
Panie, które stanowią ok. 10 proc. kopalnianych załóg, w większości pracują na powierzchni, choć nie tylko w administracji. Mogą pracować w lampowni czy markowni, czyli wydawać zjeżdżającym na dół lampy, aparaty ucieczkowe, numerowane blaszki czy dyskietki pozwalające na identyfikację, kto jest na dole. Ale trzeba powiedzieć, że na górze nie zawsze jest łatwiej. Choćby praca na tzw. płuczce (czyli w zakładzie przeróbki mechanicznej węgla, który znajduje się na powierzchni), w dużym zapyleniu i hałasie jest cięższa niż niektóre prace wykonywane pod ziemią. A na płuczce pracuje sporo pań. Czytaj więcej
źródło: "Rzeczpospolita"