
To pierwsze zastrzeżenie, które do wystąpienia premiera Tuska miał poseł Janusz Palikot. Jego zdaniem zamiast przedstawić plan rozwoju państwa, szef rządu zaprezentował coś "w rodzaju egzaminu przed komisją agencji ratingowych", a myślą przewodnią jego exposé było to, jak zmniejszyć prawdopodobieństwo wystąpienia kryzysu.
Pod koniec 2011 roku, tuż po wygranych przez Platformę wyborach, Palikot wzywał rząd do zainwestowania w osoby biedne i bezrobotne z wyższym wykształceniem. Polityk Twojego Ruchu (wówczas: Ruchu Palikota) podkreślał, że pieniądze powinny trafić do tych grup różnymi ścieżkami.
Czy gdyby Platforma wzięła sobie do serca słowa Janusza Palikota, to nie oddałaby władzy PiS-owi, lub przynajmniej uzyskałaby lepszy wynik wyborczy? Na to pytanie nie ma pewnej odpowiedzi, to snucie alternatywnych scenariuszy rozwoju wypadków.
Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl