
Marcina zdradza facebookowa ściana. Od góry do dołu wypełniona linkami, markami. Somersby, Purina, Werther's Original, Nescafe Azera, Bacoma, Litozin Active, Bayer, New Kansai Susi Bar – to żywe dowody na to, że na Facebooku nie próżnuje. Na swoim koncie ma "ze cztery wygrane na Facebooku konkursy". – To jeszcze umiarkowany gracz – ocenia Monika Czaplicka. Skąd takie zacięcie? – Raz udało mi się wygrać, więc spróbowałem i następny. To trochę taka forma hazardu, z tą różnicą, że nie ryzykujesz pieniędzy, a jedynie dobre postrzeganie ze strony twego najbliższego środowiska – przyznaje Marcin.
Konkursowa mafia
Ciężko nakreślić profil zawodowego konkursowicza, dla którego narzędziem pracy jest komputer i Facebook. To różnorodna grupa. – Często są to matki, które siedzą w domu, studenci. Raczej ludzie w wieku średnim, pracujący z domu, freelancerzy. Muszą mieć dużo czasu i samozaparcia – nakreśla Monika Czaplicka. Podobne obserwacje ma dyrektor kreatywny Grandes Kochons Digital Łukasz Chomyn: – Wydaje mi się, że najczęściej są to kobiety, między 25 a 40 rokiem życia, spędzające czas w domu z małymi dziećmi. Fakt, że nie posiadają stałej pracy, pozwala im spędzać sporo czasu w internecie, jednocześnie pogodzić to z licznymi obowiązkami mam.
Spotkałem się z "klanami" konkursowiczów, czyli grupami, które oddają nawzajem na siebie głosy w konkursach oraz z serwisami, które oferują podobne usługi za pieniądze. Był swego czasu taki startup, który deklarował dumnie że "wygramy to za ciebie", którego usługi sprowadzały się do wpływania na różnego rodzaju głosowania internetowe i konkursy oparte na głosowaniach. Oczywiście za opłatą.
Wynajmę prawnika, fotografa, udowodnię, że się mylisz
Marcin nie jest fanatycznym graczem i bierze udział tylko w konkursach, które naprawdę go interesują, a do wygrania są np. bilety na lokalne wydarzenia (koncerty, mecze). Ale są i tacy, którzy nie przebierają i grają o wszystko. Zdarzają się także konkursowicze, którzy dokonują selekcji i wybierają tylko te z drogocennymi nagrodami. I są gotowi wiele zrobić, by zwyciężyć. Zatrudniają nawet profesjonalistów.
Rzadko jest tak, że jakaś praca ma w regulaminie zapis o tym, że jeśli wygrała w innym konkursie, to nie może już zakwalifikować się do kolejnego. I ludzie np. zatrudniają profesjonalnego fotografa, który robi im zdjęcia lepsze, niż mają niejedne modelki. I te wszystkie zdjęcia pojawiają się w wielu konkursach. Za fotografa zapłacisz np. 500 zł, a potem wygrywasz: tu aparat, tu bon pieniężny, kosmetyki. I spokojnie możesz z tego żyć.
Zdarza się, że ktoś podaje do sądu firmę za konkurs na Facebooku i wygrywa. Miałam przypadek, że konkursowicz doczepił się do regulaminu. Mieliśmy problemy techniczne, więc przejście między jednym a drugim etapem konkursu się opóźniło. I uczestnik udowodnił przed sądem, że w czasie, kiedy mieliśmy problem techniczny, a głosowanie trwało, on mógł wygrać. Zresetowaliśmy wszystkie głosy. Sąd przychylił się do jego prośby. Musieliśmy wykupić dodatkową nagrodę. Do wygrania był komputer.