Podległe ministrowi obrony narodowej oddziały Wojsk Obrony Terytorialnej bez problemu będą mogły zostać użyte przeciwko Polakom.
Podległe ministrowi obrony narodowej oddziały Wojsk Obrony Terytorialnej bez problemu będą mogły zostać użyte przeciwko Polakom. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Tematem dnia w środę było przegłosowanie w Sejmie decyzji o odwróceniu reformy emerytalnej, która gorąco komentowana jest zarówno przez tych, którzy nie chcą pracować do późnej starości, jak i tych, którzy zdają sobie sprawę, że Polacy zostali skazani na głodowe emerytury, a ZUS na nieuchronne bankructwo. I ta dyskusja jest rządzącym bardzo na rękę. Odwróciła bowiem uwagę od innej podjętej dziś decyzji, która tak naprawdę powinna znacznie bardziej rozgrzać opinię publiczną.

REKLAMA
O co chodzi? Skróceniem i zróżnicowaniem wieku emerytalnego Prawo i Sprawiedliwość skutecznie przykryło fakt, iż Sejm przyjął w środę także przepisy, na mocy których od przyszłego roku działać zaczną Wojska Obrony Terytorialnej. A przed ostatecznym głosowaniem nad tym projektem partia rządząca nie skorzystała z szansy, by flagowy pomysł ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza nie przypominał budowy oddziałów mających służyć głównie temu, by partia rządząca czuła się bezpiecznie.
Odrzucono poprawki, które w drugim czytaniu projektu nowelizacji ustawy o powszechnym obowiązku obrony zgłosiły Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe. W tym te mające wprowadzić apartyjny charakter nowego rodzaju sił zbrojnych, a przede wszystkim te uniemożliwiające użycie oddziałów Wojsk Obrony Terytorialnej przeciwko obywatelom Polski.
Brak takiego zabezpieczenia w pierwotnej wersji projektu tworzącego Wojska Obrony Terytorialnej mógł być jeszcze optymistycznie brany za zwykłe przeoczenie. Jednak to, iż rządzący nie skorzystali z szansy, by ten "błąd" naprawić, zobowiązuje opinię publiczną do bardzo realistycznej oceny tego, czemu naprawdę służyć mogą oddziały stworzone przez wiceprezesa PiS.

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl