Najłatwiej jest powiedzieć: młodzi się nie angażują, to normalne. To jest po części prawdą. Tyle, że Korwin, czy – przez pewien czas – partia Razem, umieli zaangażować młodych ludzi. Nie można powiedzieć, że jest to grupa, która wyłącznie milczy od czasu ACTA. Warto więc zapytać, dlaczego im nie po drodze z KOD-em i czego brakuje, by ich wciągnąć w obecną polityczną bitwę.
Przygany
Piotr Pacewicz na łamach "Newsweeka" oburzał się niedawno na młodych ludzi za ich brak aktywności. Pytał, czy im za to nie wstyd. Podczas jednej z demonstracji przeliczył protestujących według ich wieku i wyszło mu, że ok. 62-70 proc. maszerujących ludzi należy zaliczyć do pokolenia 50+.
– Dlaczego nie walczycie o swoje prawa? Wybaczcie, ale czy nie jest wam trochę wstyd, że na ulice wychodzą wasi rodzice i dziadkowie, a wy odsypiacie piątkowe imprezy albo co tam robicie innego? Czy wasza nieobecność nie świadczy o – jakby to ująć delikatnie – braku wyobraźni? – pisze Pacewicz.
Usprawiedliwienia szuka w tym, że, jego zdaniem, obecne pokolenie młodych ludzi nie przeżyło czegoś ważnego historycznie, co by je ugruntowało, na miarę chociażby doświadczeń "Solidarności". Zauważa też, że młodzi często głosowali na PiS, Korwina, czy, jak się wyraża, "oszołomów politycznych Kukiza".
"Mnie to nie dotyczy"
– Mają własny świat, żyją w enklawach pozapolitycznych i uważają, że mogą realizować cele życiowe, całkowicie odcinając się od polityki. To zmieniłoby się jedynie wówczas, gdyby ten świat został naruszony – jak w przypadku regulacji ACTA z 2012 r. W tej chwili jednak zagrożenia nie widzą – ocenia na łamach "Kultury Liberalnej" Andrzej Rychard.
Z nieobecności młodych na demonstracjach KOD, w niezbyt wyszukany sposób, kpi Marian Kowalski: – Pamiętacie kto stał po tamtej stronie? Młodzi wykształceni z wielkich miast. Śmiali się z Waszych dziadków, że to moherowe berety. Przyszła kryska na matyska. Gdzie ich młodzi? Sami emerytowani UB-ecy, cwaniaki na wysokich emeryturach przyszli drzeć mordę, bo kończą im się przywileje – powiedział podczas manifestacji środowisk narodowych w Lublinie.
KOD-owcy sami przyznają, że istnieje pewien problem z przyciągnięciem młodych ludzi. Aby temu zaradzić powołali m. in. młodzieżówkę.
Kto jest winien?
Niezależnie od stosunku do organizacji kierowanej przez Mateusza Kijowskiego warto przede wszystkim zapytać, czy niewielkie zaangażowanie młodych ludzi w demonstracje to przede wszystkim ich wina, czy może poważnych błędów i zaniechań, jakich dopuścili się sami organizatorzy.
Dr Olgierd Annusewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, podkreśla, że liderzy przemawiający na manifestacjach KOD ciągle odwołują się do czasów "Solidarności". – Dla dzisiejszej młodzieży PRL to tylko mit. Mechanizmy autorytarne to czysta abstrakcja. To starsze pokolenia dużo lepiej wiedzą czym były te lata. Podręczniki nie są w stanie zastąpić żywej pamięci – mówi ekspert.
Oddajmy głos młodym
Jan Śpiewak, dwudziestoparolatek, warszawski radny i prezes stowarzyszenia Miasto Jest Nasze zauważa, że młodych ma prawo razić bezkrytyczność KOD wobec czasów sprzed PiS. – Ruch powinien wziąć udział w debacie na temat tego, co się wydarzyło w ciągu ostatnich lat w Polsce. Deregulacja rynku, pracy, brak mieszkań, prekaryzacja... Dlaczego młodzi mieliby chcieć wracać do tego, co było przed PiS? – pyta aktywista.
Dodaje do tego, że rodzice obecnych młodych ludzi załapali się na wzrost gospodarczy lat 90. i początku XXI w. – My natomiast załapaliśmy się na kryzys – punktuje Śpiewak. Nie ocenia on jednak KOD-u negatywnie. Jego zdaniem partie takie jak Razem popełniają błąd odcinając się od tego ruchu. A organizacji brakuje umiejętności "włączenia" młodych. Radny uważa także, wbrew opiniom wielu komentatorów, że młodzi są zaktywizowani. Brakuje natomiast liderów za którymi mogliby pójść oraz bliskiego im języka.
"Ci ze Starbucksów"
Oczywiście jest wcale niemała część młodych osób, którzy w ostatnich latach osiągnęli sukces. Uśmiechnięci przesiadują z legendarnymi już kubkami kawy latte w Starbucksach i podobnych miejscach. To ludzie o poglądach z pogranicza liberalizmu i lewicy, najczęściej mieszkańcy dużych miast. Czy oni nie powinni być bardziej zmotywowani, by protestować przeciw poczynaniom PiS?
Gdy jednak na jednej z demonstracji pojawiły się flagi środowisk LGBT wywołało to sprzeciw organizatorów, którzy poprosili o zwinięcie tego typu transparentów. Dla ludzi o poglądach bliskich centrowym i lewicowym demokracja często oznacza zarazem zespół pewnych wartości (takich jak dalece idąca tolerancja) i pewnych praw mniejszości. KOD-owcy natomiast chcą bronić demokracji sensu stricte.
Z kolei dla młodych ludzi, którym rządy PO nie kojarzą się w większości z niczym dobrym, maszerowanie ramię w ramię z Petru, czy ludźmi z partii Schetyny – a to te formacje ruch, chcąc nie chcąc, najbardziej promuje – wydaje się czystym absurdem.
Zaślepienie?
Jak się zdaje, problemu nie dostrzega niestety sam KOD. Z rozmowy z Arturem Sierawskim z jego młodzieżówki można się dowiedzieć, że jedyne co zamierza w najbliższej przyszłości robić organizacja Mateusza Kijowskiego to uświadamiać młodych o tym jak ważna jest demokracja. Słyszę jedynie standardowe "młodzi myślą, że polityka ich nie dotyczy", "są zamknięci", "należy dać im inicjatywę", "uświadamiać", "uświadamiać" i jeszcze raz "uświadamiać", odmienione na multum sposobów.
Krytyczna dyskusja na temat tego co działo się przed PiS? Nie, przecież w porównaniu z PiS-em wszystko było OK. Zresztą to nie pole działania KOD-u. Liberalno-lewicowe postulaty na sztandarach? Też nie, przecież organizacja jest ruchem, nie partią polityczną. W tego typu spory się nie angażuje. Opiera się przecież na ludziach i z lewa i z prawa. Na wysuniętą wątpliwość, że młodych ludzi przede wszystkim obchodzą ich problemy z pracą, mieszkaniem, z którymi za rządów PO niekoniecznie było dobrze Sierawski w odpowiedzi jest w stanie tylko podkreślać jak ważna jest demokracja.
Au rebours?
Zamiast narzekać na niski poziom zaangażowania młodych w anty-PiS-owskie protesty powinniśmy może rzecz przedstawić zupełnie odwrotnie. Może organizatorzy protestów powinni siebie samych zapytać: "Dlaczego jak dotąd zrobiliśmy tak mało, by młodych zaangażować?".