Iris miała 10 lat, gdy postanowiła, że będzie chłopcem. Oficjalnie, bo już wcześniej wiedziała, że w skórze dziewczynki czuje się źle. Przyjęła imię Sam i poszła do szkoły. Wszyscy zaakceptowali ją/jego entuzjastycznie. To efekt wszechobecnej w Szwecji transpłciowej ideologii, którą dzieci karmione są tam od małego? A może niedojrzałości dorosłych?
Sam to dzielny chłopiec – piszą o nim szwedzkie media. 10-latek stał się bohaterem krótkiego filmu wideo, w którym opowiada o tym, jak urodził się dziewczynką i nigdy nią się nie czuł. Ładna buzia, krótko ostrzyżone włosy, bluza z kapturem. Fryzura bardzo chłopięca. Gdyby ktoś nie wiedział, nigdy nie pomyślałby, że to dziewczynka.
Nagranie pokazała szwedzka telewizja SVT, w dodatku w programie dla dzieci ”Lilla Aktuellt”. – Zawsze myślałem o tym, że jestem bardziej chłopcem, ponieważ gdy byłem mały nosiłem chłopięce ubrania. W ogóle zawsze bardziej czułem się chłopcem. I zacząłem się zastanawiać – a co jeśli ja naprawdę nim jestem? Gdy to zrozumiałem, poczułem się dobrze, ale było mi ciężko, bo nikt o tym nie wiedział – opowiada na filmie.
Matka dumna i szczęśliwa
Sam najpierw opowiedział rodzicom. I nie zawiódł się. Byli szczęśliwi i dumni. Tak przynajmniej opowiadali w telewizji. Choć nie ukrywali, że bali się publicznego wystąpienia. ”Byłam przerażona, myślałam, że nas zlinczują. Ale reakcje są bardzo pozytywne. Jestem niezwykle poruszona, szczęśliwa i nieziemsko dumna z mojego fantastycznego Sama, który odważył się na taki krok” – napisała jego mama na Facebooku, cytowana przez portal thelocal.se.
Psycholog dziecięca Izabela Krauze jest jednak przerażona. Reakcja rodziców? – Zdecydowanie na wyrost. Ta decyzja może zrobić dziecku więcej krzywdy niż pożytku i to na całe życie – mówi.
Najważniejszy jest unisex
W Szwecji trudno zauważyć, by ktoś tym aspektem się przejmował.
– Nie powiem, że zmiana płci przez dzieci to nagminne zjawisko w Szwecji, bo tak nie jest. Ale nie budzi zaskoczenia, bo Szwecja to kraj, w którym silna jest tendencja do wychowywania dzieci w duchu unisex . Tradycyjnego podziału na dziewczynki i chłopców już nie ma. Nie ma żadnego problemu, by kupić chłopcu lalkę, jeśli sobie zażyczy, czy aby dziewczynka bawiła się samochodami. Do dziś na reklamach chłopiec np. karmi lalkę, a dziewczynka bawi się helikopterem. Jeśli chodzi o odbiorcę, zabawki w Szwecji nie mają już płci – przyznaje Ernest Kacperski, twórca portalu Szwecja Dzisiaj, na co dzień mieszkaniec Szwecji.
Nic dziwnego, że w mediach społecznościowych decyzja Iris vel Sama została przyjęta wręcz entuzjastycznie. Jeden z komentarzy:
”10-latek mądrzejszy niż niejeden dorosły. Płakałam czytając te historię”.
W szkole nikt nie zwraca uwagi
Sam bardzo dobrze został też przyjęty w szkole. Nikt się nie dziwił, wszyscy go wspierali. Nikt nie wyśmiał, nikt nie szydził.
Jedyny problem, jaki jeszcze ma dziecko to szatnia przed zajęciami WF. Ciągle korzysta z tej dla dziewczynek.
– To również nie dziwi. Tolerancja w Szwecji jest dużo większa niż w Polsce, dlatego nie zaskakuje fakt, że dziecko tak dobrze zostało zaakceptowane i nikt nie uznał tej sytuacji za nadzwyczajną. Szwedzkie szkoły bardzo stawiają na to, by uczniowie się szanowali, by nie było dyskryminacji. Zamiast piętnować, wolą tłumaczyć i wyjaśniać. Nauczyciele są bardzo pomocni – tłumaczy Ernest Kacperski.
