Dziesiątki tysięcy ludzi wzięły udział w pożegnalnej mszy papieża w Hawanie. Nie wszyscy przybyli tam z własnej woli – uczniowie musieli pojawić się na polecenie swoich dyrektorów, podobnie jak wielu robotników i urzędników. Podczas kazania Benedykt XVI mówił o potrzebie budowania otwartego społeczeństwa, opartego na prawdzie, pojednaniu i sprawiedliwości.
Na lotnisku Ojciec Święty uderzył jednak w bardziej polityczne tony. - Nikt nie powinien czuć się wykluczony z tego ekscytującego dążenia z powodu pozbawienia podstawowych swobód, ani usprawiedliwiać się lenistwem czy brakiem środków materialnych – powiedział. - Jest to trudniejsze zwłaszcza w obliczu ekonomicznych restrykcji, narzuconych z zewnątrz, które odbijają się na całym społeczeństwie – dodał.
Słowami tymi papież odniósł się do amerykańskiej blokady gospodarczej, którą w 1959 roku, tuż po zwycięstwie rewolucji kubańskiej, nałożyły na wyspę Stany Zjednoczone. Trzy lata później Waszyngton zaostrzył zasady embarga i całkowicie zerwał kontakty handlowe z karaibskim państwem – była to kara za zarządzoną przez Fidela Castro nacjonalizację amerykańskich przedsiębiorstw na Kubie.
Blokada obowiązuje do dziś, chociaż od lat krytykują ją obrońcy praw człowieka, ekonomiści, a nawet część amerykańskich Demokratów. Zdecydowanym przeciwnikiem embarga był również Jan Paweł II, który potępiał je przez ponad dwie dekady. Polski papież, jako pierwszy przywódca Watykanu w historii, odwiedził Kubę w 1998 roku. Jego wizyta była impulsem dla delikatnych zmian w kraju. Doprowadziła m.in. do wypuszczenia 180 więźniów politycznych.