To jednostka bez precedensu. Wydział będzie sądzić biskupów za to, że nadużyli swojej władzy tuszując przypadki molestowania dzieci, ale też tych, którzy nie zrobili nic lub zrobili za mało, by takim aktom zapobiec. W odpowiedzi na apele ofiar i i ich rodzin papież Franciszek właśnie zaaprobował jego powstanie. Wydział będzie częścią Kongregacji Nauki i Wiary.
Rodziny dzieci od lat domagały się ukarania biskupów, którzy nigdy nie zostali postawieni do odpowiedzialności za to, że przypadki pedofilii zamiatali pod dywan. Propozycję utworzenia departamentu złożyła 17-osobowa komisja z udziałem księży, ale też osób świeckich, w tym dwóch molestowanych przez księży. Kieruje nią kardynał Sean P. O'Malley z Bostonu, gdzie w 2002 roku wybuchły pierwsze skandale, o których mówiło się, że są tuszowane przez Kościół. Zamiast ukarać winnych, księża byli przenoszeni przez biskupów do innych parafii.
Jak pisze ”New York Times” biskupi uważani są za ”księżniczki Kościoła”, suwerenne w swoich diecezjach, które – aż do teraz – mogły być dyscyplinowane jedynie bezpośrednio przez papieża. Dziennik wylicza, że z powodu skandali pedofilskich od czasów Jana Pawła II Watykan nałożył suspensę na ok. 850 księży, a ok. 2500 zostało ukaranych w inny sposób. Jednak nigdy nie dotyczyło to żadnego biskupa.
O pedofilii wśród księży kontrowersyjnie wypowiadał się
biskup Tadeusz Pieronek. – Żadna siła nie powstrzyma człowieka od tego, żeby korzystać z możliwości, jakie daje człowiekowi wolna wola i do czego pchają go namiętności – mówił kiedyś w "Kropce nad i". Z kolei
abp Józef Michalik mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że pedofilia to "pretekst do tego, by zniszczyć w oczach wiernych autorytet biskupów".