Atakują w autobusach, tramwajach, na przystankach, w klubach, centrach handlowych, na ulicach, w sklepach, w przychodni, nawet w kolejce w aptece, a co bardziej zuchwali w kinach, teatrach i kościołach. Telefoniczni terroryści – dzwonią i odbierają gdzie popadnie i gadają godzinami – nieznośnie głośno. Irytując i wystawiając cierpliwość innych na próbę.
Nie mówimy oczywiście o nagłych telefonach, pilnych rodzinnych czy służbowych sprawach. Takie sytuacje zdarzają się każdemu i taki telefon odebrać najczęściej niestety trzeba. Mówimy o długich, irytujących, często intymnych albo wulgarnych telefonicznych pogaduszkach, które absolutnie nie powinny być prowadzone w miejscach publicznych i w sposób, który może się przykrzyć innym ludziom.
Z życia wzięte
– Jechałam w niedzielę w Warszawie autobusem. Był gigantyczny korek z powodu zalanych ulic i metra. Odcinek, który pokonuję normalnie 40 minut, zajął 1,5 godziny. Autobus był pełen zmęczonych i zdenerwowanych ludzi, ale to nie przeszkadzało jednemu panu (około 30-tki) przez całą drogę głośno, naprawdę głośno rozprawiać przez telefon. Wszyscy mieli więc okazję usłyszeć, ile to zapłacił za wózek, ile z Martą wzięli kredytu i ile kosztują jego rachunki. Po zakończeniu jednej rozmowy, zaczynał kolejne, aż do ostatniej – z kolegą o zakręcaniu i przykręcaniu, których przecież nie będzie robić codziennie. Wszyscy pasażerowie myśleli, że chodzi o jakieś rury, i nawet zaczęli się śmiać po cichu z hydraulika, ale okazało się, że chodzi o...mleko. Kolega okazał się "idiotą" i spór o mleko przeciągnął się na całe 20 minut. Nie pomogły uciszania, pochrząkiwania i złośliwe żarty. Pan od mleka miał wszystkich w poważaniu. Pewnie się nawet nie zorientował, że Warszawę zalało – Katarzyna, 28 lat
– Autobus z Warszawy do Gdańska jechał pięć godzin. Od wejścia aż do samego końca facet siedzący za mną gadał – próbowałem czytać, słuchać muzyki, spać – nic nie pomogło, słyszałem go bez przerwy. Zrobił tylko przerwę na 30 sekund, kiedy mu się telefon rozładował, podłączył ładowarkę i rozmawiał niestrudzony dalej... o życiu, o pracy, o dziewczynie, o byłej dziewczynie, o randce, o matce, o nadwadze, o wszystkim! Odwracałem się kilka razy, ale nic to nie dało – Mikołaj, 26 lat
– Jechałam w tramwaju, przez kilka przystanków dziewczyna rozmawiała z kimś o chłopaku i o tym, jak ją potraktował. Dowiedziałam się wszystkiego o ich związku. I państwo na końcu tramwaju także. Zdziwiło mnie jedno, że nikt nie zwrócił jej uwagi. Ja nie zwróciłam uwagi, bo zaraz wysiadałam, ale później miałam do siebie pretensje. Powinnam była to zrobić, ale to zawsze głupi – Anna, 26 lat
– Jechałem pociągiem z Bydgoszczy do Sopotu. Facet gadał non stop przez trzy godziny. Fukałem, kaszlałem, ale nie rozumiał aluzji. Nie powiedziałem nic wprost, bo uważam, że zwracanie komuś wprost uwagi na niekulturalne zachowanie też nie jest do końca w porządku – Andrzej, 27 lat
To tylko kilka z wielu przykładów takich sytuacji. Nie brakuje osób, które bezczelnie odbierają telefony nie tylko w środkach komunikacji. Głośno i bez oporów rozmawiają również w kolejkach, w sklepach, przychodniach i urzędach. Odbierają w restauracjach podczas obiad i zupełnie nie krepując się innymi gośćmi, prowadzą żywą dyskusję. Telefonicznych terrorystów nie dyscyplinuje nawet cisza w kościołach, w kinach czy teatrach. I tam są w stanie odebrać telefon, choć wtedy przeważnie przechodzą w irytujący szept, myśląc że nikt ich nie słyszy i nie widzi świecącego się telefonu.
Z telefonem jak z perfumami
Najgorsze zachowania dotyczą tych w metrze, autobusie czy tramwaju, gdzie bliskość jest najmniejsza i nawet nie chcąc, zajmując się czymś zupełnie innym, nie sposób osoby rozmawiającej nie usłyszeć. Jedynym wyjściem jest więc telefonu nie odbierać, albo odebrać i poinformować, że jesteśmy w trakcie podróży i nie możemy teraz rozmawiać. W pociągu jest już możliwość wyjścia z przedziału i eleganckiego prowadzenia rozmowy na korytarzu. Niestety niektórzy pasażerowie z tej sposobności nie korzystają. Jest wobec tego jedna prosta zasada: rozmawiajmy tak, żeby osoby współtowarzyszące nie słyszały, o czym rozmawiamy. Jeżeli to niemożliwe, to nie odbierajmy i nie dzwońmy.
