Gdy na początku kwietnia leciała z Nowego Jorku do Warszawy, na pokładzie samolotu wyświetlano "Sufrażystkę". Pełna filmowych emocji stanęła na polskiej ziemi i dowiedziała się, że przeciwnicy praw kobiet chcą wprowadzić totalny zakaz przerywania ciąży. Wtedy Marta Dyks postanowiła, że tak tego nie zostawi. Takie są początki Marszu Godności, który 18 czerwca przejdzie ulicami stolicy.
Anna Dryjańska: Plan totalnego zakazu aborcji był kroplą, która przepełniła czarę goryczy? Dlatego organizujecie Marsz Godności?
Marta Dyks: Nawet nie tyle kroplą, co garnkiem wrzątku. Jak słusznie zauważyła Marta Habior, jedna ze współorganizatorek, chodzi o syndrom gotowanej żaby. Jeśli się włoży żabę do zimnej wody i zacznie podgrzewać, to żaba da się ugotować, bo nie zauważy grożącego jej niebezpieczeństwa. Natomiast jeśli wrzuci się żabę do wrzątku, to błyskawicznie wyskoczy z garnka. Tak właśnie zareagowały kobiety, gdy usłyszały o pomyśle zaostrzenia ustawy.
Tyle, że politycy podgrzewali garnek z wodą od lat. Środowiska kobiece regularnie o tym ostrzegały.
To prawda. Łamanie praw kobiet w Polsce nie zaczęło się dzisiaj, każdy rząd dokładał swoją cegiełkę. My, tak jak ta żaba włożona do zimnej wody, nie zorientowałyśmy co się dzieje, bo proces "podgrzewania" był rozciągnięty w czasie. Człowiek zajmuje się swoimi sprawami, czas mija, tu mignie niepokojąca informacja, za jakiś czas kolejna, a przez to większy obraz umyka. Politycy podkręcają kurek, woda staje się coraz cieplejsza, a kobiety nie orientują się do czego to zmierza.
Aż na horyzoncie pojawia się projekt zmuszający kobiety do rodzenia za wszelką cenę.
Wtedy kobiety zorientowały się, że zostały wrzucone do wrzątku. Dostrzegły, że wiele ich praw jest łamanych, nie tylko prawa reprodukcyjne. Zdały sobie sprawę, ich trudna sytuacja życiowa, wynikająca na przykład z bezkarności sprawców przemocy domowej lub gwałtów lub dłużników alimentacyjnych, to nie jest kwestia indywidualna, lecz problem społeczny. Kobiety się ocknęły. Policzyłyśmy się. Wiele kobiet jest w trudnej sytuacji, a państwo daje na to ciche przyzwolenie. Problemy nakładają się na siebie, często kobieta ma więcej, niż jeden z nich.
Do kogo kierujecie postulaty?
Do wszystkich polityków, ale chcemy dotrzeć z naszym przekazem do społeczeństwa, bo jeśli nie zmieni się nastawienie społeczne ws. łamania praw kobiet, np. jeśli nadal będzie przyzwolenie społeczne dla gwałcenia lub porzucania ekonomicznego dzieci, to politycy nie wysłuchają nawet najsłuszniejszych apeli. Tylko społeczeństwo może wywrzeć skuteczny nacisk na polityków.
Czyli nie pomaszerujecie tylko przeciwko zakazowi aborcji?
Projekt zakazujący przerywania ciąży był katalizatorem naszego sprzeciwu, ale zakres naszych postulatów jest o wiele szerszy. Politycy mają dużo do zrobienia w kobiecej sprawie. Właśnie okazało się, że kobiety dręczone, które korzystają z pomocy Centrum Praw Kobiet, straciły już i tak skromne wsparcie państwa. Pozamykano centra koordynujące wykonywanie badań cytologicznych i mammograficznych. Lista problemów związanych z prawami kobiet nie ma końca. Kobiety w Polsce doświadczają przemocy nawet u ginekologa.
Co masz na myśli?
Na przykład,gdy kobieta prosi lekarza o przepisanie pigułek antykoncepcyjnych to on jej mówi, że nie wypisze, bo jego zdaniem powinna zajść w ciążę. Są to też przytyki, przykre komentarze, które sprawiają, że się gotuję, bo nikt nie ma prawa mi mówić, kiedy jest czas na dzieci. To cios poniżej pasa. Lekarz powinien dawać poczucie bezpieczeństwa, a nie narzucać swoich przekonań czy zawstydzać.
Z czego to wynika? Czy to przypadek, że ta niekończąca się lista problemów społecznych dotyczy kobiet? Politycy coś zaniedbali czy chodzi o coś więcej?
Wolałabym, żeby to było zaniedbanie, bo to by dawało nadzieję, że jak się politykom wskaże te problemowe obszary, to się tym zajmą i to naprawią. Nie jest przypadkiem, że lwia część przypadków łamania praw człowieka dotyczy kobiet.
Ktoś mógłby powiedzieć, że to nie są twoje problemy. Przecież jako top modelka żyjesz w innym świecie. Dlaczego się angażujesz?
