Dopóki w Polsce będą jeszcze powstawały nowe kościoły i kaplice, oni będą mieli zajęcie. Odlewnia dzwonów rodziny Felczyńskich w miejscowości Taciszów koło Gliwic produkuje 100 dzwonów rocznie i świetnie prosperuje. To oni odlali 1,6-tonowy dzwon Kopernik w olsztyńskiej katedrze, oraz Serce Łodzi. Tajemnica przetrwania? Jedna sentencja – „200 lat w służbie kościoła”.
– Każde nowe pokolenie rodziny Felczyńskich mówi zazwyczaj, że "to już koniec. Ja będę zajmował się czymś innym". Po czym mija kilka lat i do świadomości dociera ta ogromna odpowiedzialność. Nie da się zostawić rodzinnej firmy, która ma ponad 200 lat tradycji – mówi Agata Felczyńska. Jej ojciec Zbigniew jest z zawodu informatykiem. Zamiast robić karierę w tworzącej się w latach 80. branży informatycznej, pozostał w rodzinnej ludwisarni. Podobnie Agata, z zawodu historyk sztuki. Miała rozpocząć czystą i wygodną pracę, ale wchłonęła ją manufaktura, gdzie buduje gliniane formy i topi metal.
Biznes od Kazimierza Wielkiego
Dlaczego o nich piszemy? Naukowcy z Akademii Leona Koźmińskiego zainspirowali się badaniami instytutu Tokyo Shoko Research, gdzie powstała lista najstarszych firm na świecie. A jakie są polskie polskie najstarsze firmy? – zastanawiał się dr Tomasz Olejniczak i ruszył na poszukiwania. Odwiedził GUS, Bibliotekę Narodową, spisywał daty z logo produktów na półkach supermarketów i wraz ze współpracownikami stworzył polską listę najstarszych biznesów.
Otwiera ją Wieliczka. Wiadomo, tam warzono sól już w XIII wieku. Historia Poczty Polskiej liczy 458 lat, choć znacznie wcześniej prywatną pocztę (ciekawy case dla prywatnego InPostu Rafała Brzoski) otworzył kupiecki ród Fukierów z Krakowa. Warka cieszy się mianem najstarszego, wciąż działającego, browaru w Polsce – rok założenia – 1478. Dziś należy do holenderskiej grupy Heineken. Najstarsza jubilerska marka W.Kruk powstała w 1840 roku, dziś jednak jest kontrolowana przez menedżerów giełdowej grupy Vistula. Wyliczać można długo, bo samych stulatków jest ponad 400. Jednak na tym tle firma Felczyńskich to fenomen, bo w rękach jednej rodziny działa od 1808 roku. Przetrwała pożogę powstań pod zaborami, dwie wojny światowe, cztery dekady PRL.
Przetrwać globalizację też nie łatwo. Niedawno pisaliśmy o kryzysie cukierni A.Blikle. Najstarsza polska cukiernia od kilku lat przynosi straty. Rządzą nią wynajęci menedżerowie, a sam prof. Andrzej Blikle jako jeden z udziałowców utracił decydujący głos w biznesie. Klienci skarżą się natomiast na spadającą jakość pączków.
Orbis założony we Lwowie w 1920 roku w definitywnie zbankrutował w 2010 roku, wcześniej jego hotele rozdrapała francuska sieć Accor. Spółkę Swarzędz Meble założoną w 1905 roku przez samouka stolarskiego Antoniego Tabakę, zabił kryzys finansowy w 2009 roku. Polacy wybrali dyktę z Ikei i Black Red White. Trwa walka o nowe życie dla Ursusa, produkującego traktory oraz manufaktury porcelany w Ćmielowie założonej w 1790 roku.
Pracujecie jeszcze dla zysku czy bardziej dla kontynuowania rodzinnych tradycji? – pytamy.
– Bez tego pierwszego nie można mówić o drugim – odpowiada Agata Felczyńska. – Ludwisarstwo to zawód, którego nie można nauczyć się na studiach czy w szkole zawodowej, więc w pewnym sensie jesteśmy odpowiedzialni za reprezentowanie zanikającej profesji dodaje. Co ciekawe, inna znana polska ludwisarnia, w Przemyślu, również należy do potomków rodziny prapradziada rodu ludwisarzy Michała Felczyńskiego. Tam z kolei odlano dzwon Święty Jan Paweł II, który bije na Wawelu.
Proboszcz z pilotem
Proces „rodzenia się dzwonu” pozostaje wciąż ten sam od wieków. Najpierw przygotowuje się gliniane formy, nanosi woskowe ozdoby, potem odlew metalu i stygnięcie w kopcu z ziemi. Felczyńscy unowocześnili jedynie obsługę produktu. Niepotrzebny jest już organista czy zakonny zakrystian pociągający za sznur. Wraz z dzwonem proboszcz dostaje pilota, którym uruchamia mechanizmy dzwonu albo programuje godziny dzwonienia.
I nawet taka, wydawałoby się niszowa sprawa, potrafi wzbudzić kontrowersje. W internecie możecie przeczytać zaciekłą dyskusję o wyższości tradycyjnego jarzma prostego nad łamanym. Chodzi o sposób mocowania dzwonu na dzwonnicy. – W naszej współczesnej pracy sporo czasu poświęcamy więc na analizy dotyczące dobrania wielkości dzwonu do wieży kościelnej, aby uniknąć nadmiernego obciążania zabytkowych budowli. Sprawdzamy otoczenie i proponujemy rozwiązania mniej uciążliwe dla sąsiadów. Wszystko to musi współgrać – dodaje rozmówczyni naTemat.
Zatrudnienie przy produkcji dzwonów znajdzie jeszcze co najmniej kilka pokoleń rodziny. Firma sprzedając nowy produkt na rynku daje gwarancję... na 200 lat.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
Reklama.
Udostępnij: 215
Agata Felczyńska
Niedawno wysłałam dzwon dla misji katolickiej w Papui Nowej Gwinei, ale robimy także dzwony świeckie, dla miejskich ratuszy, czy opracowany niedawno dzwon stacji stacji badawczej na Arktyce. Wbrew pozorom pracy mamy coraz więcej, bo Polacy wracają do tradycji. Lokalne społeczności nie chcą już modnych do niedawna dzwonów odtwarzanych z nagrań. Dlatego na rynku wciąż jest miejsce dla tradycyjnej ludwisarni.