Ministerstwo Pracy chce, by kobiety mogły wykonywać wszystkie prace górnicze
Ministerstwo Pracy chce, by kobiety mogły wykonywać wszystkie prace górnicze Fot. Rafał Michałowski / Agencja Gazeta
Reklama.
„Rzeczpospolita” przypomniała, że w przeszłości kobiety mogły pracować pod ziemią. Pod koniec lat 50. Polska przystąpiła jednak do konwencji, która w trosce o bezpieczeństwo kobiet zabraniała im wykonywania najcięższych prac górniczych.
Obecnie kobiety mogą zjeżdżać pod ziemię, ale przeważnie liczba zjazdów jest ograniczona. W Jastrzębskiej Spółce Węglowej, która zatrudnia 26,5 tys. osób, pracują 2674 kobiety, w tym 23 pracownice dołowe.
– Mają określony limit zjazdów w miesiącu, na przykład siedem lub osiem. Codziennie zjeżdża tylko jedna kobieta, stażystka nadgórnik – powiedziała Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik prasowa JSW.
Po wprowadzeniu do rozporządzenia zmian kobiety będą mogły wykonywać wszystkie górnicze prace. Ograniczenia będą obowiązywać wyłącznie panie będące w ciąży lub karmiące piersią.
O kobietach w górnictwie napisała niedawno Karolina Baca-Pogorzelska, która sama jest inżynierem górniczym trzeciego stopnia. W rozmowie z Mamadu.pl Baca-Pogorzelska podkreśliła, że już teraz panie wykonują w kopalniach wiele zadań, choć nie spotyka się ich na przodku.
Karolina Baca-Pogorzelska

Panie, które stanowią ok. 10 proc. kopal­ni­anych załóg, w większości pracują na powierzchni, choć nie tylko w admin­is­tracji. Mogą pra­cować w lam­powni czy markowni, czyli wydawać zjeżdża­ją­cym na dół lampy, aparaty ucieczkowe, numerowane blaszki czy dyski­etki pozwala­jące na iden­ty­fikację, kto jest na dole. Ale trzeba powiedzieć, że na górze nie zawsze jest łatwiej. Choćby praca na tzw. płuczce (czyli w zakładzie prz­eróbki mechan­icznej węgla, który zna­j­duje się na powierzchni), w dużym zapyle­niu i hałasie jest cięższa niż niek­tóre prace wykony­wane pod ziemią. A na płuczce pracuje sporo pań. Czytaj więcej


źródło: "Rzeczpospolita"