
Zachowanie światowej sławy pianisty wywołało burzę. Krystian Zimerman przerwał koncert, bo jeden z widzów nagrywał go smartfonem. Zdaniem artysty, jest to zwykła kradzież, a pirackie nagrania na YouTube stanowią przeszkodę dla jego kontraktów. – To jednak trochę taki foch gwiazdorski, ale trzeba przyznać, że Zimerman może sobie na niego pozwolić – mówi raperka Wdowa. – Brawa dla Krystiana Zimermana – odpowiada zaś Izabela Kopeć, mezzosopranistka. Czy YouTube naprawdę szkodzi artystom?
Przygłupa ze smartphonem nagrywającego koncert pianisty wywaliłbym na pysk. I tak trzeba robić, bo za chwile pokemony będą nagrywać w teatrach.
– Brawa dla Krystiana Zimermana – mówi też Izabela Kopeć, mezzosopranistka. – Nie bał się przerwać koncertu, nie bał się powiedzieć, co myśli. Zimerman od lat pokazuje, że nie trzeba być zakładnikiem popkultury, żeby koncertować w wielkich salach na całym świecie. Koncert to sytuacja bardzo intymna. Artysta zaprasza swoich słuchaczy, sympatyków, miłośników muzyki. Publiczność przyjmuje zaproszenie artysty, bo jest ciekawa, co dla niej przygotował i co będzie mogła dzięki niemu przeżyć – uważa śpiewaczka.
Najzabawniejsze są argumenty, że to nagranie z tą gównianą jakością dźwięku, to będzie jakaś wartość po wrzuceniu na YT. Miał rację Zimerman, że jego muzykę YT może niszczyć, bo są rzeczy, których się nie da telefonem nagrać i oddać tego, co artysta przekazuje. (...) A jak ktoś chce nagrywać koncerty telefonem to ma od tego artystów od "Ona tańszy dla mnie" i innych Bieberów.
Wdowa rozumie zachowanie Krystiana Zimermana także dlatego, że w jego twórczość niejako wpisana jest dobra jakość i precyzja. Tej zaś trudno się doszukiwać w nagraniach wykonanych telefonem podczas koncertów. – Ja jestem artystką rapowo - hiphopową. Ale gdy ktoś tworzy muzykę instrumentalną, gdzie liczy się każdy dźwięk, każdy pojedynczy instrument, pianino lub fortepian, to jakość nabiera zdecydowanie innego znaczenia – mówi naTemat Wdowa.