Palący problem toalet
Tak bardzo pomocni, że w niektórych szkołach już powstają toalety dla uczniów „trzeciej płci”. Jeśli ktoś jeszcze nie wie, czy czuje się chłopcem czy dziewczynką, szkoła jest przygotowana na taką ewentualność.
Również na jednym z basenów powstała pierwsza szatnia dla tych, którzy nie mogą określić się, czy należą do płci żeńskiej czy męskiej.
W całej Szwecji w ogóle ruszyła dyskusja na temat toalet publicznych. Organizacje wspierające transseksualistów postulują na przykład, by zrezygnować z podziału na damskie i męskie, a zamiast tego wprowadzić określenia „stojące” i ”siedzące”. Ostatnio, w jednym z muzeów w Sztokholmie, na drzwiach jednej z toalet, pojawił się znaczek pół kobiety, pół mężczyzny. Nie mówiąc o tym, że od niedawna w oficjalnym języku można używać zaimka „hen” jeśli nie chcemy kogoś określić mianem ”on” lub ”ona”.
Krzywdzące bodźce czy prawdziwa potrzeba
Szwedzkie dzieci każdego dnia otrzymują olbrzymią dawkę transseksualnych bodźców, które pokazują im, że płcie są trzy, a nie dwie.
Tylko w 2014 roku, jak podaje portal thelocal.se, w całym kraju przeprowadzono 600 operacji zmiany płci. W latach 70. było ich nie więcej niż 10 rocznie. Co ciekawe, dziś w Szwecji można przeprowadzić taką operację dopiero po ukończeniu 18 roku życia. Istnieje jednak silne lobby, które chciałoby obniżyć ten wiek do 15, a nawet 12 roku życia. Co prawda za zgodą rodziców, ale zawsze.
– Takie informacje mają ogromny wpływ na dzieci. One chcą eksperymentować tych wszystkich sytuacji, które są przedstawiane w mediach. Im więcej możliwości zostanie im przedstawionych, tym większą mają paletę do wykorzystania. Mogę zacytować wypowiedź 14-letniej dziewczyny, która powiedziała, że na imprezie całowała się z dziewczyną po to, by zobaczyć, z kim jest przyjemniej. Czyli dociera do niej informacja, że może poeksperymentować. Wie, że jest taka możliwość i chce ją sprawdzić na własnej skórze – mówi Izabela Krauze.
Trzylatek też zmienia płeć
W Wielkiej Brytanii, gdzie transpłciowość też nie jest tematem tabu, w ciągu sześciu ostatnich lat aż czterokrotnie wzrosła liczba dzieci kierowanych na operacje zmiany płci. W ubiegłym roku na specjalną terapię zakwalifikowano 77 dzieci poniżej 11 roku życia. Jak podaje portal pch24.pl, 20 z nich miało zaledwie 3-4 lata.
– Wszystkie informacje z życia społecznego motywują dziecko do eksperymentowania i podejmowania takich prób. Nie może być społecznego przyzwolenia na bezkrytyczne decyzje dziecka. A one mają to do siebie, że są niedojrzałe i mogą być krótkotrwałe. Nie można podejmować decyzji wyprzedzając jej dojrzałość. Potem trudniej będzie wszystko odwrócić – mówi Izabela Krauze.
Wiek 10 lat to zdecydowanie za wcześnie na podejmowanie takich decyzji. Najpierw trzeba przejść przez wiek dojrzewania nastolatka, czyli przez okres, kiedy cechy człowieka najbardziej intensywnie się wyrażają, kiedy doświadcza się różnych przeżyć i eksperymentów. Trzeba ten proces przetrwać, wtedy łatwiej jest podjąć decyzję. W wieku 10 lat może być tak, że dziecko za pomocą ekstremalnych zachowań może próbować realizować swoje społeczne potrzeby. Na przykład bycia najważniejszym, bycia w centrum zainteresowania. Dziewczynka to osiągnęła, bo w pewnym sensie już stała się gwiazdą. Potrzeby dziecka w tym wieku, by być ważnym, są bardzo wysokie. Każdy argument może być bardzo atrakcyjny, by ten cel osiągnąć. By to wyeliminować, trzeba z podejmowaniem podobnych decyzji po prostu poczekać jeszcze parę ładnych lat.