W końcu musiało do tego dojść. Grupa około 200 Czeczenów protestowała pod granicą z Polską. Od kilku miesięcy koczują na Białorusi, bo polski szlaban jest dla nich zamknięty. Tymczasem minister Błaszczak z dumą oświadcza, że nie ulegnie naciskom i z uśmiechem... łamie Konwencję Genewską. Kazik Staszewski kiedyś śpiewał na znak protestu: "Łysy jedzie do Moskwy”. Teraz chyba nie ma odważnych, aby zaśpiewali "Błaszczak odjechał do Moskwy”.
– Teraz w Czeczeni wielu mówi, że lepiej żyło się za czasów wojny niż dziś za obecnych władz. Łatwiej było znieść oczekiwanie na ostrzał niż czekać, aż przyjdą po ciebie, albo bliskich. Żyć w poczuciu zagrożenia – opowiada Ali (imię zmienione), Czeczen od trzech lat mieszkający w Polsce. Prosi o zachowanie anonimowości nie ze względu na obawy represji wobec bliskich w swoim kraju, tylko sytuację w Polsce. Mówi czasem łamaną polszczyzną, chociaż jak na krótki pobyt radzi sobie z tym językiem doskonale.
– Ja za działalność w partii opozycyjnej byłem zatrzymywany przez funkcjonariuszy.Bity, torturowany. Próbowano podpalić mój dom. Rodzice w końcu powiedzieli, że mam wyjechać, bo całej rodzinie grozi z mojego powodu niebezpieczeństwo – opowiada.
Minister zadowolony sam z siebie
Nasz rozmówca miał szczęście, że przyjechał do Polski przed nominacją Mariusza Błaszczaka na Ministra Spraw Wewnętrznych. Nie mieli go koczujący na Białorusi, którzy uciekają przed represjami ze strony władz prezydenta Ramzana Kadyrowa. Protestowali na przejściu granicznym.
Natomiast minister Mariusz Błaszczak komentował w TVN 24: – Nie będziemy ulegać presji tych, którzy chcą doprowadzić do kryzysu migracyjnego. Nasza polityka jest zupełnie inna. Granica polska jest szczelna. W Czeczenii nie ma wojny, w odróżnieniu od sytuacji sprzed lat.
Ba, w jego ocenie na granicy polsko-białoruskiej doszło do groźnej prowokacji.
– Testowano otworzenie nowego szlaku napływu muzułmańskich emigrantów do Europy. I my nie doprowadziliśmy do tego, żeby ten szlak został otworzony – tłumaczył z kolei na antenie TOK FM.
I do tego nie chce być "poprawny politycznie". To kolejna błyskotliwa myśl ministra, bo Błaszczak przy okazji protestu Czeczenów powtórzył to, co już jakiś czas temu mówił – że dopóki rządzi PiS, dopóty w Polsce nie powstaną "strefy szariatu".
Minister przeraził się przyjęciem dwustu muzułmanów, głownie kobiet i dzieci, a tymczasem w ostatnich kilkunastu latach przez Polskę przetoczyła się fala ponad 90 tys. wyznawców islamu z Czeczeni. Większość pojechała dalej na Zachód, ale niektórzy doskonale odnaleźli się w Polsce.
Trudno zaprzeczyć słowom ministra, że w Czeczeni wojny nie ma. Z pewnością jest też spokojniej niż przed laty. Nawet spokojniej niż w innych rejonach Kaukazu. Polityka rosyjska skutecznie „ustabilizowała” Czeczenię. Nie miejmy jednak złudzeń...
– Prezydent Kadyrow jest zarządcą Czeczeni w imieniu Putina. Jego polityka jest spójna z rosyjską. Dzięki temu Kadyrow ma swobodę w sprawach wewnętrznych. W jego kraju są prześladowania. Chociaż, trudno ocenić skalę stosowani tortur i zabójstw. Do tego życie w Czeczeni jest trudne ze względów ekonomicznych – ocenia Maciej Falkowski z Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie.
