Krzysztof Leski odmówił przyjęcia odznaczenia od Andrzeja Dudy, choć wcale nie zamierzał bojkotować prezydenta.
Krzysztof Leski odmówił przyjęcia odznaczenia od Andrzeja Dudy, choć wcale nie zamierzał bojkotować prezydenta. Fot. Twitter.com / Krzysztof Leski
Reklama.
Krzysztof Leski to znany dziennikarz, który pracował m.in. w TVP, czy w "Gazecie Wyborczej", przez wiele lat był też korespondentem BBC. W 2011 r. znalazł się w gronie dziennikarzy odznaczonych przez prezydenta Bronisława Komorowskiego zasłużonych dla niepodległej Polski.
logo
Krzysztof Leski w 2011 r. był wśród odznaczonych przez prezydenta Bronisława Komorowskiego dziennikarzy zasłużonych dla niepodległej Polski. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Ale to już w wolnej Polsce. W czasach PRL Leski pisał pod pseudonimem w podziemnym "Tygodniku Mazowsze" wydawanym przez Solidarność, w czasie stanu wojennego był internowany, od roku 1980 działał w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. I właśnie za opozycyjną działalność w NZS-ie Leski miał zostać odznaczony. Właśnie – miał...
Krzysztof Leski

W listopadzie zeszłego roku dowiedziałem się, jeszcze nieoficjalnie, że znalazłem się na liście odznaczonych z okazji rocznicy rejestracji Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Ucieszyłem się, że będę miał okazję zobaczyć wielu starych kumpli. Nie miałem w planie żadnych dąsów ani demonstracji, bo choć jestem krytykiem poczynań obecnego prezydenta, nie widzę większego sensu w odmowie przyjęcia odznaczenia państwowego li tylko z powodu jakichś sympatii czy antypatii. Legalności wyboru Andrzeja Dudy nikt nie kwestionuje, a rozliczenie jego dokonań odbędzie się we właściwym trybie, w kolejnych wyborach.

Dalej Krzysztof Leski opisuje na swoim blogu jak to w lutym doszło do uroczystości w Pałacu Prezydenckim, na którą on nie został zaproszony. Andrzej Duda mówił wówczas o wzruszeniu, odznaczając 36 osób.
– Jak się dowiedziałem, znów nieoficjalnie, zostałem skreślony z powodu domniemanych związków z opozycją – opisuje Leski. Ale kilka dni temu nastąpił zwrot: okazało się, że jednak prezydent Duda przyznał odznaczenie dawnemu działaczowi antykomunistycznej opozycji. Tyle że zrobił to tak, aby nie wręczyć mu medalu osobiście.
Krzysztof Leski

Zapadła długa cisza i sądziłem już, że kancelaria PAD o wszystkim zapomniała. Trzy dni temu wyjąłem ze skrzynki pismo z IPN, iż "postanowieniem Prezydenta RP z 4 listopada 2016, za zasługi na rzecz niepodległości i suwerenności oraz respektowania praw człowieka" otrzymałem Krzyż Wolności i Solidarności, który prezes IPN przypnie mi 13 czerwca.

Pan prezydent Andrzej Duda dzieli więc na lepszy i gorszy sort nawet tych, których nagradza medalami. Są tacy, którym sam przypnie order w blasku jupiterów, oraz tacy, którym musi starczyć niższy urzędnik z niemal półrocznym poślizgiem. To żałosne, żenujące, podłe. Dokonał Pan, Panie Prezydencie, rzeczy wielkiej: mnie, zdecydowanego przeciwnika takich demonstracji, zmusił Pan do odmowy przyjęcia odznaczenia. Wybierając się bowiem 13 czerwca do IPN potwierdziłbym i usankcjonował Pański podział, moją przynależność do "gorszego sortu".

Wydłuża się zatem lista tych, którzy odmawiają przyjęcia odznaczenia przyznanego przez Andrzeja Dudę – ostatnio na taki krok zdecydował się Konsul Honorowy w Meksyku, po czym... przestał pełnić tę funkcję. Gdy przyjęcia odznaczenia z rąk głowy państwa odmówił wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego Piotr Kuropatwiński, pisaliśmy o prezydenckim "rankingu" takich odmów – wciąż prowadzi w nim Bronisław Komorowski. Ale przed Andrzejem Dudą jeszcze trzy lata kadencji...