Najbogatsza organizacja terrorystyczna na świecie, która włada pseudopaństwem z czterema milionami mieszkańców i obszarem większym od terytorium Wielkiej Brytanii. Islamskie Państwo w pigułce.
Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie (ISIS, ISIL, Daesh, teraz także Państwo Islamskie) powstało w 2003 roku jako odnoga Al Kaidy w Iraku. Aktywnie uczestniczyło wojnie partyzanckiej przeciwko siłom amerykańskim, a zamachy przeprowadzane przez bojowników tej organizacji nakręciły spiralę wojny domowej w latach 2006-2007. Wkrótce potem zostało rozbite - jego poprzedni lider zginął w 2010 roku.
Reanimacja nadeszła wraz z wojną w Syrii. Dowództwo nad organizacją przejął Abu Bakr al-Baghdadi, a z kolejnymi miesiącami bojownicy zyskiwali na znaczeniu. W 2013 roku Baghdadi ogłosił, że przejmuje Jabhat al-Nusrę, inną grupę, która deklaruje wierność Al-Kaidzie. Jej lider się na to nie zgodził, co doprowadziło do rozłamu. Decydujący był głos szefa całej Al-Kaidy, który wyklął ISIS - stwierdził, że nie jest częścią jego organizacji.
Tak zaczęła się samodzielna droga Baghdadiego i jego dżihadystów. Mordując, krzyżując i ścinając głowy podbijali kolejne obszary Syrii, po czym na przełomie 2013 i 2014 wkroczyli do Iraku. Wykorzystali słabość irackiego rządu i zajęli obszary na północy i zachodzie - m.in. miasta Falludża, Ramadi, Tikrit i Mosul. Kontrolują mniej więcej jedną trzecią Iraku i Syrii (obszar równy powierzchni Wielkiej Brytanii). Ustanowili kalifat ze stolicą w syryjskim mieście Rakka.
Są dobrze uzbrojeni (mają amerykański sprzęt i broń pozostawioną przez iracką armię), a kiedy zdobywają kolejne miasta, wprowadzają radykalną wersję szariatu. Policja religijna pilnuje m.in. by kobiety zakrywały włosy i twarz, by sklepy były zamknięte w czasie modlitw. Odstępstwa od zasad są bardzo surowo karane, m.in. przez publiczne egzekucje i amputacje.
Ich strategia podboju polega na tym, by szybko uzależnić od siebie mieszkańców danej miejscowości. Dlatego ISIS natychmiast przejmuje sklepy, piekarnie, stacje paliw, apteki, a potem centralizuje dystrybucję niezbędnych dóbr. Dobrze pokazał to film dokumentalny z Rakki.
2. JAK ZARABIA I WYDAJE?
Wielką siłą ISIS jest majątek. To finansowe zdobycze sprawiły, że dżihadyści w styczniu 2014 roku mogli wyruszyć na podbój Iraku. Walcząc w Syrii z reżimem Baszara al-Assada zajęli 60 proc. pól naftowych we wschodnich prowincjach tego kraju i zaczęli sprzedawać ropę na czarnym rynku, co stało się ich głównym źródłem dochodów. Wcześniej budżet organizacji opierał się na dotacjach od prywatnych sponsorów z państw Zatoki Perskiej, m.in. Arabii Saudyjskiej, Kataru, Kuwejtu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Miliony dolarów przewożono w workach do Turcji, a stamtąd trafiały wgłąb Syrii.
Dziś, kilka miesięcy po inwazji na Irak, ISIS ropą stoi. W samym Iraku ma siedem pól naftowych i dwie rafinerie. Ropę sprzedaje za mniej niż połowę ceny, jaka obowiązuje na rynku globalnym (25-60 dolarów za baryłkę). Trafia ona m.in. do Kurdystanu, Turcji, Iranu, Jordanii, a nawet Syrii (dżihadyści kupują za nią broń od reżimu Assada).
2-3 mln dolarów – tyle ISIS zarabia każdego dnia
Są też inne źródła wpływów. Terroryści obłowili się zdobywając Mosul – tylko z banku ukradli 420 mln dolarów. Poza tym sprzedają zrabowane antyki, wyłudzają pieniądze od mieszkańców podbitych regionów i zbierają podatki.
2 mld dolarów – na tyle szacuje się cały majątek ISIS
Co z wydatkami? ISIS wypłaca swoim żołnierzom wynagrodzenia (najniższa pensja to równowartość ok. 300 dolarów), w zajętych miastach i wioskach utrzymuje usługi publiczne, subsydiuje m.in. chleb i paliwo. Lwia część budżetu idzie na działania wojenne.
3. JAK JEST ZORGANIZOWANE?
Nie ma mowy o przypadku. Dowództwo ISIS to dobrze zorganizowana struktura, na czele której stoi kalif Abu Bakr al-Baghdad. Ma dwóch zastępców – jeden zajmuje się Syrią, drugi Irakiem. Podlegają im lokalni przywódcy, którzy władają konkretnymi fragmentami „państwa”. Wielu z nich to byli generałowie armii Saddama Husajna (szkolą bojowników w sztuce wojennej).
