Zaledwie niewielki odsetek zgwałconych kobiet idzie na policję. Kiedy gwałci mąż, albo ojciec o sprawie rzadko kiedy ktoś się dowie. W świecie, w którym ubrana zbyt wyzywająco kobieta jest uważana za współwinną gwałtu, a w społeczeństwa panuje swoista zmowa milczenia, potencjalni gwałciciele czują się coraz bardziej bezkarni. Sobotni Marsz Szmat ma potrząsnąć opinią publiczną i zmienić ten tok myślenia.
"Choć jest to jeden z czynów najbardziej brutalnych i obrzydliwych, to wciąż jest tematem tabu. Dla większości z nas jest zbrodnią nie do pomyślenia, więc większość z nas woli lepiej o tym nie myśleć" - pisze o gwałcie brytyjski polityk i publicysta Ben Acheson. Brytyjczyk tłumaczy jednak, że takie myślenie niczego nie zmieni. A zmienić musi, ponieważ na Wyspach Brytyjskich co roku rośnie liczba ofiar gwałtów. W ubiegłym roku tylko w Anglii i Walii zgwałconych zostało aż 85 tys. kobiet. Kolejne 40 tys. zmierzyło się z innego rodzaju napaścią na tle seksualnym.
Temat tabu
Acheson ubolewa, że średnio zaledwie nieco ponad trzy procent zgwałconych Brytyjek może liczyć na to, że ich oprawca stanie przed sądem i spotka go zasłużona kara. Na 15 670 zgłoszeń, zaledwie 1070 gwałcicieli zostało skazanych. Rośnie jednak nie tylko liczba gwałtów. Stale wzrasta także odsetek tych, którzy twierdzą, że ofiary gwałtu często są same sobie winne. Według badań Amnesty International, aż połowa Brytyjczyków ocenia bowiem, że kobieta jest współwinna, gdy w trakcie gwałtu była pijana. 46 procent ocenia tak samo flirt z gwałcicielem, a 30 procent rozgrzesza niejako gwałciciela za zbyt seksowny strój jego ofiary.
Grubo myli się jednak ten, kto czytając te dane sądzi, że w Polsce nie jest tak źle, jak w Wielkiej Brytanii. Tam przynajmniej kogokolwiek statystyki gwałtów jeszcze bulwersują. Nad Wisłą opis gwałtu w świadomości społecznej, który przytoczył Ben Achson pasuje jeszcze lepiej – to temat tabu, o którym lepiej nie myśleć, być może wtedy zniknie.
Tak potraktowano ostatnio chociażby najświeższe dane dotyczące gwałtów dokonanych w polskich szkołach. W ciągu roku ich liczba wzrosła aż o 60 proc! Nawet goniące zwykle za każdą sensacją tabloidy wolały jednak skupić się na podkreśleniu, że liczbowo mowa zaledwie o 74 gwałtach. Gwałtach dokonywanych w szkołach...
Kiedy zresztą mowa o gwałtach w Polsce, wielu bardzo chętnie sięga po statystyki. Od statystycznie rekordowego roku 2006, gdy zgłoszono w naszym kraju aż 2212 gwałtów do roku ubiegłego, liczba tego typu przestępstw systematycznie maleje. W roku 2012 zgłoszono już tylko 1786 gwałtów. Cały problem w tym, że to jedynie statystyki i coraz niższe liczby wcale nie muszą być pocieszające.
Zgłaszają gwałt tylko odważne
Zdaniem ekspertów, w Polsce codziennie dochodzi prawdopodobnie do nawet dwustu zgwałceń. Tymczasem na policję każdego dnia trafia zaledwie pięć zgwałconych kobiet. Wiele z nich kieruje się wstydem, bo dotąd o gwałcie myślała w kategoriach abstrakcji, o której lepiej nie mówić. Bardzo często w przypadku niezgłaszanych gwałtów kobietom jest wstyd donieść na... własnego partnera lub męża. O wiele więcej na temat gwałtów od policyjnych i sądowych statystyk mówią badania seksuologa prof. Zbigniewa Izdebskiego. Z zebranych przez niego danych wynika, że aż 80 procent kobiet, które uległy gwałtowi zna sprawcę, a zgwałconych było w swoim życiu co najmniej 11 procent Polek.
Jeszcze bardziej zatrważająco brzmią jednak wynika badań, o których mówił inny ceniony specjalista w dziedzinie seksuologii, dr Andrzej Depko. Według jego prognoz, tylko w czasie dorastania ofiarą przemocy na tle seksualnym prawdopodobnie padnie aż 8,6 procent dziewcząt i 2.8 procent chłopców. W dorosłym życiu w najbliższych latach na takie traumatyczne doświadczenia zostanie tymczasem narażonych ponad 13 procent polskich matek, sióstr, córek czy narzeczonych. Powód? Ciągłe milczenie na ten temat tylko sprawia, że gwałciciele czują się jeszcze bardziej bezkarni.
Szmaty kontra gwałciciele
Inicjatorki Marszu Szmat chcą zmienić taki stan rzeczy. W sobotę 18 maja Marsz Szmat przejdzie ulicami Warszawy.
– Chcemy zaprotestować przeciwko temu, że ofiary seksualnej przemocy są w Polsce stygmatyzowane, a sprawców próbuje się usprawiedliwiać strojem lub zachowaniem osób, na które napadnięto. Tymczasem wszelkie badania pokazują, że takie tłumaczenie przyczyn gwałtów i innych form przemocy na tle seksualnym jest błędne. To zrzucanie winy, a w pewnym sensie usprawiedliwianie przemocy i dawanie na nią przyzwolenia - mówiła w rozmowie z naTemat Małgorzata Kamińska, rzeczniczka prasowa Marszu Szmat.
W Polsce oficjalnie odnotowuje się jedynie około 8% tego typu przestępstw. Pozostałe 90% to „ciemna liczba”, dane dostępne po przeprowadzeniu badań wiktymizacyjnych. (...) Z badań przeprowadzonych przez Beatę Gruszczyńską w roku 2004 wynika, że przemocy (fizycznej i seksualnej) doświadcza w Polsce 800 tys. kobiet.
Raport "Dość milczenia. Przemoc seksualna wobec kobiet i problem gwałtu w Polsce", który kilka lat temu opublikowała Fundacja Feminoteka