
Reklama.
Brak zainteresowania polskich widzów filmem, którego tło stanowią wydarzenia związane z jedynym tak wielkim, a zarazem zwycięskim powstaniu w historii naszego kraju, to problem nie tylko dla jego producentów, ale także samorządu wielkopolskiego. Na krzewienie pamięci o powstańcach samorząd województwa wielkopolskiego dał twórcom "Hiszpanki" aż 6 mln zł. Cały budżet tej produkcji to natomiast aż 25 mln zł.
W tym kontekście liczne krytyczne recenzje środowiska filmowego uzupełnia swoją opinią także krytyk i wykładowca poznańskich uczelni Wiesław Kot. – Mam wrażenie, że w tym przypadku film drastycznie rozminął się z zamówieniem, jakie zostało wniesione pod adresem Łukasza Barczyka, reżysera i scenarzysty (...) . Ponieważ powstało dziełko, które można by nazwać produkcją z gatunku teatru offowego, awangardowego, studenckiego, na kanwie wydarzeń związanych z powstaniem wielkopolskim – krytykuje inwestycję wielkopolskiego samorządu na łamach "Gazety Wyborczej".
Kontrowersje "Hiszpance" towarzyszą jednak od pierwszych seansów i być może to właśnie zniechęciło widzów do wybrania się na ten właśnie seans. Jak pisał niedawno w naTemat Wojciech Engelking, burza wokół filmu Łukasza Barczyka rozgorzała w chwili, gdy znany krytyk filmowy Tomasz Raczek w napisach czołowych "Hiszpanki" doszukał się nazwiska innego znanego krytyka filmowego - Pawła T. Felisa. A ten był członkiem komisji eksperckiej Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej opiniującej scenariusz „Hiszpanki”, która przyznała państwowe dofinansowanie w wysokości 4 mln zł. Później Felis entuzjastycznie zrecenzował "Hiszpankę" w "Gazecie Wyborczej".
Na łamach tego samego dziennika zupełnie inną opinię opublikował natomiast Krzysztof Varga, według którego próbująca opowiedzieć o wielkopolskim powstaniu z przełomu 1918 i 1919 roku "Hiszpanka" to "kuriozum roku" i "głębią nudy".
Źródło: Gazeta.pl