
Reklama.
Z tego, co na antenie Polsat News mówiła szefowa rządy wynikało, że Prawo i Sprawiedliwość wierzy, iż uda mu się wprowadzić Polskę do grona, w którym teraz znajdują się jedynie Chiny, Francja, Rosja, Stany Zjednoczone oraz Wielka Brytania. Od dekad tylko te państwa mają bowiem status stałych członków Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jest to de facto najważniejszy organ ONZ, od którego zależy utrzymanie pokoju na świecie i przebieg wojen.
Oprócz tych pięciu mocarstw w Radzie zasiadają także przedstawiciele dziesięciu państw mających dwuletni status członków niestałych. Obecnie to Boliwia, Egipt, Etiopia, Japonia, Kazachstan, Senegal, Szwecja, Ukraina, Urugwaj i Włochy. Wkrótce część składu RB ONZ się jednak zmieni i od dawna spekulowano, iż o jedno ze zwolnionych miejsc powalczy Polska. Jednak we wtorek Beata Szydło nie mówiła już o członkostwie niestałym, a walce o poszerzenie grona członków stałych. – Mam nadzieję, że w czerwcu uda się Polsce uzyskać stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ – oznajmiła w Polsat News.
Niektórzy twierdzą, iż było to jedynie przejęzyczenie szefowej rządu. Inni wskazują jednak, że od dawna w ONZ spekuluje się na temat poszerzenia składu Rady Bezpieczeństwa. I być może ekipa "dobrej zmiany" naprawdę postanowiła powalczyć właśnie o tak wysoką stawkę. Co prawdopodobnie oznaczałoby, że kilka miesięcy po kompromitujących Polskę działaniach na unijnym podwórku PiS w podobny sposób zaprezentowałby się na arenie międzynarodowej. Bo kolejność w ustawiającej się od lat kolejce do stałego członkostwa w RB ONZ jest jasno ustalona. Na jej czele stoją Niemcy, Hindusi i Saudyjczycy, a za nimi jeszcze kilka państw, które dopiero niedawno osiągnęły mocarstwową pozycję.
Warto też dodać, że aktualnie trudny do osiągnięcia będzie również sukces w rywalizacji o niestałe członkostwo. Ten status nadawany jest według klucza geograficznego. Pozycję Polski osłabia więc fakt, iż obecnie w RB ONZ Europę reprezentują nie tylko Szwecja i Włochy, ale też sąsiednia Ukraina. Co więcej, w 2017 roku tylko ona zwalnia "wschodnioeuropejskie" miejsce. Dziś największe szanse na wejście do Rady mają więc raczej nacje z południowo-wschodniej części Starego Kontynentu. Kandydatura Polski w walce o członkostwo w RB ONZ wygląda zatem mniej więcej tak, jak Jacek Saryusz-Wolski przy Donaldzie Tusku w ostatnim boju o Radę Europejską...
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl