Miała być zaangażowana akcja artystyczna, wyszła wielka awantura. Każda ze stron wysyła listy i apele do reszty, organizowane są przemarsze przez Lublin i podpisywanie listów solidarności. Poszło o nadruki na biletach lubelskiego ZTM, które miały walczyć z rasizmem, ksenofobią i homofobią. Teraz inicjatorzy akcji muszą bronić się przed kibicami, których wizerunek w inicjatywie chciano wykorzystać.
– Pomysł powstał ponad pół roku temu. Pracownia Sztuki Zaangażowanej Społecznie "Rewiry" w Centrum Kultury w Lublinie zajmuje się już od dawna interwencjami artystycznymi w mieście dotyczącymi wykluczenia społecznego, biedy czy prostytucji. Tym razem postanowiliśmy zająć się rasizmem i ksenofobią – mówi Szymon Pietrasiewicz, inicjator akcji „Lublin dla wszystkich”.
Pietrasiewicz wymyślił, by na odwrotach biletów lubelskiej komunikacji publicznej umieścić krótkie komiksy przedstawiające newralgiczne i wykluczane grupy społeczne – osoby czarnoskóre, homoseksualistów, Żydów i Romów. – Projekt został przesłany do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, gdzie zyskał wysoką ocenę i dotację na realizację. Budżet tej inicjatywy opierał się właśnie na dotacji z ministerstwa – opowiada autor akcji.
Lubelski ZTM wahał się nad sensem całej akcji, uznając grafiki za kontrowersyjne. – Po rozmowach przystali na nasze propozycje – mówi Pietrasiewicz. Gdy inicjatywa została upubliczniona rozpoczęła się internetowa awantura przeciwników i zwolenników akcji.
Przeciwnicy zarzucali inicjatorom niejasne przesłanie i wykorzystywanie wizerunku kibiców klubu piłkarskiego Motor Lublin. Sami niezadowoleni podzielili się na dwa obozy: ten skupiony wokół zarządu klubu oraz kibiców, którzy wystosowali o wiele ostrzejszy list.
Oświadczenie Zarządu klubu Motor Lublin S.A.
W związku z ukazaniem się w prasie lokalnej artykułów o projektach nowych biletów ZTM, których treść odnosi się do kibiców Klubu Motor Lublin S.A. stwierdzamy, że projekty te są nieuprawnionym przejawem wciąż jeszcze obowiązujących stereotypów i półprawd, szkodzących wizerunkowi środowiska piłkarskiego, które m. in. dzięki takim nieudanym „artystycznym” projektom kojarzone jest z rasizmem lub homofobią. Klub Motor Lublin S.A. sprzeciwia się prostemu łączeniu kibiców z zachowaniami rasistowskimi i homofobicznymi , gdyż negatywne zjawiska związane z nietolerancją występują we wszystkich obszarach życia i wszystkich środowiskach społecznych w naszym kraju i na świecie, w związku z czym nie można przypisywać ich jedynie jednej grupie społecznej. Klub Motor Lublin S.A. przypomina, że kibice piłkarscy w ostatnim czasie podjęli się wielu ważnych społecznie inicjatyw, takich jak działalność charytatywna i patriotyczna. Odpowiednie nagłośnienie takich inicjatyw w mediach pomogłoby przyczynić się do poprawy wizerunku kibiców w oczach społeczeństwa, o co Klub apeluje. CZYTAJ WIĘCEJ
Oświadczenie kibiców Motoru Lublin (fragmenty)
Musimy stanowczo zaprotestować przeciwko prowokacji wymierzonej w Nasze środowisko przez "Centrum Kultury". Kampania rzekomo promująca tolerancję (wśród kogo?) pokusiła się, aby na biletach MPK użyć pseudo-wizerunku Kibiców Motoru. Żenujące komiksy godzą w wartości, idee i poglądy reprezentowane nie tylko przez Nas - Kibiców, ale również wielu mieszkańców Lublina i okolic, o czym przekonać się można śledząc wypowiedzi na różnych lokalnych forach internetowych. (...) W kraju i w mieście, gdzie zdecydowana większość społeczeństwa należy do Kościoła Katolickiego, propagowanie na siłę wizerunku homoseksualistów, dodatkowo (o zgrozo!) graficzne identyfikowanie ich z Kibicami najbardziej zasłużonego klubu piłkarskiego w Lublinie woła o pomstę! W żadnym wypadku nie da się nazwać tego inaczej niż bezwzględną i bezczelną prowokacją ze strony środowisk nam nieprzychylnych, służącą jedynie wzburzeniu nastrojów wśród mieszkańców Lublina. CZYTAJ WIĘCEJ
– Na forach internetowych kibiców znalazła się informacja, że homoseksualiści są już na biletach, co było nieprawdą. Ludzie szybko zaczęli powielać przeinterpretowane hasła pomimo tego, że wcześniej upubliczniliśmy tekst, który wyjaśniał przesłanie całej inicjatywy. Nagonka medialna spowodowała przekłamanie niektórych kwestii – tłumaczy Pietrasiewicz.