Dr Janusz Sibora, specjalista protokołu dyplomatycznego i savoir vivre uważa, że to kwestia eleganckiej umiejętności posługiwania się telefonem, której niektórym brakuje. Na przykład tym, którzy prowadzą rozmowy telefoniczne w restauracji. – Telefon powinien być wyłączony i nie powinien przeszkadzać w posiłkach. W najnowszych zagranicznych kodeksach towarzyskich zwraca się uwagę nawet na to, że nie wypada również telefonować w czasie lunchu czy obiadu – podkreśla dr Sibora.
Ekspert zwraca uwagę, że "obyczaje zmieniają się wraz z technologią", co wcale nie usprawiedliwia jednak braku kultury. – Przed pierwszą wojną światową księgi dobrego wychowania były naprawdę grube, obecnie są znacznie cieńsze. To niepokoi, bo zmienia się technologia, ale nie istota. Dobrze wychowaną osobę powinny charakteryzować: grzeczność, uprzejmość i nienarzucanie się innym – wymienia dr Sibora. I dodaje, że telefonem powinno być, jak z perfumami – musimy mieć na uwadze, że komuś mogą przeszkadzać, nie możemy więc przesadzać i się w ten sposób narzucać.
Jak go uciszyć?
O zasadach dobrego zachowania niektórym nie przypominają nawet znaki zakazu rozmów ustawione w wielu miejscach, jak chociażby teatrach, kościołach, muzeach. – To świadczy niedobrze o wychowaniu i kulturze. Obserwuję pewną bylejakość w relacjach towarzyskich. To niedopuszczalne z punktu widzenia dobrego wychowania rozmawiać przy przypadkowych osobach o sprawach rodzinnych, osobistych, często intymnych. To powinno być napiętnowane społecznie – stanowczo podkreśla dr Sibora.
Niestety nie jest. Niewiele osób reaguje w takiej sytuacji. Być może ma to związek z często agresywną odpowiedzią. W autobusie Katarzyny dwóch pasażerów zwróciło uwagę "panu od zakręcania mleka", on tylko na nich machnął ręką i komentował wulgarnie przez telefon, że go uciszają. Dr Sibora uważa, że uwagę powinni zwracać również np. prowadzący pojazd. Wielu z nas wytykanie komuś nieodpowiednie zachowanie nadal krępuje. Uważamy to za niestosowne i nie do końca kulturalne. Jest w tym trochę racji. – W polskiej grzeczności językowej zwracanie uwagi uchodzi za nietakt, jest źle odbierane. Jeżeli jednak ktoś przekracza normy dobrego współżycia społecznego i na przykład rozmawia przez telefon w lokalu tak głośno, że nie możemy rozmawiać przy sąsiednim stole, albo w autobusie czy przedziale pociągu mówi tak, że słyszą go wszyscy pasażerowie, można podjąć "heroiczną" decyzję i zwrócić mu uwagę – ocenia prof. Małgorzata Marcjanik, językoznawca, badaczka grzeczności z Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego.
Jedyną dopuszczalną formą jest wówczas mówienie w pierwszej osobie – JA. – "Przepraszam, bardzo mi to przeszkadza, nie słyszę, co mówi do mnie koleżanka". Przestrzegam przed użyciem formy typu TY: "Źle się pani zachowuje!", "Nie zna pan dobrych manier!" – takie formy są niedopuszczalne, nie świadczą o dobrym wychowaniu osoby zwracającej uwagę, nie rokują też nawiązania dobrego kontaktu – wyjaśnia prof. Marcjanik.
Trochę kultury
Badaczka grzeczności uważa, że za niekulturalnymi rozmowami telefonicznymi w miejscach publicznych wcale nie muszą stać jednak złe intencje czy brak wychowania. – Dziś mało uwagi zwracamy na drugiego człowieka. Jesteśmy skupieni na sobie, na pracy, wszystko robimy w dużym tempie, nie zauważamy ludzi dookoła. Dotyczy to również rozmów przez telefon w miejscu publicznym. Nie musi to świadczyć o złym wychowaniu - może to być nieświadome – zauważa prof. Marcjanik i podkreśla, że może to być przejawem braku refleksji, że inny człowiek też ma prawo do swobodnego korzystania z przestrzeni publicznej. – Ma też prawo na przykład do ciszy – dodaje ekspertka.
O ciszę w takich okolicznościach trudno. Oprócz tematów osobistych i związkowych nieskrępowanie omawiane są też sprawy biznesowe. – Słyszałem już takie rozmowy prawników, specjalistów marketingu, sprzedawców. Chyba nie zdają sobie sprawy, że może ich słuchać ktoś, kto może takie informacje wykorzystać. Jak ktoś jest wścibski, można się naprawdę dużo dowiedzieć – komentuje dr Sibora.
Głośne rozmowy telefoniczne to nie jedyny towarzyski nietakt. Równie niestosowny jest włączony dźwięk w komórce i wysyłane bez opamiętania sms-y. – Nasz kultura towarzyska i język pozostawiają wiele do życzenia. W przedwojennym podręczniku "Podstawy życia towarzyskiego" z 1938 roku wymieniane są cechy człowieka dobrze wychowanego, pojawia się m.in. uprzejmość, skromność i dyskrecja. Tutaj dyskrecji na pewno nie ma – kwituje specjalista protokołu dyplomatycznego i savoir vivre.