To prawda, żyję w trochę innym świecie, innych realiach. Teoretycznie mogę powiedzieć, że mnie te sprawy nie dotyczą. Mam możliwości, zarabiam wystarczająco dużo żeby sobie poradzić ze wszystkim. Prawa człowieka nie powinny jednak zależeć od grubości portfela. Mam w Polsce przyjaciółki, koleżanki, rodzinę. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała córki. Nie chcę by nasze prawa i godność zależały od stanu konta. Nie chcę płacić za swoje prawa, bo one są czymś, co mi się zwyczajnie należy.
Poza tym od najmłodszych lat mam w sobie duszę społecznika. Nie wyobrażam sobie, że mając czas i energię, mogłabym nie pomagać innym kobietom.
Jak trafiłaś do sztabu organizacyjnego Marszu Godności?
1 kwietnia leciałam z Nowego Jorku do Warszawy. Na pokładzie oglądałam film "Sufrażystki", totalnie nieświadoma tego, co mnie czeka po wylądowaniu. Oglądam więc "Sufrażystki", wzruszam się, ładuję akumulatory energią do działania. Wreszcie samolot ląduje. Czekając na bagaże włączam internet w komórce i czytam o planie zaostrzenia ustawy dotyczącej aborcji. Myślałam, że śnię zły sen.
Zamieściłam post na Facebooku, w którym zapytałam znajomych co z tym zrobimy, bo przecież musimy coś zrobić. Od razu dołączyłam do Dziewuch. W tym czasie moja koleżanka Marta Habior napisała coś podobnego u siebie na wallu. Skrzyknęłyśmy się. Potem, na zasadzie kuli śnieżnej, zaczęły dołączać kolejne kobiety. To fantastyczne, że drzemie w nas taka siła.
Jak na twoje zaangażowanie na rzecz praw kobiet reagują fani?
W większości pozytywnie, choć niektórzy mówią, że próbuję wykorzystać sytuację kobiet do wybicia się lub mam straszne parcie na szkło (śmiech). Ale gdyby to była prawda, nie angażowałabym się społecznie tylko cały swój czas poświęcała na ścianki i wyjścia, a do tego wybijać się nie muszę, bo pracuję w największych stolicach mody przy największych kampaniach i sesjach.
Pojawiają się też głosy, że nie powinnam się w ogóle odzywać, bo modelka jest od wyglądania, a nie od mówienia i robienia. Ale w przytłaczającej większości reakcje są ciepłe i wspierające. Wystarczy jedna wiadomość od kobiety, która mówi, że dzięki nam widzi światło w tunelu i to rekompensuje wszystko inne.
Ile czasu zajmuje wam organizowanie Marszu?
Prawie cały, oprócz snu i pracy. Na szczęście mój mąż wziął na siebie zarówno wszystkie obowiązki domowe, jak i te poważniejsze, wykraczające poza nasz dom. Gdyby nie on, to nie mielibyśmy czego jeść (śmiech). Organizatorki Marszu pracują na okrągło.
Czy podczas marszu będziecie używać słowa na "F"?
Marzy mi się by odczarować słowo „feminizm”. Mam nadzieję, że wyjdzie to dzięki tej inicjatywie. Feminizm kojarzy się z dramatycznymi historiami, oskarżaniem mężczyzn, wyskakiwaniem przed szereg, wykrzykiwaniem.
Na Marszu Godności nie będzie okrzyków?
Będą, ale my nie krzyczymy w konkretnym kierunku, przeciwko jakiejś konkretnej osobie lub partii. Nie mamy pretensji do mężczyzn, dlatego przy każdej okazji podkreślamy, że zapraszamy panów do uczestnictwa. Fajnie by było, gdyby ludzie przekonali się, że prawa kobiet to nie jest nic złego.
To dlatego osoby uczestniczące w marszu mają przynieść róże? Chcecie zerwać ze stereotypowym obrazem feminizmu?
Tu zupełnie nie chodzi o wizerunek. Naszym logo jest połączenie symboli róży i Wenus. Róża kojarzy się z kobiecością, delikatnością, zmysłowością. Jest piękna, ale może ukłuć, trzeba się z nią ostrożnie obchodzić. Tak jak z kobietą, której symbolem jest znak Wenus. Połączenie róży i Wenus ma pokazać, że Marsz jest dla wszystkich kobiet: zarówno tych subtelnych, jak i wojowniczych.
Dlaczego Marsz Godności zaczyna się za pięć dwunasta?
Bo to ostatni dzwonek na uratowanie naszych praw w Polsce. Jeszcze możemy to zrobić, ale nie mamy już chwili do stracenia. Teraz albo nigdy. Musimy być solidarne i musimy być razem. A z nami powinni być mężczyźni, bo dziś potrzebujemy ich pomocy bardziej niż kiedykolwiek.
Sztab organizacyjny Marszu Godności tworzą: Ewa Borguńska, Marta Dyks, Marta Habior, Dorota Hawliczek, Magdalena Kozłowska, Marta Lewandowska, Marta Lipecka, Irina Ovcinicov, Bożena Przyłuska, Aleksandra Rożdżyńska, Katarzyna Skalska, Maria Wachowiak.Czytaj więcej