Rozmawiałem z rosyjską dziennikarką o Putinie. Czułem się jak w innym świecie. "Konflikt między dwoma grupami Ukraińców"
Michał Mańkowski
22 września 2014, 12:01·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 września 2014, 12:01
Pokazałem jej najświeższy cytat z Putina. Ten, który rozszedł się po sporej części zachodnich mediów. „Gdybym chciał, moje wojska byłby w dwa nie nie tylko w Kijowie, ale i Warszawie, Bukareszcie, Wilnie, Rydze". – To niemożliwe. Putin, by tak nie powiedział. Pokaż mi źródło – odpowiedziała i otworzyła serię rosyjskich stron, na których nie było o tym żadnej wzmianki. To Katrina, moja nowa rosyjska znajoma, która mieszka w Moskwie i jest dziennikarką jednej z tamtejszych agencji informacyjnych.
Reklama.
Nie do końca wiem, jak sklasyfikować Karinę. Powiedzenie, że jest ślepo zapatrzona w swojego prezydenta, byłoby bowiem krzywdzące.
– Widziałam go kilka razy. Twardy polityk, bardzo. Sporo potrafi ugrać samym wyrazem swojej twarzy – mówi o nim z wyraźnym szacunkiem, ale bez sympatii. I pokazuje mi zdjęcia zrobione na jednej z konferencji prasowych. Nie są najnowsze, ale mimo to błyskawicznie odnajduje je w swoim iPhonie. – Nie jest zbyt wysoki, ale szeroki w barkach. Przez to sprawia wrażenie „większego” – dodaje dziennikarka.
Niezależność
Katrina pracuje w jednej z rosyjskich agencji informacyjnych. – W niezależnej agencji informacyjnej – podkreśla za każdym razem, gdy się przedstawia. Naprawdę za każdym. Widać, jak bardzo zależy jej na zaznaczeniu tego faktu. Samo to już o czymś świadczy. Czy naprawdę agencja jest niezależna, tego nie wiem, ale na pewno nie jest antyrządowa.
Kojarzycie Siergieja Ławrowa, ministra spraw zagranicznych Rosji? Katrina pracowała z nim przez wiele lat. Nie dla niego, ale z nim. Była w zespole dziennikarzy, którzy towarzyszyli mu w zagranicznych i krajowych podróżach, które potem relacjonowali w swoich mediach. Tutaj, w przeciwieństwie do Putina, słyszę w głosie Katriny wyraźną sympatię i superlatywy. Dowiaduję się, że Ławrow to twardziel (kolejny), ale po zamknięciu drzwi od samolotu często przebiera się w dresy i rzuca żartami. Musi taki być (twardy, nie dowcipny), w końcu reprezentuje Rosję na zagranicznych arenach.
– Ale ostatnio nie przyjeżdża za często do Stanów. Woli spotykać się w europejskich miastach – mówi Katrina.
Wszyscy są tam twardzi. Jak sama Rosja.
------------------------------------------------------------------------------------------ Pytania bez odpowiedzi
– We are all one nation! ("wszyscy jesteśmy jednym narodem") – krzyknęła Katrina w trakcie grupowej dyskusji o jednej z autonomicznych republik Federacji Rosyjskiej. Po minach kilku osób wiedziałem, że nie tylko ja mam jedno, konkretne skojarzenie. – Z Krymem i Ukrainą też? – spytałem. Nie odpowiedziała.
Jakiś czas później rzeczywistość sama sprowadziła nas na ten temat. A wszystko za sprawą jaśnie panującego Władimira Putina. „Gdybym chciał, moje wojska byłby w dwa nie tylko w Kijowie, ale i Warszawie, Bukareszcie, Wilnie, Rydze” – miał stwierdzić. Jeszcze nie tak dawno była mowa o dwóch tygodniach. W tym samym czasie podchodzi do mnie znajoma polityk ze Szwajcarii i pokazuje dokładnie ten sam cytat, który już podchwyciły tamtejsze media. – Czy ludzie w Polsce się nie boją? – pyta.
Dopytuję Katrinę, dlaczego Putin mówi takie rzeczy. – To niemożliwe. Putin, by tak nie powiedział. Pokaż mi źródło – odpowiada. Pokazuję, nawet kilka. Wszystkie powołują się na spotkanie pomiędzy Poroszenką a Putinem. Sam zainteresowany nie zaprzeczał. Katrina sprawdza swoje – rosyjskie. Zero. Żadnej wzmianki. Wniosek? Coś takiego nie mogło mieć miejsca. Nie i już.
Dalsza dyskusja potoczyła się szybko, z podobnym efektem.
- Co sądzisz o konflikcie między Rosją a Ukrainą?
-To nie jest konflikt pomiędzy Rosją a Ukrainą, ale dwoma grupami Ukraińców. Rosja nie ma z tym nic wspólnego.
- A tysiące rosyjskich żołnierzy przy granicy? A nawet za nią?
- To konflikt pomiędzy dwoma grupami Ukraińców.
- Przecież to fakty.
- To Ameryka wspiera Ukraińców. Zarówno finansowo, jak i militarnie. Przecież tam są ich oficjalni żołnierze.
- Skąd wiesz?
- Bo niektórzy są nawet czarnoskórzy.
Przykłady, które widziałem na własne oczy, nie pomagają w pokazaniu dziennikarce, że nie jest tak, jak jej się wydaje. Pokazuję m.in. serię propagandowych artykułów z rosyjskich mediów, z których dowiadujemy się m.in., że Polska wysyła swoich żołnierzy na Ukrainę, że pojawiają się tam nawet nasze samoloty i jesteśmy wyjątkowo proputinowskim krajem.
Konkretnej odpowiedzi nie było. No może poza tą, że „na Ukrainie przecież walczą polscy wolontariusze”.
-------------------------------------------------------------------------------------------------- Dwa światy
To było moje pierwsze zetknięcie na żywo, osobiście, z propagandową dziennikarką z Rosji. Miałem wrażenie, że żyjemy w dwóch równoległych rzeczywistościach. W mojej czarne jest czarne, a białe jest białe. W jej odwrotnie. Katrina nie robi tego jednak w złej wierze. Ona naprawdę w to wierzy. Nie ma w niej bezrefleksyjnej fascynacji. Jest za to obrona i brak szansy na przekonanie do tego, że może istnieć inna wersja. Nie daj Boże taka, która stawia Rosję w złym świetle. I nie o samą Katrinę tutaj chodzi, która jest naprawdę sympatyczną osobą, ale o całe rzesze młodych i wykształconych Rosjan, którzy mają takie podejście. Co złego to nie my. Przecież to niemożliwe.
PS. Zaproponowałem Katrinie szerszy wywiad na ten temat, by mogła pokazać swój punkt widzenia. Nie zgodziła się.