to właśnie przemysły kultury, czyli przemysły oparte na wiedzy i kreatywności, okazywały się najbardziej prężnymi sektorami gospodarki. Kreują miejsca pracy, które są najlepiej płatne. Często przytaczam cytat prof. Hausnera, że Polacy są mistrzami w przykręcaniu śrubek. Ale za dokręcanie śrubek już nam nikt nie będzie więcej płacił.
Ludzie zmuszeni są do pracy znacznie poniżej swoich kwalifikacji - a to wynika z tego, że nie mamy kreatywnego rynku pracy. A kultura otwiera głowy, łamie schematy. Pozwala lepiej orientować się w otaczającym nas świecie.
Kultura musi być traktowana suwerennie, nie wolno się poddać tylko weryfikacji ekonomicznej, ale pokazanie kultury jako czynnika rozwoju, powoduje, ze podchodzimy do nie bardziej poważnie. Przestajemy traktować ją jako tylko ornament, coś dodatkowego.
Narodowe Centrum Kultury jest twórcą kampanii "Patrz, jak czytasz. Ilustracje" promującej najlepszych polskich rysowników satyrycznych. Mając w pamięci to, co wydarzyło się w redakcji "Charlie Hebdo", nasuwa się pytanie: czy kultura może być niebezpieczna?
Kultura to sfera emocji. Żadna debata na temat islamu nie wywołałaby takiej reakcji jak te karykatury. To pokazuje jaki wpływ może mieć kultura na bieżąca politykę.
Czyli z równą siłą rażenia może rozwiązywać problemy społeczne: na przykład kultura może być sposobem na wykluczenie społeczne, jak mówi Grażyna Kulczyk, która udostępnia swoją kolekcję wszystkim, uważając, że sztuka ma zbawienny wpływ na ludzi?
Zarobki w tym sektorze są bardzo niskie, jeśli nie najniższe z wszystkich działów. Artyści zarabiają poniżej oczekiwań - na przykład wśród pisarzy w prawie czterdziestomilonowym kraju, jest tylko kilku, którzy w mogą utrzymać się z pisarstwa.
Ogarniać wymiata? Masakra...
Przywracacie do życia dawne słowa?
Jeżeli nie zmienimy myślenia samorzadów i polityka kulturalna będzie się sprowadzać do organizacji festynu, to Polacy będą mieli problem.