Czy pod płaszczykiem zapewnienia nam bezpieczeństwa czeka nas solidne okrojenie naszych wolności i naszej prywatności? Coś w rodzaju państwa policyjnego znanego na przykład z Turcji, czy Iranu? Ryszard Petru przekonuje, że to realne plany rządu PiS i potwierdza spekulacje, o których wspominaliśmy w naTemat już przed miesiącem.
Petru wyjaśniał, że jest to najlepszy sposób by w Polsce na wszystkich obywateli mieć haki. Dodał także, że rozumie agresję PiS. Jego zdaniem formacja Kaczyńskiego nie spodziewała się, ze społeczeństwo tak szybko zareaguje na to co robią. Nie przypuszczali, że aż tyle osób wyjdzie na ulice by protestować. Sam szef Nowoczesnej był pozytywnie zaskoczony frekwencją.
W kim PiS widzi terrorystów?
Przypomnijmy, iż w naTemat pierwsi alarmowaliśmy w sprawie przygotowywanej przez szefa MSW Mariusza Błaszczaka i koordynatora ds. służb specjalnych Mariusza Kamińskiego ustawy antyterrorystycznej. Zaczęli ją oni pisać zaledwie kilka dni po tym, gdy szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch przekonywał, iż Polski terroryzm właściwie nie dotyczy. Co więcej, ogłaszając prace nad ustawą potwierdził to sam Mariusz Błaszczak.
Skąd więc konieczność nagłego tworzenia dodatkowych ram prawnych do walki z terrorystami, skoro skuteczne okazują się dotychczasowe? Najprostsza odpowiedź wydaje się najbardziej niepokojąca. Wygląda bowiem na to, że Prawo i Sprawiedliwość szykuje nam polski "Patriot Act", czyli osławione prawo, które po 11 września wprowadziła w USA ekipa prezydenta George'a W. Busha. To otworzyło amerykańskim służbom specjalnym drogę do permanentnej i nieograniczonej inwigilacji obywateli, oraz prawo do arbitralnego oceniania tego, co jest terroryzmem.
Takie rozwiązania prawne w minionej dekadzie w Stanach Zjednoczonych nie raz służyły ograniczaniu prawa do protestu i wolności zgromadzeń. W tym USA niewiele różniły się od Rosji, gdzie prawo antyterrorystyczne również skutecznie służy uciszaniu niewygodnych dla władzy ludzi.
Wyłączyć Facebooka? Dla rządu to proste!
Warto też pamiętać o doświadczeniach innych autorytarnie rządzonych krajów. Takich, jak na przykład Turcja, gdzie rząd cenzuruje internet, a protestujące przeciwko ograniczaniu dostępu do Facebooka i Twittera tłumy pacyfikowane były przez służby bezpieczeństwa.
Słyszałem o takich pomysłach – w ramach ustawy antyterrorystycznej – jak pełna inwigilacja internetu i zakaz demonstracji. Czyli żeby wszystkie maile były tak naprawdę pod kontrolą.