
Reklama.
Jak wyliczyła "Rzeczpospolita", ochrona byłego ministra obrony narodowej przez Żandarmerię Wojskową może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Oczywiście, szczegóły jej organizacji nie są znane, jednak jeśli Antoni Macierewicz ma tzw. ochronę bezpośrednią, (24-godzinna ochrona uzbrojonego funkcjonariusza plus samochód z kierowcą), to według gazety wymaga to zatrudnienia dziesięciu żandarmów. A ci zarabiają ponad 5 tysięcy złotych miesięcznie. Do tego dochodzą koszty związane z samym samochodem.
Pojawia się jednak pytanie, dlaczego w ogóle taka ochrona wraz z samochodem byłemu szefowi MON przysługuje. Okazuje się, że sam Antoni Macierewicz przed swoim odejściem z resortu zapewnił sobie te przywileje. Jak? Samochód należy mu się jako przewodniczącemu Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego z 10.04.2010 r. w Smoleńsku. A ochronę dostał od swojego następcy Mariusza Błaszczaka. Warto wspomnieć, że żadnemu byłemu ministrowi obrony narodowej nie przysługiwały takie przywileje.
Przypomnijmy, w ubiegły czwartek, na jednej z ulic w Warszawie doszło do kolizji z udziałem pojazdu Żandarmerii Wojskowej. Według informacji dziennikarzy, w samochodzie był Antoni Macierewicz, który tuż po zdarzeniu odjechał innym samochodem. Zawinić miał kierowca BMW należącego do ŻW. Nie dostał mandatu, a tylko pouczenie. Jak się potem okazało, informacja o tym, czy Antoni Macierewicz był w samochodzie czy nie, "jest tajna".
źródło: rp.pl