Parada Równości i marsz w obronie TV Trwam
Parada Równości i marsz w obronie TV Trwam fot. Jakub Ociepa / Michał Grocholski / Agencja Gazeta
Reklama.
Okazuje się, że problem nie tylko istnieje, ale też jest szerszy niż debata między katolikami i ateistami. Zdaniem prof. Krzysztofa Wielickiego, socjologa z PAN, rzecznicy mniejszości próbują dochodzić ich praw tak agresywnie, że przysłowiowo "wylewają dziecko z kąpielą". – W demokracji każdy człowiek ma prawa, z samego faktu, że jest człowiekiem. W sytuacji, kiedy ktoś zaczyna myśleć, że jest szczególnie uprzywilejowany z tytułu przynależności do jakiejś grupy, to zaczyna być problemem – mówi w rozmowie z naTemat.
Nie szkodzić
Choć w przypadku homoseksualistów, mniejszości religijnych, ateistów i mniejszości etnicznych, wiele jeszcze jest do zrobienia, prof. Wielicki zwraca uwagę, że ich rzecznicy mogą zrobić wiele złego. – Zbyt agresywne przedstawianie jakichś wartości może bowiem rodzić brak szacunku, agresję. Trzeba zachować równowagę, bo inaczej stworzy się konflikt społeczny – uważa prof. Wielicki.
Jego zdaniem takie radykalne wypowiedzi to domena na przykład w polityce Janusza Palikota, a w nauce prof. Magdaleny Środy.
– To, co opowiada Palikot brzmi tak, jakby miał za sobą większość. A tymczasem jest dokładnie odwrotnie, bo procent antyklerykalnych osób w Polsce jest niewielki. Myślę, że paradoksalnie zgotuje zły los niewierzącym. W dłuższej perspektywie martwiłbym się raczej o los 5 proc. niekatolików w Polsce, niż o 95 proc. tych, którzy deklarują się jako wierzący. – przekonuje i wyjaśnia: – Jeśli działania na ich rzecz będą prowadzone tak agresywnie, jak teraz, w pewnym momencie większość może poczuć się zagrożona i zakwestionować prawa zdobyte przez mniejszości.
Droga do fundamentalizmu
Co to znaczy? Zdaniem profesora, w dzisiejszych czasach dominują nastroje niepewności i strachu, a na nich buduje się tzw. tożsamość oporu.
– Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie. Pewne środowiska islamskie czują się tak zagrożone kulturą zachodu, że muszą budować swoją tożsamość na kontrze wobec niego. Stąd, mimo że znawcy twierdzą, że islam to łagodna religia, pojawia się radykalna agresja – mówi profesor Wielicki i dodaje, że podobny proces już następuje w Polsce. – Choć chrześcijaństwo to religia miłości, wiele osób robi z niej pretekst do używania przemocy.
Grupę tę scharakteryzował ojciec Maciej Zięba. W rozmowie z naTemat, zwrócił uwagę, że choć w obronie TV Trwam i przeciwko koncertowi Madonny zwraca się zaledwie 2 - 3 proc. polskich katolików, przedstawiciele tego środowiska są "bardzo głośni w żądaniach i stale obecni w mediach". W związku z tym, ci którzy chcą rozprawić się z Kościołem, odwołują się do tej grupy.
"W rezultacie opinia publiczna przyjmuje, że jest to głos Kościoła w Polsce i wszystkich katolików uważa za ideologów i ekstremistów" – powiedział o. Maciej Zięba
Winne: media i politycy
Zdaniem profesora Wielickiego, sytuacji winne są między innymi media, które nie pozwalają na poważną debatę. Jako przykład podał rozmowę o małżeństwach homoseksualnych, w której miał uczestniczyć. Jedna z telewizji zestawiła na ekranie ubranego na czarno, radykalnego narodowego socjalistę i kolorowego, "trzymającego kurczowo torebeczkę", homoseksualistę.
– Obie postaci były groteskowo przerysowane, dobrane tak, żeby ośmieszyć swoje środowisko. A moim zdaniem powinno się zapraszać do debaty osoby rozsądne, poważne, których przecież nie brakuje – przekonuje i dodaje, że sam w rozmowie w końcu nie wziął udziału.
Jego zdaniem na podobnych skrajnościach bazują też politycy, którzy odwołując się do konserwatywnego elektoratu, zwracają się do fundamentalistów.
– Tak samo z elektoratem lewicowym. Dożyliśmy czasów, w których odwoływanie się do większości jest ryzykowne politycznie. A w rezultacie większość nie głosuje, bo nie ma na kogo – mówi prof. Wielicki i dodaje, że realnie partie polityczne nie są więc reprezentacją większości, bo nawet to ugrupowanie, które wygrywa jest realnie popierane przez 15 proc. społeczeństwa.