Stało się to, czym od dawna wygrażał się Janusz Korwin-Mikke. Michał Boni poinformował na Twitterze, że prezes Nowej Prawicy spoliczkował go na spotkaniu europosłów w MSZ. Janusz Korwin-Mikke w rozmowie z naTemat potwierdza, że faktycznie do tego doszło. Przyznaje także, że za to, iż Boni "poszedł z tym do mediów", powinien mu także napluć w twarz. Inni europosłowie są w szoku.
Janusz Korwin-Mikke wielokrotnie pokazywał już, że nie ma zahamowań, ale tym razem granica została przekroczona. Do tej pory przekraczał ją jednak jedynie werbalnie. Teraz doszło do rękoczynów i – co sam potwierdza – uderzył Michała Boniego po tym, jak ten powiedział mu "dzień dobry". Do zajścia doszło podczas wizyty europarlamentarzystów w MSZ.
Jak mówi Korwin-Mikke w rozmowie z naTemat, zrobił to dlatego, że w 1992 roku podczas prac nad ustawą lustracyjną Boni nazwał go z mównicy sejmowej idiotą i oszołomem. Już kilka tygodni temu w rozmowie z tygodnikiem "Do Rzeczy" prezes Nowej Prawicy zapewniał, że jak zobaczy Michała Boniego, to "da mu w mordę".
Korwin-Mikke mówi nam, że chciał to zrobić poza kamerami, ale jak widać mu się nie udało. Mimo to, swoje zachowanie ocenia jako normalne, wynikające ze swoistego kodeksu honorowego. Twierdzi, że nie mógł zostawić zachowania Boniego bez odpowiedzi.
Normalnie jego zachowania nie oceniają jednak komentatorzy. To chyba sytuacja bez precedensu. Europoseł Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, której na owym spotkaniu nie było, przyznaje, że ciężko jej w taki scenariusz uwierzyć. – To wstyd dla całej polskiej delegacji, oprócz kroków prawnych Korwin-Mikkego powinna spotkać totalna obstrukcja – mówi.
Janusz Zemke, europoseł SLD zdradza, że zdarzenie miało wielu świadków. – To obrzydliwy akt, nigdy czegoś takiego nie widziałem. Z Korwin-Mikkem powinno się postępować używając wszystkich możliwych instrumentów na gruncie polskiego prawa – mówi.
Zdaniem Korwin-Mikkego, ludzie powinni nauczyć się przepraszać i wiedzieć co to honor. Twierdzi zresztą, że tak właściwie to Boniego nie uderzył, a jedynie symbolicznie spoliczkował. Nie obawia się, że w konsekwencji swojego czynu może sam zostać przez kogoś zaatakowany. A biorąc pod uwagę, ile osób obraził sam Korwin-Mikke, takiego scenariusza nie można wykluczyć.
Pytany przez naTemat, czy nie obawia się konsekwencji prawnych podjętych przez Boniego, mówi spokojnie: – czekam na sekundantów. Wszystko wskazuje jednak na to, że sprawa będzie miała ciąg dalszy w prokuraturze.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych kieruje zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie. – Na początku spotkania doszło do niedopuszczalnego incydentu naruszenia nietykalności cielesnej posła Michała Boniego. Wyrażamy głębokie ubolewanie z powodu zaistniałego incydentu. Celem spotkania było wypracowanie zasad jak najlepszej współpracy ze wszystkimi posłami, niezależnie od przynależności partyjnej, aby wspólnie zabiegać o polskie interesy w UE – poinformował Marcin Wojciechowski, rzecznik MSZ.
Sam Michał Boni w rozmowie z TVN24 powiedział, że rozważa, czy podjąć w tej sprawie kroki prawne.
A to wszystko w tle niezbyt udanego startu Korwin-Mikkego w Parlamencie Europejskim. Nie dość, że nie udało mu się stworzyć własnej frakcji (był dla potencjalnych partnerów zbyt radykalny), to na razie nie przyćmił także najbardziej znanego eurosceptyka Nigela' Faragea. Prezes Nowej Prawicy na Facebooku na bieżąco dzieli się także swoimi wrażeniami z Brukseli, ale jak już opisywał Kamil Sikora, polityk nie do końca rozumie unijne procedury.
Czy wraz z przekroczeniem granicy prezes KNP zniknie z telewizyjnych programów? – Mogę powiedzieć tyle: Janusz Korwin-Mikke przekroczył wszelkie granice dopuszczalne w przestrzeni publicznej. Ale nie podejmuję decyzji za stację, to ona decyduje kogo się zaprasza do programów – mówi dla naTemat Agnieszka Gozdyra, dziennikarka Polsat News.
Zaznacza przy tym, że w najbliższym programie ma zamiar podjąć temat spoliczkowania Michała Boniego, ale na pewno nie w rozmowie z samym Korwin-Mikkem, tylko wiceprezesem Kongresu Nowej Prawicy.
– Chcę się dowiedzieć, czy partia potępi zachowanie swojego prezesa. Zapytam też, czy według wiceprezesów partii Korwin-Mikke przekroczył jakąś granicę, przecież naruszył granicę nietykalności fizycznej. Dodam tylko, że jestem w tej chwili bardzo zdziwiona tym, że część internautów na Twitterze i Facebooku, jak rozumiem wyborców prezesa KNP, broni go twierdząc, że to kwestia honoru albo że to jedyny polityk, który spełnia swoje obietnice – mówi nam Gozdyra.
Parę lat później przyznał się, że był agentem. Nie przeprosił mnie, więc gdy go spotkam, dam mu w mordę. Stanie się to pewnie w Parlamencie Europejskim, bo wcześniej nie będę się z nim widział. Lepiej więc niech się trzyma ode mnie z daleka.
źródło: "Do Rzeczy"
Ryszard Czarnecki
Jeśli europosłowie Platformy Obywatelskiej leją się po mordach z europosłami Nowej Prawicy, to co do tego spokojnemu politykowi Prawa i Sprawiedliwości?
Czy to chamidło naprawdę myśli, że znajdzie się kiedyś w rządzie? W jakimkolwiek rządzie? Polacy są na to za mądrzy. Partia pana Korwina nazywa się Nową Prawicą. To ja już wolę starą prawicę. Czytaj więcej