
Obraził się na Viktora Orbana, który zdradził polski rząd. Być może też na premier Wielkiej Brytanii, która nic nie obiecywała, ale dawała płonne nadzieje, że może będzie z nim. W świat poszedł nieprawdopodobny wynik 27:1, Kaczyński został sam, ale, jak wiemy, wcale się tym nie przejął. Choć jego głos w Europie nie jest na tyle ważny, by się z nim liczono, to już widać, że konserwatywni liderzy zaczynają robić subtelne umizgi w jego stronę.
REKLAMA
To zdjęcie z "Faktu" może robić wrażenie. Podobnie, jak osoba na nim i cała otoczka, którą opisuje portal fakt24.pl. Widać na nim ambasadora Wielkiej Brytanii, który ze zgrzewką piwa maszeruje na Nowogrodzką. "Prezent dla Kaczyńskiego od brytyjskiego ambasadora" – obwieszcza w tytule tabloid. Piwo ma być nie byle jakie – podobno pochodzi wprost z Wielkiej Brytanii, cena za butelkę 11 zł. A piwo, jak konkluduje "Fakt", to ulubiony alkohol prezesa PiS.
"Wypił piwo razem z Knottem, czy też sam?"
I tu wszystko mogłoby być jasne. Bo w takim kontekście może pojawiać się pytanie, czy ta wizyta mogła mieć cokolwiek wspólnego z głosowaniem Wielkiej Brytanii za Donaldem Tuskiem na szefa Rady Europejskiej. "Fakt" wręcz spekuluje próbę złagodzenia sytuacji.
I tu wszystko mogłoby być jasne. Bo w takim kontekście może pojawiać się pytanie, czy ta wizyta mogła mieć cokolwiek wspólnego z głosowaniem Wielkiej Brytanii za Donaldem Tuskiem na szefa Rady Europejskiej. "Fakt" wręcz spekuluje próbę złagodzenia sytuacji.
Przypomnijmy, że do ostatniej chwili premier Theresa May nie zdradziła, jak zagłosuje, a brytyjskie gazety rozpisywały się, że znalazła się między młotem, a kowadłem. Z powodu Brexitu Kaczyński wydawał się lepszą opcją i prezes PiS też chyba na to liczył. A jednak stało się. W Brukseli Wielka Brytania nie okazała zrozumienia dla racji polskiego rządu.
Rewelacje "Faktu" dotarły już na Wyspy. Jeden z internautów pyta: ciekawe, czy Kaczyński wypił piwo razem z Knottem, czy też może sam...
Ona by chciała, prezes jej na oczy nie widział
Sam na pewno Kaczyński nie zostanie, bo już dziś, zaledwie kilka dni po wyborze Tuska, widać, jak sami lgną do niego dawni, a może i przyszli, sojusznicy. Choć w skali Europy to bardzo mało znaczący głos i sojuszników też jak na lekarstwo.
Sam na pewno Kaczyński nie zostanie, bo już dziś, zaledwie kilka dni po wyborze Tuska, widać, jak sami lgną do niego dawni, a może i przyszli, sojusznicy. Choć w skali Europy to bardzo mało znaczący głos i sojuszników też jak na lekarstwo.
Ale jaka burza przetoczyła się przez Polskę z powodu wywiadu opublikowanego w "Rzeczpospolitej", w którym Marine Le Pen mówi o gotowości o współpracy z Kaczyńskim? Wyszło na to, że sama by chciała, bo prezes nawet jej dobrze nie zna, a nawet nigdy w życiu nie widział jej na oczy.
O tym, że odrzuca z nią antyunijny sojusz, napisali nawet w Nigerii...
Przyjaźń wobec Kaczyńskiego niezmienna
Obraza na Węgry też może trwać wiecznie, ale dobrze widać, że Orbánowi zależy, by wcale tak nie było. To on, choć zdradził, już pierwszy wyciągnął rękę do Kaczyńskiego. Co prawda mocno na odległość, ale zawsze. Być może jednak, gdyby prezes PiS tylko zgodził się go przyjąć, zaraz jechałby do Warszawy.
Obraza na Węgry też może trwać wiecznie, ale dobrze widać, że Orbánowi zależy, by wcale tak nie było. To on, choć zdradził, już pierwszy wyciągnął rękę do Kaczyńskiego. Co prawda mocno na odległość, ale zawsze. Być może jednak, gdyby prezes PiS tylko zgodził się go przyjąć, zaraz jechałby do Warszawy.
– Nasz szacunek dla Polaków i przyjacielskie uczucia wobec prezesa Kaczyńskiego pozostają niezmienne – tak kadził zaraz po wyborze Tuska.
"Nadal twardo będziemy stać u boku Polski w każdej sprawie, w której Polskę dotykają niesłuszne ataki, a takich nie brakuje w Unii Europejskiej".
Pierwsze symptomy poprawy już widać. Właśnie prezydent Andrzej Duda gratulował ponownego wyboru prezydentowi Węgier. Za dwa tygodnie może to zrobić w cztery oczy, bo Janos Ader przyjedzie do Warszawy, by m.in. rozmawiać o tym, co 9 marca zdarzyło się w Brukseli.
Można się pośmiać, być może rewelacje "Faktu" też okażą się mocno wątpliwe (ambasador i PiS milczą w tej sprawie), ale tak to właśnie wygląda. Choć jego głos w Europie się nie liczy, to na mniejszym polu prezes powoli zaczyna zbierać żniwa. Został sam, o nic nie zabiega, a i tak niektórzy do niego biegną.
Napisz do autorki : katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
