Poradników na temat flirtu są miliony. Jak interpretować mrugnięcie lewym okiem, co oznacza, że ktoś wskazujący palec ma zgięty, a grzywkę roztrzepaną i czy coś z tego będzie, bo nadepnięto ci na stopę. Ale prawda jest taka, że nie zawsze to, co uznawane jest za flirt, flirtem musi być. I pojawia się problem, zwłaszcza u panów. Dlaczego mężczyźni zawsze myślą, że kobiety z nimi flirtują?
Ale ja wcale z panem nie flirtuję!
"Jak flirtować z facetem?", "Jak poznać, gdy ona cię podrywa?", "Sztuka flirtu krok po kroku"... Te i tego typu inne teksty sprawiają, że można się trochę w tym wszystkim pogubić. Panowie, chcąc wiedzieć, czy dziewczyna - którą poznają w klubie lub na koncercie albo zabiorą na randkę - ich podrywa, próbują odczytać jakoś przekazywane przez nią znaki. I tak, według poradników kobiety flirtują wtedy, gdy łapią kontakt wzrokowy, niby przypadkiem dotkną mężczyzny (ramię, przedramię, twarz, lekkie muśnięcie), udają niedostępną, mówią płynnie i szybko, przechylają głowę w odpowiedni sposób oraz mają na sobie coś czerwonego.
Do tego kobiety pewne siebie, prawiące komplementy, uśmiechające się, bawiące się włosami, ciekawe, co druga osoba ma do powiedzenia i otwarte zawsze są postrzegane jako te, które flirtują. Tylko, że wcale tak nie musi być...
– Czasem mam wrażenie, że powinnam napisać sobie na czole: "To, że śmieję się z twoich żartów, nie znaczy, że z tobą flirtuję. Po prostu żart był śmieszny" – przyznaje Agata. – Jestem dość towarzyska, mam ogromne poczucie humoru i przez to bardzo często moje zachowania są mylone z flirtem. A ja zwyczajnie jestem miła. Czemu miałabym nie być?
Nie inaczej u Magdy, która od lat jest w stałym związku:
–Flirt jest super, ale raczej nie używam go zbyt często. To normalne, przecież mojemu narzeczonemu to by się nie spodobało, a i ja bym nie chciała, żeby on flirtował z każdą napotkaną kobietą. Jednak wielokrotnie zdarzało mi się, że nawet mężczyzna zapytany o godzinę po kilku minutach rozmowy zapraszał mnie na kawę albo wciskał swój numer telefonu.
Podobne sytuacje miały wiele razy też inne kobiety. Więc jak to jest, że nie można się nawet niezobowiązująco uśmiechnąć, by zaraz ktoś nagle nie wyskoczył z pierścionkiem zaręczynowym?
Miłość łaskawa jest, a nauka wszystko wyjaśnia
Norweski psycholog Mons Bendixen opublikował niedawno badanie dotyczące tego zjawiska (tak!) i opisał w nim, że mężczyźni po prostu podświadomie nie mogą przegapić żadnej okazji do reprodukcji i przekazania genów. Więc nawet jeśli kobieta mówi "nie", oni brną w tę znajomość, bo odbierają to jako swego rodzaju zachętę. Jeśli zaś chodzi o kobiety, to mają one w mózgach zaprogramowaną informację, że - jak mówi Bendixem: "Seks z niewłaściwym facetem oznacza ryzyko niechcianej ciąży i wychowywania dzieci samotnie". Nie są więc tak otwarte na flirt, jak panowie. I jak kwituje psycholog, postrzeganie seksu jest zupełnie inne dla kobiet oraz mężczyzn, chociaż wcześniej wcale takich rozbieżności nie było. Dlatego właśnie panowie zawsze widzą i chcą widzieć flirt, a kobiety niekoniecznie.
Pojawia się więc błędne postrzeganie pewnych norm i zachowań społecznych. Bendixen wspomina też o teorii ról społecznych - czyli punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. W niektórych krajach flirty są bardziej otwarte i oczywiste, a w innych nie. I tak tam, gdzie nie ma zbytniej równości płci, teoria przewiduje, że mężczyźni tak samo błędnie mogą interpretować zachowania kobiet, jak kobiety te męskie.
Bendixen poprosił 308 heteroseksualnych osób w wieku od 18 do 30 lat i wyszło, że aż 88 % kobiet miało co najmniej jedną sytuację, w której mężczyzna źle zinterpretował jej zachowanie. Liczba panów w podobnej sytuacji była zdecydowanie mniejsza. I tak działo się nawet w liberalnej seksualnie Norwegii.
Jakie z tego wnioski? Panowie po prostu już tak mają i to wcale nie jest ich wina. Jedyne, co można zrobić, to obrócić w odpowiednim momencie wszystko w żart albo uprzejmie wytłumaczyć, że to wcale nie jest podryw. Dziennikarka Sofia Lyons kwituje to tak: "Następnym razem, gdy facet źle zinterpretuje twój przyjazny uśmiech, staraj się pamiętać, że gdzieś głęboko w jego mózgu może on być nadal trochę jaskiniowcem".