
Na dalszych miejscach są kosmetyki, piloty od tv, pościel, szlafroki, czy zawartość minibaru. Takie kradzieże nikogo w hotelu już nie dziwią. Ale zdarza się, że i hotelarzom opadają szczęki.
Polakom przydają się rozmaite rzeczy, począwszy od szczotki do WC, kończąc na kinkiecie i obrazie. Wiemy od naszego partnera, że pewien turysta z całego pokoju wykręcił żarówki ledowe. Inny wyniósł suszarkę do włosów, a kolejny wziął na pamiątkę sejf. Z kolei w hotelach na Węgrzech zdarzyła się kradzież lodówki, pompy głębinowej, a nawet... kota perskiego!
Wysokiej klasy hotele dbające o zadowolenie swoich gości starają się uprzyjemnić ich pobyt wyposażając pokoje w wiele artykułów zapewniających komfort wypoczynku. Należą do nich kosmetyki, kapcie, igielnik itp. Goście mogą je wykorzystać lub wziąć ze sobą. Na tych przedmiotach znajduje się najczęściej logo hotelu, a więc są doskonałym nośnikiem reklamowym jeśli zostaną spakowanie do walizki, podobnie jak długopis czy notatnik. Goście używając ich wspominają chwile spędzone w hotelu i planują kolejną wizytę, a co za tym idzie reklamują nas w całej Europie.
Większy problem dla turysty - złodzieja pojawia się, gdy skradziony przedmiot wart jest więcej niż ustawowa kwota 462,50 zł, bo powyżej tej sumy kradzież nie jest już wykroczeniem, a przestępstwem, za które może grozić nawet i do 5 lat więzienia. Jednak takie kradzieże to rzadkość.
Wcześniejsze szacunki Polskiej Izby Hotelarstwa wskazują, że około 30 procent hotelowych gości coś ze sobą zabiera wracając do domu. Takie kradzieże zazwyczaj są wykrywane bardzo szybko. – Pokoje sprzątane są na bieżąco, od razu po wyjeździe gości. Sprzątający łatwo zauważają brak jakiegoś przedmiotu, zgłaszają to do obsługi. Hotel ma wszystkie dane gościa, więc szybko dzwonimy, albo wysyłamy maila z pytaniem o to, co zniknęło – wyjaśniają hotelarze.
Zbieracze hotelowych pamiątek powinni się dobrze zastanowić, zanim coś wezmą ze sobą. Branża turystyczna wcale nie jest bezradna w walce ze złodziejami. Z ankiety serwisu nocleg.pl wynika, że aż 40 procent hoteli prowadzi czarną listę klientów. Czasem mają ją tylko na własny użytek, by drugi raz nie zameldować jakiegoś delikwenta. Ale coraz popularniejszy wśród hotelarzy jest serwis guests-blacklist.com.
Ale sposobów na złodziei jest więcej. W hotelach w USA coraz częściej w pościel, szlafroki i ręczniki wszywane są czujniki, które uruchamiają alarm przy wyjściu z budynku. Ale trudno wszędzie i we wszystkim umieścić czujniki. A złodzieje czasem się nie cackają. W branży znana jest historia pewnego brytyjskiego hotelu, gdzie z jednego z pokojów zniknęło praktycznie całe wyposażenie. Dywan i muszla klozetowa też.
Klienci z tych krajów kradną w hotelach najczęściej
1. Argentyna 73 proc.
2. Singapur 71 proc.
3. Hiszpania 70 proc.
4. Niemcy 68 proc.
5. Irlandia 67 proc.
6. Rosja 59 proc.
7. Meksyk 59 proc.
8. Włochy 57 proc.
9. Japonia 56 proc.
10. USA 53 proc. Czytaj więcej
Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl