
Reklama.
W liście do minister Zalewskiej jest wiele emocji. "Rodzice mówią, że gdy skończę ósmą klasę, mogę się nie dostać do liceum, bo będzie dużo chętnych i szkoła nas nie pomieści... Dlaczego musimy być podwójnie poszkodowani?" – pyta 11-latka. Dziewczynka zapewnia szefową MEN, że gimnazjum to nie jest żadna patologia, a tak przecież rząd uzasadnia konieczność likwidacji gimnazjów.
Mama Alicji, Katarzyna Juszkiewicz, jest założycielką profilu "STOP zbyt szybkiej reformie edukacji". Przyznaje, że po zamieszczeniu w internecie listu córki otrzymała wiele komentarzy i pozytywnych, i negatywnych. Zapowiada też, że w poniedziałek pójdzie na pocztę, by wysłać list. Ma nadzieję, że Anna Zalewska przeczyta słowa jej córki.
Ale czy minister weźmie sobie do serca tę opinię? Można wątpić. Anna Zalewska, a także premier Beata Szydło wielokrotnie zapowiadały, że nic nie jest w stanie zmienić ich planów. Zapewniały przy tym, że reforma jest przygotowana i są na nią pieniądze. Wątpi w to jednak wiele osób. Wśród krytyków reformy są nawet niedawni sojusznicy PiS, rodzina Elbanowskich.
We wczorajszym proteście w Warszawie wzięło udział ok. 50 tysięcy osób. Organizatorem demonstracji był Związek Nauczycielstwa Polskiego, którego szef Sławomir Broniarz w kwestii gimnazjów zmienił zdanie. Protestował przeciwko nim, gdy były tworzone. Prawicowe media przypominają, że jeszcze rok temu Broniarz był w sojuszu z lewicą, która - tak jak PiS - miała w programie likwidację gimnazjów.
źródło: gazeta.pl