Kalifowi doradzają członkowie Rady Shury (Rady Doradczej), którzy kształtują doktrynę organizacji, rekomendują egzekucje, rozstrzygają konflikty religijne itp.. Podlega mu też rząd z „ministrami” odpowiadającymi za konkretne dziedziny, np. rekrutację, sądownictwo, finanse, media.
20-30 tysięcy – tylu bojowników ma w swoich szeregach ISIS (dane CIA). Około 15 tys. z nich to obcokrajowcy, reprezentanci w sumie 80 krajów. Ok. 2 tys. bojowników to obywatele państw Zachodu. Liczba żołnierzy znacznie wzrosła w ciągu ostatnich kilku miesięcy – do rekrutacyjnego sukcesu przyczyniła się inwazja na Irak i deklaracja o utworzeniu kalifatu.
4. JAK ZACHÓD Z NIM WALCZY?
Stany Zjednoczone na ekspansję ISIS zareagowały dopiero w czerwcu tego roku, kiedy upadł Mosul. Prezydent Barack Obama wysłał do Iraku 300 doradców wojskowych, dzięki którym iracka armia miała poradzić sobie z odparciem ofensywy dżihadystów. Okazało się to bezskuteczne. Terroryści zagarnęli kolejne obszary Iraku i zaczęli zagrażać miastu Erbil, czyli stolicy Kurdystanu, gdzie Amerykanie mają swój konsulat.
Dopiero w tym momencie - na początku sierpnia - Obama autoryzował ataki lotnicze na pozycje ISIS. Od tego momentu Amerykanie przeprowadzili około 180 bombardowań, wymuszając odwrót dżihadystów. Ataki pozwoliły m.in. uchronić od ludobójstwa 40 tys. reprezentantów mniejszości Jazydów, którzy byli oblężeni przez ISIS na górze Sinjar na północy Iraku, oraz zapobiec przejęciu przez ISIS tamy Haditha na Eufracie (dzięki temu terroryści mogliby zalać Bagdad).
Kilka dni temu Obama oficjalnie ogłosił powstanie koalicji międzynarodowej, która ma zniszczyć ISIS (pretekstem były egzekucje trzech zakładników terrorystów, w tym dziennikarzy). Główne role obok USA grają w niej Francja (już przeprowadziła pierwsze ataki lotnicze) i Wielka Brytania (zobowiązała się dozbroić Kurdów). Arabia Saudyjska pozwoli szkolić na swoim terenie „umiarkowanych” rebeliantów z Syrii, których Zachód chce wysłać do walki z ISIS – Obama już przeznaczył na to 500 milionów dolarów. Nie wykluczył też ataków z powietrza na terytorium Syrii.
Role w koalicji anty-ISIS
Niemcy - ograniczenie rekrutacji i propagandy ISIS na swoim terenie, wsparcie militarne dla Kurdów; Holandia - nowe prawo, które pozbawi obywatelstwa osoby walczące po stronie terrorystów; Turcja - zatrzymanie bojowników, którzy przekraczają granicę turecko-syryjską, powstrzymanie przepływu pieniędzy; Jordania - wsparcie wywiadowcze; Australia - do Iraku wysyła doradców wojskowych, a do baz w Emiratach osiem myśliwców i samolot wczesnego ostrzegania.
Kluczowy jest udział sił kurdyjskich, czyli Peshmergi, które w koordynacji z Irakijczykami od czerwca próbują postawić tamę dżihadystom.
5. JAKI MA CEL?
Taki, jaka jest logika utworzenia kalifatu – czyli zjednoczenie muzułmanów pod rządzami kalifa, w jednym państwie, gdzie będzie obowiązywał szariat. W przeciwieństwie do Al Kaidy, która organizowała zamachy na cele związane z Zachodem, ISIS skupia się póki co na ekspansji terytorialnej. Ta jest jednak ograniczona. Raczej nie ma szans, by ISIS przy zaangażowaniu Zachodu zajmowało kolejne tereny w Iraku, nie mówiąc np. o inwazji na Tucję, bo ta jest niemożliwa. Za to trwanie kalifatu w Syrii jest właściwie pewne. Na północy i wschodzie kraju, gdzie nie ma sił rządowych, ISIS mogą zagrozić tylko inni rebelianci, którzy póki co są w rozsypce.
Czy Państwo Islamskie nam zagraża? Eksperci wprawdzie ostrzegają, że kalifat może stać się wylęgarnią terrorystów, którzy w końcu zaatakują na Zachodzie, ale ostatnio zwrócili uwagę na inną organizację, ponoć znacznie groźniejszą. Chodzi o Khorasan, grupę weteranów Al Kaidy, którzy przyjechali do Syrii tylko po to, by rekrutować potencjalnych zamachowców terrorystów. Ma z nią współpracować Ibrahim Al-Asiri, twórca bomb dla Al Kaidy, który pracuje nad niewykrywalnymi materiałami wybuchowymi.