Zamiast Greenpeace - Greenzwis. Zamiast ekologów - ekobrudasy i ekoterroryści. Zamiast dyskusji - stek wyzwisk i poważne oskarżenia bez cienia dowodu. Tak nielegalną wycinkę Puszczy Białowieskiej publicznie wspiera w internecie Łukasz Adamski - komendant Straży Leśnej z nadleśnictwa Celestynów. O sprawie poinformował nas jeden z czytelników naTemat.
"Za przykucie się do smoka zwanego harwesterem lub forwarderem 300 zł. Jeśli przykuty ekobrudas zostanie obfilmowany wynagrodzenie wzrasta do 700 zł. Za wiszenie na drzewach płacą 1000 zł" – komentarze takiej treści zamieszcza publicznie na Facebooku pracownik Lasów Państwowych, Łukasz Adamski. To komendant nadleśnictwa Celestynów, który - jeśli wierzyć jego biogramowi na Facebooku – pracuje w Lasach Państwowych od 1996 roku. Z ekologami walczy w realu i w internecie. Bez wahania sięga po hejt, by dołożyć ludziom, którzy sprzeciwiają się nielegalnej wycince Puszczy. Jego publiczny profil to mieszanka wulgaryzmów, radykalnego nacjonalizmu i wrogości do środowisk, które nie są skrajną prawicą.
Greenpeace: To kłamstwa
Czy Greenpeace płaci ekologom za obronę Puszczy Białowieskiej przed nielegalną wycinką? Jeśli tak, jakie są stawki? Z tymi pytaniami redakcja naTemat zwróciła się do rzeczniczki prasowej tej znanej organizacji ekologicznej.
– To wierutne kłamstwa. Greenpeace nie płaci obrońcom Puszczy ani złotówki – mówi Marianna Hoszowska, rzeczniczka prasowa. Podkreśla, że sprawa przedstawia się zupełnie inaczej: ludzie, którzy blokują nielegalną wycinkę zarządzoną przez PiS wbrew decyzji europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, poświęcają swoje pieniądze, czas i kontakty z bliskimi, by, bronić drzew. Nie zarabiają więc na swoim proteście, lecz na nim tracą.
Jakie dowody na płatną obronę Puszczy ma komendant Łukasz Adamski? Nie wiadomo, bo w komentarzach po prostu rzuca kwotami, ale nie powołuje się na żadne źródło. Redakcja naTemat wysłała mu prośbę o udokumentowanie poważnych oskarżeń wobec ekologów. Na jakiej podstawie stawia im zarzuty? Na razie nie wiadomo. Komendant nadleśnictwa Celestynów milczy.
Prywatne opinie o płatnej obronie Puszczy
Co na to wszystko Lasy Państwowe? Czytelnik naTemat, pan Michał, napisał do Lasów Państwowych na Facebooku. Obraźliwe komentarze komendanta Łukasza Adamskiego uznaje za mowę nienawiści.
– Przyzwyczaiłem się do hejtu ze strony tzw. zwykłych ludzi, jednak tutaj mamy do czynienia z osobą głęboko związaną z instytucją publiczną. Co więcej chodzi o instytucję odpowiedzialną ostatnio za stosowanie środków przymusu nieadekwatnych wobec osób pokojowo protestujących w Puszczy – uzasadnia czytelnik naTemat. Dlatego też napisał do Lasów Państwowych.
Osoba odpisująca w imieniu Lasów Państwowych podkreśla, że publiczna aktywność komendanta Łukasza Adamskiego w internecie to jego prywatna sprawa. Instytucja delikatnie dystansuje się jedynie wobec obelg, którymi ich pracownik obrzuca protestujących. "Dyskusje w internecie naszych pracowników są ich prywatnymi opiniami, choć nie zawsze zgadzamy się z nimi i nie zawsze podoba nam się ich ton wypowiedzi czy nawet argumentacja" – pisze administrator konta Lasów Państwowych.
Zaraz jednak wspiera komendanta w jego oskarżeniach na temat "płatnych protestów" ekologów. "Rzeczywiście dochodziły do nas różne informacje z terenu dot. stawek aktywistów, jednak nie podajemy ich do publicznej wiadomości" – odpisały panu Michałowi Lasy Państwowe na Facebooku. I znowu – żadnych dowodów na poparcie tych ciężkich oskarżeń.
Cena idei
Marianna Hoszowska z Greenpeace nie chce komentować obelg ze strony komendanta nadleśnictwa Celestynów. – Jest mi przykro, że ktoś nie jest w stanie pojąć, że można coś zrobić bezinteresownie, dla idei. Pewnie stąd te wymysły o płatnych protestach – mówi. Jej zdaniem takie wpisy mają zdyskredytować protestujących i usprawiedliwić nielegalną wycinkę w Puszczy.
Anna Malinowska, rzeczniczka Lasów Państwowych, zapowiada, że przełożeni komendanta przyjrzą się jego obraźliwym wpisom w internecie. – Rzeczywiście to nasz pracownik. Ton wypowiedzi i słownictwo są w tym wypadku nie do zaakceptowania. Oczywiście to tylko prywatna opinia pracownika, nie jest to oficjalne stanowisko LP. Rozmawiałam już z bezpośrednim przełożonym tego pana. Pracownik zostanie upomniany za te wpisy (jeśli to się powtórzy, będą inne konsekwencje) – mówi.
– Informacje o tym, że protestujący są opłacani do nas docierają, jednak LP nigdy nie twierdziły, że tak jest. Tego typu doniesienia traktujemy wyłącznie jako plotki – dodaje.