Kto by tak nie chciał przepracować "tylko" 23 lata w zawodzie. Potem otrzymać wysoką emeryturę i jeszcze móc sobie swobodnie dorabiać. Dlatego ostatnim komunikatem odchodzącego na emeryturę inspektora Mariusza Sokołowskiego z KGP powinno być odważne, fachowe, PR-owe uzasadnienie wcześniejszych emerytur dla pracowników biurowych policji.
Trudno się dziwić – odchodzący z policji oficer padł właśnie ofiarą fali internetowego hejtu. Dopiero co Bronisław Komorowski przekonywał w kampanii, że rarytasem wyborców jest praca przez 40 lat, a potem skromniejsza emerytura, wynikająca z krótszego gromadzenia składek.
Dlatego Mariusz Sokołowski niechcący stał się symbolem niesprawiedliwości systemu emerytalnego. Bo gdy 15 milionom pracującym na etacie z konieczności i grożąc upadkiem ZUS podnosi się wiek emerytalny do 67 roku życia, inni, wcale nie ciężej pracujący, korzystają z dobrodziejstw wcześniejszych emerytur. Poprosiłem inspektora, aby odniósł się do komentarzy i uzasadnił czy słusznie nawet ci biurowi pracownicy powinni przechodzić na wcześniejsze emerytury. Nie odpowiedział.
– Młodzi policyjni emeryci otrzymują z systemu czterokrotnie więcej niż inny przeciętny pracownik płacący składki do ZUS. Pobierają wyższą emeryturę, ale też o wiele dłużej korzystają ze świadczenia. Dlatego to głęboko niesprawiedliwe i nie dziwię się komentarzom – ocenia w rozmowie z naTemat Jeremi Mordasewicz, ekspert emerytalny Konfederacji Pracodawców Lewiatan i były członek rady nadzorczej ZUS.
Tablice prawdy
Współczesny, przeciętny 42-latek ma przed sobą jeszcze 36 lat życia – wynika z tablic życia Głównego Urzędu Statystycznego. Pracownik etatowy przeszedłby na emeryturę w wieku 67 lat, zapisany na jego koncie kapitał emerytalny ZUS rozpisałby na oczekiwane 11 lat pobierania świadczenia. Wyjdzie z tego, że miesięczna emerytura będzie stanowić około 30-40 proc. ostatniej pensji. Policjant przechodzący na emeryturę po 23 latach pracy otrzyma około 60 procent ostatniego wynagrodzenia. A te zależy od stopnia i grupy zaszeregowania. 13 grupa, do której zaliczał się Sokołowski, zarabia około 7-8 tys. złotych na rękę (dane z info.policja.pl). Trudno wyliczyć, ile wyniosły pozostałe dodatki, ale emerytura rzecznika KGP to prawdopodobnie dwa razy więcej niż 2 tys. wypłaty przeciętnego emeryta w Polsce.
Wielu policjantów wykonuje pracę, która zgodnie z metodologią Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych uznana zostałaby za szczególnie ciężką. Według rozporządzenia Komendanta Głównego Policji, policjanci pełniący patrol na drodze nie mogą grzać się i przesiadywać w radiowozie. Mają cały czas kontrolować kierowców, a w fotelach mogą usiąść tylko podczas przerwy (zgłoszonej oficerowi dyżurnemu) albo np. podczas uzupełniania notatników i dokumentacji mandatowej.
Ich wcześniejszej emerytury nikt by nie kwestionował. Taką przyznaje się np. hutnikom, o ile pracują bezpośrednio przy piecu (w temperaturze otoczenia powyżej 30 stopni), albo rybakom, bo pracują na wodzie i w wietrze. Wcześniej na emeryturę odchodzą maszyniści, uznano, że po 60 roku życia słabnie im refleks.
