"Lubieżny poseł Grodzki" piszą blogerzy publikujący nagie zdjęcia rzekomo przedstawiające posłankę Ruchu Palikota Annę Grodzką.
"Lubieżny poseł Grodzki" piszą blogerzy publikujący nagie zdjęcia rzekomo przedstawiające posłankę Ruchu Palikota Annę Grodzką. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Posłanka Anna Grodzka bohaterką erotycznych wideoczatów? Takie podejrzenie na liderkę Ruchu Palikota rzuciła w piątek jedna z prawicowych stron internetowych, która opublikowała zdjęcia osoby łudząco podobnej do posłanki Grodzkiej, która flirtując z użytkownikami jednego z popularnych czatów erotycznych obnaża się przed kamerką internetową. "Poseł Grodzki ma nie tylko problemy z własną tożsamością, czyli nazywając rzeczy po imieniu należy stwierdzić jasno że jest zboczonym dewiantem, ale jak można zobaczyć na poniższych fotografiach, nachalnie promuje swe wynaturzone odchylenia" (pisownia oryginalna) - komentują otrzymany anonimowo materiał autorzy bloga "Stop Syjonizmowi".
Anna Grodzka
posłanka Ruchu Palikota

Te materiały w sieci to po prostu mistyfikacja. Wszyscy, którzy publikują te zdjęcia na pewno dostaną pismo od mojego adwokata w tej sprawie. Jeżeli ich nie usuną, będą oskarżeni o działanie na moją szkodę i publikowanie fałszywych informacji.

Blogerzy zapewniają, że osoba uchwycona w obiektywie seks-kamerki to na pewno posłanka Anna Grodzka. Nakryć ją na tak specyficznej erotycznej zabawie w sieci miał przypadkowo jeden z czytelników skrajnie prawicowego serwisu. Jednocześnie oburzeni autorzy tej publikacji nawołują wszystkich internautów do natychmiastowego rozpowszechniania kompromitujących materiałów, na których rzekomo uwieczniono posłankę Ruchu Palikota. "Nie bądźcie bierni gdy takie indywidua stanowią “elitę” naszego kraju. Zasypujcie mainstreamowe portale typu onet, wp, interia i tym podobne koczownicze pralnie mózgów linkami" (pisownia oryginalna) - piszą. Posłankę wolą nazywać "lubieżnym posłem Grodzkim", a transseksualne skłonności oceniają jako zwyczajne zboczenie. Kadry z erotycznego czatu mają tylko potwierdzać, że ktoś taki nie zasługuje na głosy polskich wyborców.
Co na te rewelacje sama Anna Grodzka? W krótkiej rozmowie z naTemat posłanka Ruchu Palikota stanowczo zaprzecza, by kiedykolwiek brała udział w tego typu seksualnych zabawach w internecie.
- Te materiały w sieci to po prostu mistyfikacja. Zdjęcia w tym poście są zwykłą fałszywką - mówi posłanka.
Grodzka podkreśla jednak, że choć nie zamierza w tej chwili szerzej komentować sprawy, ci którzy stoją za próbą zdyskredytowana jej w ten sposób w oczach wyborców, nie mogą spać spokojnie.
- Oczywiście będę temu przeciwdziałała. Wszyscy, którzy publikują te zdjęcia, na pewno dostaną pismo od mojego adwokata w tej sprawie. Jeżeli ich nie usuną, będą oskarżeni o działanie na moją szkodę i publikowanie fałszywych informacji - ostrzega posłanka.