ZTM szybko wycofał się z całej akcji. – Powodem były ogromne kontrowersje wokół projektu oraz protesty samych mieszkańców – mówi Justyna Góźdź, rzeczniczka prasowa lubelskiego ZTM. Na pytanie czy zarząd spółki nie zdawał sobie wcześniej sprawy z kontrowersji jakie może budzić ten projekt Góźdź stwierdza, że zdawał, ale nie sądził, że nabiorą one takich rozmiarów. – Po ustaleniach z prezydentem miasta postanowiliśmy wycofać się z inicjatywy – mówi rzeczniczka. Wydrukowane 2,5 miliona biletów zostało już zniszczonych, koszt całej operacji (16 tysięcy złotych) spadł na ZTM.
Oświadczenie ZTM o wycofaniu się z akcji nie zmieniło jednak frontu kibiców, którzy zaplanowali przemarsz przez miasto w obronie swoich wartości. Ten odbył się wczoraj, a hasła, jakie można było na nim usłyszeć to „Stop tolerancji dla tolerancji”, „Lublin miastem bez dewiacji” czy „Pietrasiewicz won z Lublina”.
– Wokół akcji szybko zrobiła się sytuacja wywrotowa – mówi wyganiany animator kultury. Zaznacza, że nikt tak naprawdę nie zapoznał się z interpretacją całej akcji, skupiając się na wzajemnym podjudzaniu na forach kibicowskich. Jednocześnie Pietrasiewicz tłumaczy: – Specjalnie posłużyliśmy się ikoną kibica, by pokazać problemy wykluczenia drzemiące w społeczeństwie.
Zaznacza, że klub nie może rościć sobie żadnych praw do grafik. – Motor Lublin nie może prawnie interweniować, gdyż w żaden sposób nie naruszyliśmy jego dóbr, wykorzystaliśmy jedynie potoczne skojarzenia i nazwy istniejące od dawna wokół klubu – mówi.
Lublin (nie) dla wszystkich?
Cała akcja uwidacznia totalny brak komunikacji pomiędzy urzędem miasta, klubem sportowym, ZTM, a odpowiedzialną za akcję pracownię „Rewiry”. Pokazuje też, że problem mniejszości w Lublinie jest kwestią na tyle żywą, że sam pomysł wprowadzenia na biletach grafiki z dwoma całującymi się kibicami wzbudza agresję, wycofywanie się partnerów akcji oraz protesty niektórych środowisk. – Naszym celem było obnażenie problemów w Lublinie, intencje zostały przekłamane i źle zrozumiane – mówi Szymon Pietrasiewicz.
Inicjator projektu „Lublin dla wszystkich” skupił na sobie agresję za projekt mający tę agresję zahamować. Urząd Miasta milczy nie komentując sprawy, podobnie głuchy jest telefon Motoru Lublin. ZTM okrakiem wycofał się z akcji. Dziś za to pojawił się list w obronie Pietrasiewicza skierowany do prezydenta miasta Krzysztofa Żuka, którego autorami są dziennikarz Józef Szopiński i prezes Europejskiej Fundacji Kultury Miejskiej Cezary Hunkiewicz.
List w obronie Pietrasiewicza (fragmenty)
Nadchodzi taki moment, kiedy jako obywatele Lublina, nie możemy przemilczeć publicznego szykanowania Szymona Pietrasiewicza. Oburzenie nasze narasta, kiedy całość odbywa się w sercu miasta, zaś swój finał znajduje na schodach Ratusza. Tym samym zdarzenie zatraca swój incydentalny charakter i staje się precedensem torującym drogę agresji, przemocy i nienawiści. Podkreślmy: agresji wychodzącej od tłumu, a celującej w konkretną jednostkę. (...) Piszemy te słowa z punktu widzenia osób bardzo dobrze znających sens i motywacje działań Szymona, jego przyjaciół. Ale nade wszystko piszemy ten list jako osoby światopoglądowo od niego różne. Co nigdy nie przeszkodziło nam żyć i wspólnie działać w Lublinie i dla Lublina. CZYTAJ WIĘCEJ
A co na to całe zamieszanie ma do powiedzenia sam Pietrasiewicz? – Z szykanami na swój temat mam do czynienia od dłuższego czasu. Lublin jest bardzo prawicowym miastem, mówi się, że jest kolebką ONR-u. Nie zamierzałem i nie zamierzam z tego powodu chować się i uciekać gdziekolwiek – kwituje.