Tyle że za ich benefity dodatkowe składki emerytalne płacą pracodawcy: huty, firmy będące właścicielami kutrów i PKP. Inspektor Sokołowski to nie szeryf z kaburą i radarem, ale bardziej pracownik biurowy, co często podkreślali internauci w komentarzach. – Nie widzę żadnej różnicy pomiędzy moją pracą a zajęciem rzecznika komendanta – mówi szef działu public relations dużej spółki giełdowej. Obsługuje około 100 zapytań dziennie, raportuje do szefów wewnątrz spółki. Co najmniej raz na kwartał organizuje duże konferencje prasowe, do tego spotkania z inwestorami, kilka imprez promocyjnych, wywiady i komentarze biznesowe w studiu telewizyjnym. – A jednak będę pracował do 67. roku życia - wylicza zirytowany PR-owiec.
Równość wobec ZUS
Obrońcy emerytury Sokołowskiego twierdzą, że policjanci już od dawna mają przywilej wczesnej emerytury. To część wynagrodzenia za ryzykowną pracę. Tymczasem niewiele osób pamięta, że podczas reformy emerytalnej w 1999 roku także policjanci weszli do powszechnego systemu ZUS i OFE. Tyle że już kilka lat później rząd Leszka Millera zawalczył o nowy elektorat 100 tysięcy policjantów plus ich rodziny.
– Pamiętam jak toczyły się negocjacje. Chodziło o to, by dać jakiś bonus młodym policjantom z dużych miast. Bo za swoje wynagrodzenia mieli problem z utrzymaniem się w Warszawie. Ja i kilku ekspertów byliśmy za podwyżkami dla aspirantów. Przecież większe pieniądze tu i teraz lepiej by ich zmotywowały do pracy niż odległa przyszła emerytura. Jednak w sprawie zaczęli lobbować starsi oficerowie, którzy w swoim interesie wywalczyli wcześniejsze emerytury – wspomina Mordasewicz.
Dlatego możliwe były takie absurdy jak w Krakowie. Najmłodszy emeryt w Polsce wstąpił do policji w wieku 18 lat, uprawnienia nabył po 15 latach służby i jako 33 latek cieszył się dożywotnią pensją 1500 złotych.
Emerytura policyjna rośnie z każdym przepracowanym rokiem o 2,6 proc. podstawy wynagrodzenia. Zabawne, że za pracę w SB i innych organach PRL dodatkowo dolicza się 0,7 proc. wynagrodzenia za każdy rok. A za nastawianie karku i pracę w warunkach narażenia życia tylko o 0,5 proc. dodatkowo. Dlatego wielu policjantów lubi pracę w archiwum i szybki odskok. Z kibolami i oprychami zwyczajnie nie opłaca się szarpać.
Tylko trzy razy lepiej
Trzy lata temu zmieniono przepisy. Mundurowi, którzy wstąpili do służby po 2013 roku, nabywają uprawnienia po 55. roku życia i 25 latach służby. – Niewiele to zmieniło. Zamiast 4 razy lepszej emerytury od zwykłego etatowca, dostają "tylko" trzykrotnie więcej – komentuje Mordasewicz.
Już bez asysty eksperta można stwierdzić, że przywilej jednej grupy zawodowej to koszt innych, zwykłych podatników. Renty i emerytury policyjne wypłaca Zakład Emerytalno-Rentowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jego wydatki sięgające kilku miliardów złotych rocznie nie obciążają wprost ZUS. Wszystkie emerytury i renty mundurowe to w sumie 15 mld złotych, każde z ministerstw wypłaca je osbno (MON wojskowym , resort sprawiedliwości - prokuratorom i sędziom). Co oczywiste, te pieniądze muszą się znaleźć. Nie na ulicy, tylko w dodatkowo zebranych daninach: VAT, akcyzie i podatku dochodowym.
– 42-letni facet (nie pracujący w szkodliwych warunkach) idzie na emeryturę. Teraz przez dobrych kilkadziesiąt lat będzie dostawał co miesiąc solidny przelew z podatków innych obywateli. Jesteśmy naprawdę bardzo hojnym krajem.
To kilkanaście lat wyczerpującej pracy, cały czas trzeba być dyspozycyjnym. Kiedy oglądam zdjęcia z rodzinnych wyjazdów, na większości z nich stoję z telefonem komórkowym przy uchu. Wystarczy. Pewnie, że żal odchodzić, to ponad 20 lat pracy w fantastycznej firmie, działań na rzecz zmiany wizerunku policji.