– Tutaj ludzie wiarę trącą – mówi z żalem sołtys Kamienicy. Mazowiecką wieś podzielił nietypowy konflikt. W miejscowym kościele są dwaj proboszczowie. Żyją jak pies z kotem. Doszło między nimi nawet do przepychanek przed ołtarzem. Śmieszne? Tylko pozornie.
Kamienica to niewielka wieś niedaleko Płońska. Sielsko, malowniczo jak "u Pana Boga za piecem". Z tym Bogiem prawie, bo miejscową parafię toczy konflikt między proboszczami. Jest dwóch: mianowany przed trzema laty przez kurię, oraz stary, emerytowany. Ten ostatni miał na plebani spokojnie dożyć swoich dni. Między nimi doszło do konfliktu, niektórych scen chyba nie wymyśliliby scenarzyści serialu w "Plebanii". Co gorsza, wojna sutannowa podzieliła też parafian. Na ostatnim spotkaniu zwolenników proboszczów omal nie doszło do rękoczynów. To wojna domowa.
– Tutaj wnukowie kłócą z dziadkami. I co ciekawe, to młodzi są oburzeni postawą nowego proboszcza wobec byłego – tłumaczy Andrzej Olszewski, sołtys Kamienicy.
Łzy w ochach duszpasterza
Obecny proboszcz Kamienicy objął swój urząd przed trzema laty. I był już bohaterem publikacji. Przegonił spod kościoła wolontariuszy WOŚP. Co pewnie wiele osób przyjmie ze zrozumieniem czy nawet aplauzem. Niestety, wolontariusze skarżyli się też, że szarpał nimi. Zgrzyty między duchownymi były już na początku wspólnego mieszkania na plebani. Teraz sprawa przybiera już groteskowe wymiary.
– Rozmawiałem z dawnym proboszczem. I żalił się, że musi pozbyć się psów. Bo inaczej odcięty zostanie mu prąd – opowiada jeden z mieszkańców.
Kolejny widział niedawno go na spacerze: – Zapytałem co u niego słychać. Machnął tylko ręką i widziałem, że w jego oczach zakręciły się łzy. Poszedł pospiesznie dalej.
Stary ksiądz cieszy się dużym szacunkiem lokalnej społeczności. Był na parafii przez 33 lata. Ciepło o nim mówią.
– Jednego roku, gdy chodził po kolędzie, wszystkie zebrane pieniądze dał rodzinie, która była w potrzebie. Wiatr zerwał dach z ich domu i, co gorsza, na nowotwór zmarł główny żywiciel rodziny – opowiada mieszkaniec wsi.
Kościół nie świeci przykładem
Niektórzy właśnie w pieniądzach dopatrują się źródła konfliktu. U starego proboszcza wiele osób zamawiało msze i intencje.
– Byłam świadkiem przepychanek przed ołtarzem. Proboszcz powiedział intencje i chciał po nim dodać zamówione u starego księdza kanonika. Tymczasem ten mu gwałtownie zabronił. Kazał oddać mikrofon. Co więcej, kazał wszystkich zgromadzonym wyłączyć komórki, bo on nagrywa mszę i wyśle nagranie biskupowi – opowiada Joanna Wiśniewska, mieszkanka Kamienicy i dyrektorka tutejszej szkoły podstawowej, której patronem jest też ksiądz Jan Twardowski.
Nasza rozmwóczyni należy do grona osób, które zdecydowanie optują za usunięciem urzędującego proboszcza. Ze smutkiem dodaje: – To są wykształcone osoby, powinni się dogadać. Co ważniejsze, to przecież jest kościół, spodziewałabym się innej postawy od duchownego. Szacunku wobec starszej osoby.
Razem można było więcej
Andrzej Olszewski przez ponad 20 lat był w radzie parafialnej. Był...
– Odszedłem, gdy obecny proboszcz chciał, abyśmy składali przysięgi przed ołtarzem. Powiedziałem, że nie będę i odszedłem z rady – wspomina.
Pełni on też funkcję sołtysa. I właśnie najbardziej go boli, że konflikt z plebani przeniósł się na parafian. Jego zdaniem duchowny zamiast łączyć, dzieli społeczność.
– Można byłoby dużo dobrego zrobić razem. Chodzę wciąż do naszego kościoła. Chociaż niektórzy postanowili jeździć do innych. Usiłuję zrozumieć zachowanie proboszcza – dodaje. Olszewski.
Sam biskup się przyjrzał
Zwolennicy obecnego zaś tłumaczą, że nowy administrator zrobił wiele inwestycji w kościele. Ich zdaniem zmiany były konieczne. Konflikt przybrał takie rozmiary, że interweniował biskup. Zakazał wypowiadać się księżom do mediów. Spotkał się w Płocku z obydwoma duchownymi, zapoznał się z ich relacjami. Dał dwa miesiące na dogadanie.
– Aby rozwiązać problem, wyznaczył następnie mediatora - ks. prof. Wojciecha Góralskiego, który spotkał się, w obecności miejscowego dziekana, z ks. emerytem i ks. proboszczem. Podczas tego spotkania spisany został protokół, a także wspólnie wypracowano sposób kompromisowego rozwiązania sporu. Kuria Diecezjalna na bieżąco monitoruje sytuację w parafii Kamienica. Mamy nadzieję, że wkrótce ulegnie ona poprawie – informuje Elżbieta Grzybowska, rzecznik prasowy Diecezji Płockiej.
Patrzyłem na złe emocje
Wielu uczestników konfliktu wątpi w możliwość porozumienia duchownych. Nawet jeśli do niego dojdzie, to tylko na chwilę. Kolejni ostrożnie komentują.
– Cóż my możemy, jako parafianie. Modlić się za tych księży i o powodzenie mediacji. Ja bym nie określał tej sytuacji jako konflikt. Każdy z nich ma wyznaczoną przez biskupa rolę i niech się jej trzymają – mówi Edward Aleksandrowski, członek rady parafialnej, ale i przewodniczący rady gminy Załuski.
Wojna między duchownymi może wywołać uśmiech na twarzy. Jest śmiesznie?
– Jak dla mnie wstrząsająco. Patrzyłem na tę rozdartą społeczność, obie strony konfliktu i to nie był miły widok. Tam są złe emocje ich wyciszenie zabierze dużo czasu. Podzielona jest mała społeczność, dla której sprawa wiary wciąż jest ważna – opowiada Paweł Wiewiórkowski, lokalny dziennikarz z "Tygodnika Ciechanowskiego".
Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl