
Tabloidyzacja przekazu
W mediach coraz więcej mówi się o przemocy wobec kobiet – to dobrze, bo problem istnieje i faktem jest, że to mężczyźni są agresorami. Nie tylko wobec kobiet, po prostu wobec ludzi. Dlatego sytuacja kiedy to mąż zostaje pokrzywdzony przez kobietę jest niecodzienna. I jak widać wywołuje dość zaskakujące reakcje.
– Nie mogę mówić o prawdopodobnych sytuacjach medialnych, dlatego nie jestem w stanie zdiagnozować, co by się stało, gdyby w analogicznym zdarzeniu ofiarą była kobieta – mówi nam Agnieszka Morzy, medioznawczyni. – Jednak cała historia z wyciętym jądrem jest tematem typowo tabloidowym, a tabloidy w swoim przekazie bazują na stereotypach płciowych. Pewnie dlatego tzw. media jakościowe, które podchwyciły ten temat, również w tabloidowy sposób go prezentują.
Jednak niezależnie od tego, czy temat jest tabloidowy, czy nie, poruszył on sporą część czytelników. Dlaczego?
– To szczególny rodzaj tragedii. Symboliczny. Często męskość, zwłaszcza w potocznym języku, identyfikowana jest przez pryzmat posiadania jąder. Mówi się: "facet musi mieć jaja". A gdy je traci? W dodatku zostaje ich pozbawiony przez płeć, którą ocenia się – znów stereotypowo – jako słabszą? mówi nam psycholożka Anna Kędzierska.
Jej zdaniem ta sytuacja w pewnym sensie dodatkowo niezwykła, bowiem mamy do czynienia z wywróceniem do góry nogami schematów związanych z płcią, które pokutują w naszej kulturze. – Uważam też, że ten kpiący stosunek do całego zdarzenia może mieć też na celu osłabienie jego siły. Gdy coś mocno nas porusza, bulwersuje lub przeraża, wówczas wyśmiewanie się z tego jest skutkiem działania mechanizmu obronnego, który pomaga nam poradzić sobie z trudną rzeczywistością – wyjaśnia ekspertka.
Feministki zacierają ręce?
W wielu komentarzach, również pod naszym tekstem na naTemat, pojawiają się sugestie, że feministki już zacierają ręce. Kastracja mężczyzn? W końcu, zdaniem wielu, to spełnienie marzeń wszystkich kobiet walczących o równość. Widać też sugestie, że gdyby sytuacja była odwrotna, środowiska feministyczne od razu gardłowałyby o tym, że kobiety są maltretowane przez mężczyzn i nikt nie miałby prawa z tego żartować.
– Sytuacja, że jedna osoba okalecza drugą jest po prostu skandaliczna i płeć nie ma tu żadnego znaczenia. Uważam, że kobieta powinna zostać ukarana – mówi na Joanna Piotrowska, prezeska fundacji Feminoteka. – Ale nie zgodzę się z twierdzeniem, że kiedy kobieta jest ofiarą, to wszyscy traktują to przestępstwo bardzo poważnie. Proszę sobie przypomnieć żarty o gwałtach albo przemocy domowej, które funkcjonują w dyskursie publicznym – dodaje.
Rzeczywiście, nie raz słyszałam idiotyczne komentarze, że gwałt jest niespodziewaną chwilą przyjemności dla ofiary i wręcz sposobem na dowartościowanie kobiety – no bo przecież ktoś jednak ją chciał. Podobnie z przemocą domową – znamienne jest, że hasło przejmującej kampanii „Bo zupa była za słona” funkcjonuje dziś w formie żartu, a firma produkująca zupki instant sparafrazowała je i użyła w swojej akcji reklamowej.
Kto się śmieje?
W całej sytuacji widać, że w mediach jest problem z mówieniem o przemocy. Niedobrze też, że dyskusja o agresji staje się ideologiczna.
– Przesada w każdą ze stron jest problemem. Zarówno uznanie mężczyzn za takich, którzy mogą wszystko, są zawsze silni, mają prawo do agresji wyrażanej w słowach i czynach, jak i przypięcie kobietom łatki istot, które żyją w uciśnieniu, są potencjalnymi ofiarami i trzeba je bronić tylko dlatego, że są kobietami jest krzywdzące – mówi nam Anna Kędzierska.
Przyglądam się komentarzom pod tekstem o uciętym jądrze. Komentujący mają świetną zabawę.
W błyskotliwych i jajcarskich grach słownych prześcigają się i panie, i panowie. Podobnie ma się sprawa gdy ofiarą jest kobieta – to nie tylko mężczyźni wyszydzają ofiary, dziewczyny też chętnie wbiją szpilę i usprawiedliwią przemoc. Wygląda na to, że wojna płci ma miejsce tam, gdzie jest zupełnie niepotrzebna, czyli na gruncie spraw ważnych. Jeśli chodzi o bagatelizowanie i wyszydzanie tragedii, to tu panuje pełne równouprawnienie, zgoda i spijanie sobie z dziubków.