Desperacja pod drzwiami do Polski
Uciekający z Czeczeni nie mają szans legalnie przekroczyć granicy z Polską. Wielu z nich nawet nie chce zostać w naszym kraju. Wielu ma bliskich w Austrii, czy też w krajach Beneluksu. Sytuacja na granicy staje się coraz bardziej napięta i kuriozalna. Do warszawskiej fundacji "ocalenie" zajmującej się pomocą uchodźcom i imigrantom dziennie trafia kilka próśb o interwencje.
– Protest na przejściu w Terespolu jest oznaką już desperacji. Tak, chcą zwrócić na siebie uwagę i swój dramat – ocenia Gagik Gregoryan, Gruzin, który działa w fundacji „Ocalenie”. – Straż Graniczna na wschodniej granicy permanentnie odsyła osoby szukające w naszym kraju pomocy. Strażnicy nie ma do tego prawa. Problem dotyka nie tylko Czeczeńców. Osoba prosząca o azyl i pomoc powinna trafić do urzędu do spraw cudzoziemców. Tymczasem odsyłani są pod byle pretekstem. Polska łamie prawo unijne i Konwencje Genewską.
Idą wybory, będzie gorzej
Ali chciałby wrócić do swojego kraju, ale teraz po prostu się boi. Ostatni raz był przed czterema laty, czyli gdy z niego uciekał. W Czeczeni został jego młodszy brat. Czasem się kontaktują.
– Opowiadał mi, że przed meczetem są kontrole. Funkcjonariusze sprawdzają strój, wygląd. Wypytują o poglądy. Słyszałem o przypadkach porwań nastoletni dziewczyn i zmuszania ich do ślubu ze starszymi mężczyznami, oczywiście z tymi oddanymi władzy – dodaje.
Jeśli zatrzymany podpadnie służbom trafi do „inkubatora”. Ali też tam siedział.
– Niektórzy przebywają w celi nawet rok, dwa. Nie masz chociażby możliwości ogolenia. No i wtedy takiego człowieka się znajduje martwego, przebranego w mundur. A jak ma brodę to już można wmawiać, że to bojownik – opowiada i ze smutkiem dodaje: – Niestety, będzie coraz gorzej, bowiem wkrótce odbędą się nowe wybory.
Kaczyński przewraca się w grobie
Wypowiedź ministra Błaszczaka coś mi przypomniała. Przed laty, gdy w Czeczeni trwała wojna, polski premier Józef Oleksy postanowił pojechać z wizytą do Moskwy.
Oburzony Kazik Staszewski, lider zespołu "Kult" śpiewał:
Myślę, że jest w tym coś żenującego
Odwiedzać gospodarza dzieci mordującego
W imię imperialnych bredni, to pomysł nieprzedni
Tłumaczy to święto w dzień powszedni
Gdy na wsie góralskie bomby spadają
Jedyna ich wina, że tam właśnie mieszkają
Gdy swoją ręką ścisnąć rękę zakrwawioną
Musowo się zabrudzi, tak już to jest zrobione
Minister musiał tą piosenkę znać. Może nawet nucić. Sprawdziłem ile ma lat. Trudno, aby nie słyszał, bo była popularna. Doskonale też powinien wiedzieć o wojnie w Czeczeni. Mariusz Kamiński, kolejny prominentny polityk PiS również.
Jako młody dziennikarz widziałem grupę czeczeńskich dzieci, które przyjechały do Torunia, aby uciec od koszmaru wojny. Wtedy nie wypadało pomóc. A teraz... Mariusz Błaszczak rzuca potencjalnych sojuszników w ramiona Władimira Putina.
Jako ciekawostka, co niektórych, prezydent Lech Kaczyński prowadził na Kaukazie intensywną politykę zwróconą przeciw Rosji. Teraz bohater PiS-u potrzebny jest na apele smoleńskie.
Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl