Bloger Azrael Kubacki przeszedł operację guza mózgu. Na Twitterze na bieżąco informuje o postępach w leczeniu.
Bloger Azrael Kubacki przeszedł operację guza mózgu. Na Twitterze na bieżąco informuje o postępach w leczeniu. Fot. Zrzut ekranu z kanału YouTube.com/Azrael Kubacki

Azrael Kubacki był jednym z najpopularniejszych blogerów piszących o sprawach społeczno-politycznych. W piątek Azrael zmarł po długiej chorobie. Przypominamy wywiad, jakiego bloger udzielił nam w lutym 2013 roku.

REKLAMA
To wywiad archiwalny, Azrael Kubacki zmarł 10.04.2015

Jak zdrowie?
Azrael Kubacki: Jestem niecałe 2,5 miesiąca po operacji guza mózgu. Operacji, która na szczęście przebiegła bez żadnych niespodziewanych problemów w szpitalu przy ul. Szaserów. Po wszystkim dowiedziałem się, że była naprawdę poważna, bo guz był stosunkowo duży. Na szczęście przeprowadzono ją naprawdę profesjonalnie. To, co najważniejsze, to fakt, że jestem całkowicie sprawny fizycznie i intelektualnie. Nie mam problemów z myśleniem i aktywnością. W tej chwili kończę trzeci tydzień codziennej chemio i radioterapii mózgu. Łykam masę leków.
Ile docelowo ma trwać terapia?
Sześć tygodni. Potem w zależności od efektu naświetleń mózgu oraz tego, jak będę się czuł mogę zostać skierowany na następną. Na tę chwilę nie wiadomo, co dalej. To poważny guz, w Polsce z takimi walczy zaledwie nieco ponad tysiąc osób.
Ludzie reagują naprawdę różnie na chemioterapię. Czytając Twoje relacje mam wrażenie, że radzisz sobie naprawdę nieźle.
Jestem chyba wyjątkowo odporny fizycznie i właściwie nie odczuwam chemii, którą przyjmuję. Nie jestem specjalnie osłabiony intelektualnie, ani fizycznie. Staram się funkcjonować zupełnie normalnie, nie mam większych problemów, które – wydawałoby się – powinienem mieć. Tego rodzaju zabiegi potrafią skutecznie wykluczać z normalnego funkcjonowania. Ja daję radę.
Tak o swojej chorobie tweetuje Azrael

Znów w domu, po chemii i radioterapii. Łysieję jak stary koń - ale czuję się jak rumak...

Tak wyjątkowo piękny to ja nie jestem. Chyba, że zacznę robić za Józka Oleksego :)

Pierwszy jogging od ponad miesiąca. Zero formy. Ale jak jutro będzie bez problemów z głową - zaczynam znów biegać na full

Nie biegam na razie. Nie mogę znaleźć lekarza, który powie - tak, możesz znów biegać. Jak nic z tydzień nie pojawi, sam zacznę. CZYTAJ WIĘCEJ


Każdy, kto choć chwilę obserwował Twoją internetową działalność wie, że lubisz biegać. Udało się już wrócić?
Do pełnego biegania niestety jeszcze nie, ale ja biegałem sporo – w granicach 25-30 kilometrów tygodniowo. Robię już krótsze przebieżki, właśnie za chwilę idę na kolejną. Wychodzę z założenia, że choroba nie powinna dezaktywować normalnego funkcjonowania. Jeżeli czuję się dobrze, to czemu mam nie biegać, pracować, czy robić tego, czym zajmuję się na co dzień? Nie można pozwolić, żeby sam fakt bycia chorym wykluczył z życia.
Pracujesz mimo tak poważnej choroby?
Od kilkunastu lat prowadzę samodzielną działalność biznesową, nie jestem pracownikiem etatowym, więc nie mam problemu z urlopem zdrowotnym. Mogę zajmować się swoim sprawami na tyle, na ile pozwala zdrowie. Piszę bloga, publikuję w różnego rodzaju mediach oraz pilotuję i konsultuję pewne zagadnienia związane z wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej.
Jesteś blogerem. O swojej chorobie poinformowałeś w internecie. Sprawę błyskawicznie podłapały media internetowe. Nie byłeś zaskoczony?
Szczerze? Bardzo zaskoczyło mnie, że odbiło się to, aż takim echem. Ale to oczywiście bardzo miłe zaskoczenie. Poinformowanie o mojej chorobie w internecie było początkowo takim psychologicznym działaniem, które miało podtrzymać mnie samego na duchu. Wszystko nagle niesamowicie szybko rozeszło się po mediach i nie ukrywam, że mi pomogło. Nie spotkałem się z ani jedną negatywną opinią, z ani jednym negatywnym komentarzem – nawet wśród dziennikarzy, publicystów i osób z prawicy, z którymi za specjalnie się "nie przyjaźnimy". Ujęły mnie te słowa otuchy, ale nigdy nie traktowałem tego w kategoriach robienia czegoś na pokaz.
logo
Azrael Kubacki tweetuje tuż po operacji. Twitter.com

No właśnie, ludzie niesamowicie się z Tobą solidaryzowali, a na dobrą sprawę zdecydowana większość zna Ciebie tylko z internetu. Sam mówisz, że nie było żadnych nieprzyjemności nawet ze strony osób, z którymi nie żyjesz w najlepszych stosunkach. Z czego to wynika?
Wydaje mi się, że polskie społeczeństwo jest nastawione wyjątkowo pozytywnie, jeżeli chodzi o takie postawy społeczne i moralne. Niezależnie od tego czy ktoś jest głębokim prawicowcem, czy liberałem, jeżeli pojawia się sytuacja, że życie lub zdrowie jest zagrożone, to każdy reaguje ze sporą empatią. Nawet jeżeli mnie nie lubi, albo nie zna "na żywo". To bardzo dobrze świadczy o jakości naszego społeczeństwa.
Niewiele osób decyduje się na relacjonowanie swojej choroby i późniejszego leczenia w internecie. Pewnie, zdarzają się takie przypadki, ale to raczej wyjątki. Dlaczego to robisz?
Pierwszą i chyba główną motywacją dla prowadzenia tych relacji był fakt, że lekarze, pielęgniarki i ogólnie służba zdrowia, która się mną opiekowała, robiła to w naprawdę profesjonalny i zaangażowany sposób. Nie spotkałem się do tej pory z sytuacją, do której mógłbym mieć poważniejsze zastrzeżenia. Zajęto się mną świetnie. Wydaje mi się w kontekście tego, co mówi się o polskiej służbie zdrowia – a nie mówi się dobrze – warto zauważać i pokazywać takie przypadki. Uważam, że te kwestie powinny być szeroko dyskutowane, a to może być dobrym powodem do początku dyskusji.
Tak o swojej chorobie tweetuje Azrael

Po operacji głowy mam poważny problem; Nie działają na mnie reklamy w tv. Teraz sprawdzę, jak reaguję na obietnice polityków...

6h w szpitalu - dalej nie wiadomo, jak będzie wyglądała do końca kuracja po usunięciu guza. I trochę nerwów…

Jak się doprowadzić do zdrowia? Dziś jem 15 pastylek lekarstw, 5 kapsułek innego lekartswa, biorę jeden zabieg. I jestem (chyba) przytomny..

Silny jestem. Na leki chemioterapii, powodujące ponoć silne odrucy żołdka nic nie biorę. CZYTAJ WIĘCEJ


Mam wrażenie, że podchodzisz do tego bez – wydawałoby się – oczywistych emocji. Trudno mi uwierzyć, że ta późniejsza relacja z przebiegu choroby i leczenia nie ma żadnego podłoża psychologicznego? Nie jest swojego rodzaju terapią?
Po części na pewno ma to podłoże psychologiczne, ale nie traktowałem tego głównie w tych kategoriach. To raczej chęć pokazania innym, że byłem chory, ale teraz wszystko jest w porządku. Jestem sprawny, mogę pracować, jak kiedyś.
Nie miałeś oporów przed dzieleniem się swoim stanem zdrowia? Jakby nie patrzeć, to bardzo prywatna sprawa? Ty wrzuciłeś nawet zdjęcie wprost z łóżka w szpitalu.
Nie, ani trochę. Bardzo mi na tym zależało, w pewnym momencie stwierdziłem, że mogę w ten sposób wspierać innych ludzi, którzy walczą z tą lub inną, równie ciężką chorobą. Jeżeli ktoś jest poważnie chory i nie potrafi sobie z tym do końca poradzić, ale widzi, że gdzieś jest ktoś z porównywalnym problemem. Ktoś, kto sobie z nim radzi, potrafi o nim rozmawiać i trzymać się od strony psychicznej, to taka relacja może naprawdę pomóc. Nie tylko mi, ale zwłaszcza innym. Tak poważne choroby bardzo często mogą doprowadzić do psychicznego załamania.
Ty miałeś taki moment załamania? O wszystkim opowiadasz bardzo otwarcie. W swoich wpisach często potrafisz nawet zażartować w kontekście swojej choroby.
Nie, do tej pory nie miałem żadnego poważnego załamania, zwątpienia, czy kryzysu. Wychodzę z założenia, że za sprawą bloga, Twittera, czy Facebooka mogę również promować siebie. Wpisami mogę zaakcentować swoją osobę. Wykorzystuję social media do zakomunikowania, że czuję się dobrze i funkcjonuję dalej. Żart jest zawsze dobrą metodą.
Aktualnie głównie o tym tweetujesz. Nie myślałeś, żeby pisać o chorobie trochę więcej i częściej np. na swoich blogach?
Nie patrzyłem na to w tych kategoriach. Bardziej szczegółowe opisywanie na blogu, teraz jest to niemożliwe z bardzo prostego powodu: nie mam czasu. Jestem zarżnięty różnymi sprawami zawodowymi i politycznymi. Nie mam nawet czasu na pisanie rzeczy, które już powinny być napisane. W tym tygodniu powinienem skończyć trzy-cztery teksty. Na razie nie napisałem żadnego i nie wiem czy zdążę.
Znane są przypadki osób, które zakładały blogi, gdzie dokładnie relacjonowały swoją chorobę i późniejsze leczenie. Czy takie osoby były dla Ciebie jakimś punktem zaczepienia? Nie myślałeś, żeby założyć podstronę na swoim blogu, na której opisywałbyś tylko chorobę?
To raczej nie dla mnie. To blogi bardzo wąsko sprofilowane, a takie rzeczy to po prostu nie moja psychologia. Wychodzę z założenia, że dobrze informować te kilkanaście tysięcy ludzi, którzy obserwują mnie na Facebooku, czy Twitterze, że u mnie wszystko w porządku. Akcentować, że osoba o takim stanie zdrowia mimo problemów funkcjonuje dobrze na wszystkich płaszczyznach. Szczegółowe pisanie tylko na temat swojej choroby chyba nie miałoby sensu.