
Kim jest Krystyna Mazurkówna?
Urodzona w 1939 roku polska tancerka i choreograf. Pracuje we Francji, solistka "Casino de Paris". Od 1968 roku mieszka w Paryżu. Była choreografem w polskiej edycji "You Can Dance". Poza tym teraz sama zasiada w jury nowego, tanecznego programu "Got to dance. Tylko taniec".
CZYTAJ WIĘCEJ
Aborcja to drażliwy temat i obie panie chcą z tym otwarcie walczyć. Cieszy to feministki, które w końcu mają wsparcie w postaci znanych osób. - Bardzo dobrze, że kobiety - zwłaszcza znane - mają w końcu odwagę, żeby publicznie mówić o aborcji. Przełamują temat tabu, bo to problem tysięcy kobiet - mówi w rozmowie z naTemat Joanna Piotrowska, prezes Feminoteki. - Głos znanej dziennikarki czy tancerki daje innym odwagę, pokazuje, że problem dotyczy wszystkich. Wtedy jest dużo łatwiej. Mam nadzieję na więcej takich coming out'ów - dodaje.
Początek rewolucji
To nie tylko może, ale i powinien być początek rewolucji w tej sprawie. Może w końcu wymogłoby to na rządzie zmiany przepisów aborcyjnych, a na społeczeństwie akceptację.
Z kolejnych deklaracji nie cieszy się za to Karolina Elbanowska, prezes Fundacji Rzecznik Praw Rodziców. - Zupełnie nie rozumiem tego zaaferowania. Jest masa innych, poważnych problemów i to nimi powinniśmy się dziś zajmować - wyjaśnia. Jakich? - Chociażby za mała liczba przedszkoli i żłobków, oraz brak jakiejkolwiek polityki prorodzinnej - wymienia. Zainteresowanie i medialny szum wokół aborcji tworzy się tylko ze względu na kontrowersyjność tego tematu. - Jest chwytliwy, delikatny i każdy ma swoje, często skrajnie odmienne zdanie. To napędza tę medialną wojenkę - dodaje Elbanowska.
Nie wolno zapominać o tym, co przy ostatnich coming outach często jest pomijane. - Wtedy aborcja była legalna. Kobiety musiały godzić się na aborcję, często na żądanie męża, który bał się że nie będzie w stanie utrzymać rodziny. To nie kobieta decydowała o swoim brzuchu, ale słaby mężczyzna zmuszał ją do tego szantażem: Aborcja, albo rozwód - wyjaśnia szefowa Fundacji. Teraz powody takich zabiegów są już inne, nie zawsze, ale często - mniej desperackie. - Wiele z tych kobiet do dziś nosi w sobie żal i poczucie straty. One raczej nie będą się z nim obnosić w mediach - dodaje Elbanowska.