tropiciel trendów - król Neon (oczywiście w ubraniu Neon for Dogs)
tropiciel trendów - król Neon (oczywiście w ubraniu Neon for Dogs)

Z trendami jest trochę jak z hipsterami. W momencie kiedy powie się tak o sobie głośno, przestaje się istnieć. Trudno więc pisać o miejskich zajawkach mając świadomość, że nazwanie ich po imieniu sprawia, że przestają już nas cieszyć. Z drugiej strony nie ma nic gorszego niż czytanie o przestarzałych trendach. Burgerom, longboardom i bistrom mówimy nie! Zobaczcie o czym teraz się mówi, a właściwie mówić nie powinno.

REKLAMA
Jeśli już coś zmieniać, to cały świat. Najlepiej boskim sposobem, czyli w siedem dni. A jeśli nie zmieniać to przynajmniej sobie urozmaicić. Przygotowaliśmy dla was MINI przewodnik po najgorętszych trendach w myśl, kiedy popularnych przewodników. „Nauka modnego życia w tydzień”.
Poniedziałek na kacu
W modnym życiu na pewno. W zwyczajnym zapewne też. Nie sztuką jednak być na kacu, sztuką jest z tym kacem walczyć w sposób niesztampowy. Zielony koktajl to ostatnio król salonów. Na co drugim kulinarnym blogu znajdziemy przepis na tzw. koktajle składające się z superfoods, czyli składników z nieziemskimi mocami. Dodają energii, działają przeciwzapalnie i wzmacniają organizm. Kasza jaglana, jagody goji, nasiona chia i spirulina. To niektóre z super składników. Wybieramy ulubiony, dorzucamy owoc i dużo zielonego (może być jarmuż, szpinak, pietruszka) i koktajl, na którym niektóre blogerki modowe są w stanie wyżyć cały dzień, gotowy. O poranku, na kacu i wiosną to idealne rozwiązanie. I o dziwo smaczne. Jeśli nie chce wam się miksować, to pójdźcie chociażby do baru Studio. Tam gra się w zielone.
Wtorek z pieskiem
O zabieraniu zwierząt na imprezy czy do baru kiedyś już pisaliśmy. Teraz jednak nie chodzi już tylko o samego burka, ale też o burka ubranko. Może nie jest to trend do testowania latem, ale zimą koniecznie. Szczególnie w plenerze. Psia moda rządzi się prawami tej ludzkiej. O cekinowych czy moro kubrakach trzeba zapomnieć. Nosi się dres. Ciepły, miły i wygodny. Poza tym rozwiązuje odwieczny, od czasu zrealizowana przez Disneya „101 dalmatyńczyków, problem upodabniania się psa do właściciela. Kupując chociażby w lokalnym Neonie można bez problemu dobrać bluzę w odcieniu naszej podomki. I razem z kundlem burym penetrować wszystkie dziury. Szczególnie te miejskie: spelunki, drink bary, prlowskie lokale.
Środa sportowa
Kac już zszedł, pies się wybiegał. Najwyższa pora zająć się sobą. Rowery i deskorolki są fajne, ale niestety już nie modne. Modne są za to sporty kontaktowe. W trudnych czasach trzeba radzić sobie jakoś ze stresem. Najlepiej ciosem. Można więc skoczyć na boks, ale jeszcze lepiej zapisać się do damskiej drużyny roller derby. Tak, popularny w Ameryce sport, który z grubsza polega na napieprzaniu się na wrotkach pojawił się w Polsce. We Wrocławiu, Warszawie i w Szczecinie działają drużyny, gdzie na specjalnie przygotowanych torach ścigają się drapieżne wrotkarki. Im jesteś bardziej agresywny, tym lepiej. Bo to sport, który nie zna granic. Kaski, ochraniacze i dużo frustracji. Tyle wystarczy żeby osiągnąć sukces albo przynajmniej spędzić miłą środę.
Czwartek w ulu
Podobno amerykańscy naukowcy przeprowadzili kiedyś badania z których jednoznacznie wynikało, że czwartek to najbardziej zajęty dzień tygodnia. Może spinka przed weekendem, może nagromadzenie spraw po trzech dniach spychania ich „na jutro”. Czwartek w pracy jest więc jak w ulu. Dlatego też może warto po pracy zajrzeć od pszczół, które są jednym z częściej poruszanych tematów na tzw .papierosku. Dla pszczół, które są na wyginięciu robi się imprezy. Pszczołom buduje się w mieście ule i sadzi się na balkonach kwiatki. Pszczołę można nawet zaadoptować. Warto, bo bez nich, jak udowodnił reżyser brawurowego dokumentu „Więcej niż miód”, bez nich świat może przestać istnieć. Na dobry początek warto „zalajkować” profil mijeskie pszczoły. Najpierw można sobie poczytać, a potem trzeba zacząć działać. Czwartek to dobry dzień na działanie.
Piątek z wizytą
Z wizytą oczywiście u Golibrody. Brody niby nadal są modne, ale trzeba obchodzić się z nimi umiejętnie. Trymer nie wystarcza. Ani nonszalancja. Teraz wypada mieć pomady, pędzle, wody kolońskie o zapachu mchu i inne takie. Mężczyźni wyszli z cienia i doczekali się swojej "kosmetyczki". Na Koszykowej działa zakład do którego trzeba zapisywać się z dużym wyprzedzeniem. Warto, bo wychodzi się młodszym i modniejszym. Gorzej jeśli nie posłuchało się starych trendów i nie zapuściło brody. Wtedy zostaje nam patrzenie przez szybkę. Równie inspirujące.
Sobota drinkująca
Krwawa Mary, modżajto i wściekły pies to drinki, które można pić w domowym zaciszu. Na mieście pije się z fantazją. Prawdziwe koktajl bary powoli zaczynają robić furorę. Kiedyś na molekularne cuda chodziło się do Pies czy Suka teraz na fali jest Kita Koguta. Z alkoholem robią tam prawdziwe cuda. Absolutnie nie powtarzajcie tego w domowym zaciszu, bo nic wam nie wyjdzie. Trzeba zdać się na barmana. Spojrzeć mu głęboko w oczy i wyszeptać co się lubi. Zwykle trafiają, więc bez obaw. Trzeba brać tylko poprawkę na fakt, że drinki upijają mimochodem. Są tak pyszne, że pije je się bez refleksyjnie. Wy na brak refleksji nie możecie sobie pozwolić, bo przed wami jeszcze modna niedziela. Na spróbowanie więc po troszeczku i do łóżeczka. Kitę można odwiedzić w tygodniu wolnym od trendów.
Niedziela prasowa
Niszowe magazyny, mimo śmierci prasy, mają się świetnie. Rynek gazetowy kwitnie. Z treścią bywa różnie, ale dizajn jest naprawdę na wysokim poziomie. Jeśli znudziły wam się już „Smaki”, „Monitory”, „Zwykłe życia” i „Usta” to wybierzcie się do Super Salonu na Chmielnej. Znajdziecie tam wszystko, co w prasie piszczy. Malutkie gazetki dla kolekcjonerów psów i świetnie przygotowane zagraniczne periodyki. Na dobrych kilka godzin można zanurzyć się w regałach, żeby dotykać papieru, podglądać czcionki i chłonąć fotografie. Spacer bardzo inspirujący i relaksujący. Przy okazji można złapać kilka miejskich trendów, o których tu wciąż strach mówić. Jak widać, nie taki tydzień straszny..