Sigurdur "Siggi" Thordarson ma 21 lat, mieszka z rodzicami, lubi komputery i na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia. Jego biografia pełna jest jednak historii rodem z filmów o Jamesie Bondzie. "Siggi" jeszcze kilka lat temu był bowiem zaufanym informatykiem szefa WikiLeaks Juliana Assange'a. Teraz sympatykom Assange'a znany jest jako zdrajca, który poszedł na współpracę z FBI. Jego historię opisał magazyn "Rolling Stone".
Thordarson szybko przestał być zwykłym nastolatkiem. Jego kariera informatyczna rozpoczęła się, gdy miał 12 lat. Wówczas po raz pierwszy zhakował stronę internetową i przekonał się, że tego typu operacje nie stanowią dla niego dużego wyzwania. Zaledwie dwa lata później "Siggi" znalazł pierwsza pracę.
Oferta pojawiła się nagle, zaraz po tym, jak na pokładzie samolotu 14-latek z uśmiechem na ustach naprawił laptopa siedzącego obok biznesmena. Ten był tak urzeczony zdolnościami chłopca, że zaoferował mu posadę w firmie finansowej Milestone. Niepozorny "Siggi" przyjął propozycję i został chłopcem od usuwania poufnych danych. Obecnie Thordarson uważa, że dostał tak odpowiedzialne zadanie ze względu na swój młody wiek. – Myśleli, że nie będę rozumiał tego, co miałem kasować – stwierdził w rozmowie z "Rolling Stone".
Nastolatek był jednak ciekawski i kopiował przeznaczone do usunięcia dokumenty, by studiować je w czasie wolnym. Wnioski, do jakich doszedł, były zdumiewające. Otóż niektórzy pracownicy Mileston, działając w porozumieniu z islandzkimi politykami, najprawdopodobniej dopuszczali się korupcji.
W tym czasie – był rok 2009 – Islandia zmagała się z bolesnymi skutkami kryzysu finansowego, więc "Siggi" uznał, że "ludzie mają prawo wiedzieć" i wysłał skopiowane pliki do redakcji pewnej gazety. Wybuchł skandal, w wyniku którego nastolatek – za sprawą zdrady kolegi – został nawet na jakiś czas aresztowany.
Spotkanie z Julianem Assange'm
Sprawa Mileston sprawiła, że "Siggi" poznał dziennikarza Kristinna Hrafnssona. To właśnie on przedstawił nastolatka Julianowi Assange'owi, którego sława miała wówczas wymiar co najwyżej lokalny. Assange od razu polubił "Siggi'ego", który szybko stał się jednym z jego zaufanych ludzi. Szef WikiLeaks puścił nawet "Siggi'emu" nagranie pokazujące, jak załoga amerykańskiego helikoptera otwiera ogień do ludzi znajdujących się na ulicy w Bagdadzie. Nagranie zostało później opublikowane.
Gdy o WikiLeaks zrobiło się głośno, a Assange został oskarżony przez dwie kobiety o gwałt, atmosfera wokół niego zaczęła gęstnieć. Assange popadł w konflikt z częścią bliskich współpracowników, a także z sympatykami amerykańskiego żołnierza Bradley'a Manninga, który w sierpniu 2013 roku został skazany na 35 lat więzienia za wyniesienie tajnych dokumentów wywiadowczych.
Assange obiecał bowiem, że pokryje cześć kosztów związanych z obrona Manninga, ale nie wywiązał się z tego zobowiązania. Na zlecenie Assange'a "Siggi" potajemnie nagrywał konferencje, jakie członkowie Bradley Manning Support Network prowadzili przez Skype'a.
Współpraca z FBI
Z biegiem czasu operacje WikiLeaks nabrały rozmachu, obierając za cel m.in. kolejne serwisy rządowe oraz prywatną agencję wywiadu Stratfor. Skala działań przytłoczyła "Siggi'ego", który uznał, że Assange zaczął posuwać się zbyt daleko. Młody informatyk nabawił się problemów z zasypianiem, obawiając się jednocześnie, że do jego drzwi zapukają niebawem agenci amerykańskich służb.
W sierpniu 2011 roku "Siggi" nie wytrzymał presji i napisał maila do amerykańskiej ambasady w Reykjaviku. Następnego dnia udał się tam, po czym został przewieziony do pewnego hotelu, gdzie spotkał się z agentami FBI. Przedmiotem rozmowy były oczywiście sekrety WikiLeaks oraz samego Assange'a. "Siggi" podjął współpracę z Amerykanami, przekazując im kilka dysków twardych z ważnymi dla WikiLeaks informacjami.