
Grześ Lewandowski, który utonął 15 maja 1967 r., którego ojciec się wyparł i uciekł do Gdańska w dniu jego śmierci, pozbawiony był elementarnej godności nawet po śmierci: jego grób miał zostać zlikwidowany, uległ erozji, nie był opłacany, a w 1990 r. - kiedy Wałęsa zostawał Prezydentem Polski - zniknęła z niego tabliczka z imieniem i nazwiskiem.
Mieszkańcy Łochocina mówią, że z wyglądu Wanda była szczupłą i ciemną dziewczyną, natomiast z charakteru po prostu: „spokojna była". Przez długi czas, razem ze swoimi dziadkami, opiekowała się chorą matką. Podobno prosiła Lecha Wałęsę, aby się z nią ożenił, ale na próżno. Lech nie zgodził się i wkrótce opuścił i POM, i Łochocin.
Na tabliczce przymocowanej do krzyżyka było napisane: „Grzegorz Wałęsa, żył lat 4”. Potem, gdy już Wanda wyjechała do Lublina z mężem, krzyż i tabliczka zginęły. Później grobek ktoś wyrównał. Ja go dopiero odnowiłem, znalazłem jakiś krzyż metalowy i postawiłem. Chciałem nawet napisać: „Tu leży syn Wałęsy”, ale pewnie miałbym kłopoty. Czytaj więcej
Proboszcz powiedział mi, że wokół tego grobu jest pewna zmowa milczenia, i że tak powinno pozostać. On ma blokadę ze strony biskupa. O ten grób się ludzie biją nawet na cmentarzu. Proboszcz rozkładał ręce, że nic więcej nie może powiedzieć. Mogę dodać, że w stosunku do tego co jest w książce, zaszły nowe okoliczności. Zaskarżyłem tę decyzję wójta, który mi odmówił wglądu do aktu zgonu. Uznano mój protest i sprawa wróciła znów do wójta gminy Fabianki, żeby to ponownie rozpatrzył. Czytaj więcej
Zwykły odruch solidarności z Wałęsą jest wywołany konsekwentną i brutalną nagonką na niego, tu nawet sfera prywatna nie zostanie oszczędzona. IV RP nie zna litości. W każdym razie nie zna litości wobec osób, które uważa za wrogów, bo wobec swoich jest łaskawa, nawet jeśli w ich życiu także zdarzyły się niedobre kontakty z SB albo życiowe błędy. Czytaj więcej
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl